Lidka pisze:Pomysl jest doskonaly. Tylko trzeba przeprowadzic precyzyjna analize wszystkiego. Tego co i jak zalatwiac teraz ale i to co potem. Bo jak juz sie zacznie to trudno potem przerwac. A najwazniejsze jest skompletowanie zalogi. Sosnowieckie dziewczyny rzucily sie glowa w dol i poki co wyszlo. I oby tak dalej. Ale to ogromny obowiazek i ogromna, codzienna praca. Jak masz w sobie taki power to walcz:)) Napewno nie zostaniesz sama. Ale przemysl wszysko dokladnie na poczatek, a najlepiej jak juz teraz stworzylabys grupe. Tylko, ze narazie nikt z Czastochowy sie nie odezwal:(
W pełni popieram zdanie Lidki bo tak na prawdę załatwienie pomieszczenia, remont wyposażenie to jedna para kaloszy i to jest możliwe do zrobienia. Pytanie co potem? Jeśli jesteś sama nie poradzisz sobie z dużą ilością kotów trzeba posprzatać, dać jeść , podać lekarstwa , jeździć do weta , do tego musi być parę osób. Następna sprawa finanse - trzeba zapłacić czynsz, światło, koty karmić, leczyć sterylizować - trzeba te pieniądze zorganizować. I zawsze trzeba mieć w odwrocie domki tymczasowe w razie nagłego wypadku, kiedy kociaka trzeba zabrać z kociarni do warunków domowych ze względu na chorobę lub inne rzeczy, i oczywiście zostają jeszcze adopcje bez tego nie ma szans. W Sosnowcu właściwie jesteśmy w trójkę, Emilka głównie na jej głowie jest kociarnia, Marta daje ogłoszenia przeprowadza rozmowy adopcyjne, obydwie z Martą robimy za transport, ja też robię za domek tymczasowy u Marty też często gęsto różne kociaki. Właściwie bez zbędnego gadania wiemy co do kogo należy. Potem nie ma czasu na wzajemne przepychanki koty są i trzeba się nimi zająć.
Nie piszę tego,żeby straszyć ,ale faktycznie trzeba to porządnie przemyśleć i mieć zaufanych ludzi do pomocy. Bo jak już się coś zacznie to nie ma odwrotu.