w sobotę pod koniec naszego pobytu w schronie, przyniesiono tam jeszcze jedno kocie dziecko - czarno-bialego 5-miesięcznego kocurka, którego rozboczo nazwalam Karusiem. Karuś został oddany przez sąsiadów starszej pani, która złamała nogę (jakaś epidemia z tym łamaniem nóg, Zuzanka, Karuś, jednego dnia

).
Maluch dzien później bardzo płakał, ma prawdopodobnie zapalenie pęcherza, i kto wie, czy nie wyladuje w szpitaliku.
A oto Karuś:
