kamciok pisze:...wiec zaczęłam go nosić w arafatce przewiązanej na ukos trochę w stylu afrykańskich nosideł. Śpi sobie tam, wierci, podgryza mnie co jakiś czas i najwidoczniej nowa zabawa bardzo mu do gustu przypadła
Obiecałam sobie że stronię od wątków czarnych kotów, bo te czarne koty magiczne wzbudzają we mnie łzawą tkliwość i przywołują wspomnienia sprzed paru zaledwie tygodni.
Ale niektóre rzeczy z tych co piszesz są mi takie znajome że gadać muszę.
Nosiłam tak Czarneckiego od maleńkości, zrobił tż nosidełko na szyję, bo chciało kociątko ze mną być i już.
Jak dorosło i ważyło 4,5 kilo uwielbiało być dalej noszone, a że naturalną... hmm... półkę mam owszem, owszem

Więc permanentnymi bólami rąk kończą się błędy wychowawcze, nadmierna opiekuńczość i komfortowe warunki

Ale..., no właśnie, drugi raz zrobiłabym to samo, i Ciebie namawiam do dalszego rozpieszczania, rozbisurmaniania i rozpuszczania do granic przyzwoitości. Kot musi tak mieć i już, wtedy jest prawdziwkiem tak zwanym

Ja prawdziwków w domu teraz nie mam, bo te dwie dziewczyny ręce moje chcą mieć tylko do nakładania jedzonka, rzadko do głaskania, a nosić to sobie możesz, jak chcesz, tż-ta!
Więc znów zazdroszczę, że możesz sobie posterować wedle uznania.
Piękny nad wyraz i słodki jest Twój Kenazek. Niech Ci się z nim mieszka po królewsku.