annskr pisze:A ja powiem, że te "troskliwe" panie z działek mają rację
Akurat Ta Pani z lecznicy Nolana wyleczy i znajdzie mu dobry dom
Tylko jakoś nie podoba mi się taka forma "troski" o kota...
Ja zawsze mam dylemat w takich sytuacjach - jak ocenić postępowanie takich ludzi. Bo z jednej strony - nie zostawiły kota w tarapatach. Był chory, wymagał leczenia. Tylko z drugiej strony to jest robienie sobie dobrze cudzymi rękoma... Bo sumienie uspokojone a wkład własny właściwe żaden. Ja wiem i rozumiem, że nie każdy ma warunki na przygarnięcie i leczenie takiego zwierzęcia [ja np. nie jestem w stanie zająć się psami w potrzebie i też można powiedzieć, że zadowalam swoje sumienie zajmując się kotami].
Z jednej strony cieszy mnie to, że w jakimś stopniu społeczeństwo nam wrażliwieje - świadczą o tym telefony do Fundacji, że gdzieś są koty, którymi trzeba się zająć. Ale z drugiej strony - Fundacja robi bokami, a ja też nie jestem w stanie przekroczyć magicznej ilości 9 - 10 kotów na raz w domu...
Z jednej strony cieszy mnie to, że Orzeszek, tak jak Nolan nie został zignorowany, ale z drugiej - te panie, które przyniosły Orzeszka mają dwa koty, ja z Orzeszkiem mam dziewięć...