Franuś - [']

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob cze 24, 2006 18:14

Strasznie mi przykro :( będę trzymać mocno kciuki za niego :ok:
Bea i Futrzaki - Czaruś i Perełka

MOŻE GDZIEŚ ISTNIEJE LEPSZY ŚWIAT.... DLA TYCH KTÓRYCH KOCHAMY

Obrazek

beatka

 
Posty: 1244
Od: Wto sie 17, 2004 12:45
Lokalizacja: Warszawa-Wola dawniej Ochota :)

Post » Sob cze 24, 2006 18:20

enduro pisze:
Slonko_Łódź pisze:Z tego co ja wiem to FIP wcale nie jest zakaźny... Tak czy inaczej musimy pomóc pisiokot bo potrzebna jest góra pieniędzy.....


FIP jest chorobą zakaźną..

FIP - inaczej zakaźne zapalenie otrzewnej, tą chorobę powodują wirusy z grupyy koronawirusy

Enduro, poczytaj troche na ten temat zanim zaczniesz sie wypowiadac...

tak, FIPa powoduja koronawirusy - ale badania wskazuja ze az okolo 80% populacji wszystkich kotow mialo z nimi kontakt
FIP sie zaczyna, kiedy koronawirusy zaczynaja mutowac w danym organizmie, a moze to byc spowodowane wieloma sprawami - nawet stresem

pewnie w czasie objawowego juz FIpa jest on zakazny, nie neguje
jednak czesto stres spowodowany izolowaniem kota moze tylko sprawe pogorszyc

koteczka u LimLim miala tylko podejrzenie kontaktu z FIP
poza tym nie ma na forum kotow, ktore FIP wysiekowy przezyly :(
a z niewysiekowym to wiadomo jak jest

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob cze 24, 2006 18:28

Zdaje sie, ze glownym argumentem przeciwko zaraznosci FIPa (pomimo jego nazwy, enduro) jest fakt, ze w duzych gromadach kotow nie dochodzi do epidemii.
Czesto na FIPa choruje jeden kot z duzej grupy, i zaden juz inny.

Tak jak pisala Beata, obecnie uwaza sie, ze mutacje koronowirusa, ktory prowadzi do zapalenia otrzewnej, jest uwarunkowana genetycznie.

elca

 
Posty: 9538
Od: Pon sie 23, 2004 16:34
Lokalizacja: Dolina Krzemowa

Post » Sob cze 24, 2006 18:30

elca pisze:Tak jak pisala Beata, obecnie uwaza sie, ze mutacje koronowirusa, ktory prowadzi do zapalenia otrzewnej, jest uwarunkowana genetycznie.

I dlatego bywa że pada cały jeden miot kotki, a kolejny przeżywa.
Ktoś kiedyś pisał tu na forum o takiej kotce.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Sob cze 24, 2006 19:03

elca pisze:Zdaje sie, ze glownym argumentem przeciwko zaraznosci FIPa (pomimo jego nazwy, enduro) jest fakt, ze w duzych gromadach kotow nie dochodzi do epidemii.
Czesto na FIPa choruje jeden kot z duzej grupy, i zaden juz inny.

Tak jak pisala Beata, obecnie uwaza sie, ze mutacje koronowirusa, ktory prowadzi do zapalenia otrzewnej, jest uwarunkowana genetycznie.


tak jak piszą dziewczyny zaraźliwy jest sam koronawirus - nawet bardzo zaraźliwy
wystarczy pobyt z zarażonym kotem w 1 pomieszczeniu
ale sam fakt zarażenia koronawirusem nie oznacza FIPa - ten wirus powoduje u większości kotów biegunkę, przejściową która mija nieleczona

koronawirus mutuje i jest to sprawa losowa - te mutacje odbywają się zarówno do postaci powodującej FIPa jak i w drugą stronę - wirus FIPogenny mutuje do niefipogennego
od czynników genetycznych, odporności i pewnie innych rzeczy zależy czy akurat u danego kota postać FIPogenna rozwinie sie na tyle że wywoła chorobę
bywają mioty że zachoruje 1 kot, kilka lub cały miot

z miotu 5 kociąt które miałam na odchowaniu zachorowały i umarły 3 kocięta w różnym okresie życia, Kropka gdy miala 5 miesięcy, Klemensio ponad 6 miesięcy a u Baszy wystąpił FIP wysiękowy 2 miesiące po kastracji
wszystkie 3 kociaki najciężej i z powikłaniami przechodziły kk - a więc pewnie miały już słabą odporność

pozostałe 2 kocurki mają się dobrze
nie zachorował też żaden inny kot mający z nimi wcześniej kontakt

LimLim - Twoja koteczka nie chorowała na FIPa tylko miała kontakt z koronawirusem
nie chciałabym żeby ktoś wyciągnął wniosek że FIPa można wyleczyć homeopatią

ja również nie znam kota który przeżył z wysiękowym FIPem, mimo leczenia
ale marzę o tym żeby wetom zaczęła się ta walka udawać

kciuki :ok:
Ostatnio edytowano Sob cze 24, 2006 19:09 przez Maryla, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Sob cze 24, 2006 19:07

Bardzo mocno trzymam kciuki!

Funia

 
Posty: 2705
Od: Wto cze 10, 2003 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 24, 2006 19:59

Ja niestety mialam do czynienia z Fipem dwa razy i zawsze byly to koty ktore dochodzily do nas - najpierw Jasiu zachorowal na Fip w wieku roku - co znamienne ze zaraz po wystawie a więc stres zrobil swoje a moi rezydenci sie nie zarazili. Potem przybyl do nas maleńki kociak ktory zaraz po szczepieniu zachorowal na FIp, nasi rezydenci nadal pozostali zdrowi. Teraz mamy Arniego i odpukac nic sie nie dzieje.Rezydenci nadal zdrowi i Arni też - mam nadzieje że te najnowsze badania są wiarygodne bo w starych książkach jest napisane o zarazaniu droga kropelkowa i wziewną ale nie tylko w czasie choroby juz z objawami ale równiez o nosicielstwie. Jeżeli ma to podloze genetyczne i to jestem dobrej myśli bo inaczej chyba bym zwariowala :roll: Nie wiem czego zyczyc bo jezeli to jest napewno TO to życzenie powrotu do zdrowia byloby z mojej strony hipokryzja ale moge zyczyć pomylki weta,przykro mi :(
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Sob cze 24, 2006 20:36

nie pocieszyłaś mnie Moś :-(

ale wiesz, ja jestem na etapie wiary w wyzdrowienie tego kota - wiary wbrew wszystkiemu
będę walczyć do końca
tak jak Iwcia, dr Ewa i opiekunki walczyły o Bidusię-Nadziejkę, kicia odeszła, ale gdzieś w głębi duszy myślę, że ta walka nie była nadaremno

pocieszam się, że do niedawna mówiło się o białaczce jako nieuleczalnej chorobie kotów - a ile masz na Forum historii o wyrwanych chorobie białaczkowcach

dopóki żyje a my walczymy - jest nadzieja

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob cze 24, 2006 20:56

Tylko z Fipem jest troche inaczej niz z bialaczka ale nie bede drązyc.. Nie chce zeby nadzieja w tobie wygasła i nie chcialam cie dolowac, poprostu jestem szczera a walczyc trzeba zawsze , ja tez walczylam nawet za tym drugim razem gdy mialam swiadomość ze nic to moze nie zmienić - nie załuje tej walki bo mam swiadpmość że zrobilam wszystko co mozlwe ale nie dalam cierpiec maluchowi tak jak pozwolilam na to u Jasia , on za dlugo cierpial :(
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Sob cze 24, 2006 21:12

masz 100% racji w tym co piszesz
walczyć będę, ale tylko do momentu kiedy będzie to miało sens
na pewno nie zamęczę go przedłużając mu niepotrzebnie cierpienia

ale jeszcze jest iskierka nadziei
sama przyznajesz, że też robiłaś co mogłaś ...

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob cze 24, 2006 21:20

Tak, nic dodac nic ująć, to byl moj obowiazek i inaczej nie moglabym spojrzec w lustro bo jestem winna opieke zwierzeciu za ktore wzięłam odpowiedzialność, ktore jest czlonkiem mojej rodziny. Trzymaj sie, życze ci sily - Kasia
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Sob cze 24, 2006 21:24

Pisiokot- wiesz jak walczyłam o Miodzia. Granicą walki jest ból. Dopóki koty nie cierpią trzeba walczyć nawet jeżeli szanse są małe.... To forum jest przykładem, że cuda się czasem zdarzają. Kroker, który miał rokowania bardzo złe- właśnie ćwierka w drugim pokoju.... Miał byc uśpiony po 2 tygodniach. Raem z dr Ewą ustaliłyśmy, że skoro ja mu chce dać więcej czasu to ona nie widzi przeciwskazań.. Zaczął siooniać po prawie 3. Teraz już wszystko jest kwestią czasu bo ma się świetnie... Ten darowany tydzień był na wagę życia. A w teorii po upływie 14 dni NIE MIAŁ SZAN zacząć znowu sioosiać.... No i co? Sioosia jak ta lala :)
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 25, 2006 2:10

pisikot zobacz ten watek:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=45726
galla tam napisała:
galla pisze:To może ja zapytam też ogólnie o leczenie FIPa ludzkim intronem - od dr. Jagielskiego wiem, że kocim interferonem udało się wyleczyć ileś kotów z FIPa całkowicie - pokazywał mi nawet artykuł na ten temat - nie znam danych (ile kotów badano itp.). Myslę, że powie mi, czy ludzki intron daje jakieś rezultaty przy tej chorobie... Bo jeśli nie daje żadnych rezultatów, to przejście będzie, z punktu widzenia zdrowotnego, złym pomysłem. Chyba, że wiecie, że ludzki się nadaje, to tylko o możliwość przejścia zapytam.

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 25, 2006 10:27

Zosia, Słonko :1luvu:
Wy to wiecie jak poprawić nastrój w niedzielne przedpołudnie :-)

Zosiu, ale my to Frania leczymy chyba zwierzęcym interferonem, tak ? Z tego wszystkiego nawet nie dopytałam...
a w ogóle to co Ty robisz w środku nocy przed komputerem zamiast spać 8O

chociaż ja też miałam pobudkę o świcie, Dyzio usiłując wyłowić rybki z akwarium dał niedwuznacznie do zrozumienia, że już czas na pierwsze śniadanko :evil:
co było robić poszłam do kuchni a dwa ogony za mną, świeży kurczaczek wspaniale smakuje z pierwszym brzaskiem :-)

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 25, 2006 10:40

doczytałam wątek Euwemy i to, co piszecie, coś zaspana jeszcze jestem

ale wiesz Zosiu, tak myślę, że jeżeli po po pierwszej serii będzie poprawa to wolałabym kontynuować leczenie Franka tym kocim interferonem - nawet gdybym miała wykopywać pieniądze spod ziemi

w końcu skoro dla zwierząt produkuje się specjalny rodzaj interferonu tzn., że zwierzęcy jest bardziej skuteczny dla nich niż ludzki...

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Szymkowa i 333 gości