» Śro gru 21, 2005 14:11
Hejka
odzywam sie, wywolana do tablicy, i sorki, ze tak pozno - naprawde, nie daje rady czasowo z tym wszystkim.
najwiekszym problemem jest teraz to, ze Tosia musi jechac z nami na swieta. rodzicow lazienka jest bardzo, bardzo malenka (ze 2 m.kw??), Tosia nie wpelznie pod zadna szafke (bo te stoja na ziemi) nie bedzie miala gdzie chodzic, no ale jakos bedzie musiala przezyc te kilka dni - po prostu nie mam kogo poprosic o opieke nad kotem, wszyscy moi przyjaciele albo sami wyjezdzaja, albo mieszkaja na drugim koncu miasta, co oznacza 40 km. w jedna strone. Wiec nie moge ich o taka przysluge poprosic.
Ktos sugerowal leki uspokajajace - niestety, jestem absolutna przeciwniczka tego typu rozwiazan i nie zastosuje ich ani wobec Tosi, ani wobec Yoko:( choc zdaje sobie sprawe, ze autorka pomyslu starala sie pomoc, zeby bylo dla zwierzakow jak najlepiej. Ale nie moge podawac im chemii - albo sie przyzwyczaja, albo nie.
Sama Tosia jako taka jest prze-cu-dna. Jest przytulasna, jest slodka, jest przyjacielska, nie przeszkadza mi to, ze czasami fuka, czy tez ze sie boi. Ja powiedzialam, ze Tosia dostanie u mnie tyle czasu, ile bedzie potrzebowala. Martwie sie tylko stosunkami z Yoko. Tosia juz raz podrapala Yoko i moja facet strasznie sie wkurzyl (Yoko jest JEGO suczka; zreszta, ja tez sie zaniepokoilam - co by bylo, jakby to bylo oko?). Szczerze mowiac, zabraklo mi argumentow wtedy do bronienia Toski, tym bardziej, ze miala ona wtedy taki jakis zastoj - malo przyjemny czas, kiedy bez powodu drapala i syczala, znaczy powod na pewno miala, jakis swoj, koci.
Ja dam jeszcze czas zwierzakom. Ale wyobrazce sobie taka sytuacje - lazienka musi byc caly czas zamknieta, jak mnie nie ma, bo boje sie zostawiac je same. Toska przebywajac tam nie oswoi sie przeciez: ona ze mna juz sie doskonale oswoila, ale i Yoko i Lenka (choc Lenka rzadziej i mniej uporczywie) ja gonia. Toska drapie mnie w panice uciekajac, jak tylko zrobie krok w kierunku progu lazienki (trzymajac j na rekach). PRZECIEZ W TEN SPOSOB SIE NIE OSWOI!
A jak moge zrobic to inaczej???
Nie wiem, czasami mysle, ze kierujac sie tylko sercem, nie rozsadkiem, zrobilam krzywde zwierzeciu.
Jednoczesnie Toska chwyta za serce, bo jest naprawde kochanym kotkiem, biedulka taka, ktora ludzie musieli skrzywdzic.
Co byscie zrobili na moim miejscu, biorac pod uwage doro toski i POZOSTALYCH moich zwierzat?
pozdrawiam