Dokładnie tak jak piszesz, tangerine1.
Próba spaceru z Maksiem skończyła się ekspresowo na najbliższym drzewie. Kocio byl spięty i przestraszony. Po tym spacerze uznałam, ze Maksiunio ma predyspozycje na kota domowego i zamkniecie nie będzie dla niego tragedią. Od czasu do czasu zabieram go jeszcze do ogródka gdzie pod nadzorem ganiają się z Milusiem i po takiej wycieczce przez kilka dni mam miauczenie pod drzwiami. Ale wystarczy rzucić mu kuleczkę, zeby zapomniał o swoim "wiezieniu".
Milusia w takich przypadkach żadne kuleczki nie interesują, za to potrafi w desperacji skoczyć na okno, waląc łebkiem w szybę.
Ten typ tak ma.
W zimie i w nocy obydwa koty mają szlaban, a jednostki szczególnie namolne lądują w łazience. O dziwo - Miluś pogodził się z tym ograniczeniem i śpi grzecznie na swoim fotelu do samego rana. Tzn. do 5.00 kiedy robi mi pobudkę. Jest lepszy niż zegar elektroniczny i budzi jakby delikatniej.
Kocurro, nie sądze, zeby rozmowy o naszych kotach w tym wątku były propagowaniem wychodzenia. Na każdym kroku zaznaczamy, ze wiąze się to z większymi kosztami, strachem o kota i zwiekszoną wypadkowością.
Ale w koncu wszystkim nam chodzi o to samo - zeby zwierzaki były szczęsliwe.
Z kotami jak z dziecmi - nie chowa się ich dla siebie, ale dla świata.
Czy nam się to podoba, czy nie.