Klub kotów wiejskich wychodzących.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 26, 2005 14:02

Dokładnie tak jak piszesz, tangerine1.
Próba spaceru z Maksiem skończyła się ekspresowo na najbliższym drzewie. Kocio byl spięty i przestraszony. Po tym spacerze uznałam, ze Maksiunio ma predyspozycje na kota domowego i zamkniecie nie będzie dla niego tragedią. Od czasu do czasu zabieram go jeszcze do ogródka gdzie pod nadzorem ganiają się z Milusiem i po takiej wycieczce przez kilka dni mam miauczenie pod drzwiami. Ale wystarczy rzucić mu kuleczkę, zeby zapomniał o swoim "wiezieniu".
Milusia w takich przypadkach żadne kuleczki nie interesują, za to potrafi w desperacji skoczyć na okno, waląc łebkiem w szybę.
Ten typ tak ma.
W zimie i w nocy obydwa koty mają szlaban, a jednostki szczególnie namolne lądują w łazience. O dziwo - Miluś pogodził się z tym ograniczeniem i śpi grzecznie na swoim fotelu do samego rana. Tzn. do 5.00 kiedy robi mi pobudkę. Jest lepszy niż zegar elektroniczny i budzi jakby delikatniej.

Kocurro, nie sądze, zeby rozmowy o naszych kotach w tym wątku były propagowaniem wychodzenia. Na każdym kroku zaznaczamy, ze wiąze się to z większymi kosztami, strachem o kota i zwiekszoną wypadkowością.
Ale w koncu wszystkim nam chodzi o to samo - zeby zwierzaki były szczęsliwe.
Z kotami jak z dziecmi - nie chowa się ich dla siebie, ale dla świata.
Czy nam się to podoba, czy nie.
Ostatnio edytowano Wto kwi 26, 2005 14:28 przez nongie, łącznie edytowano 1 raz

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Wto kwi 26, 2005 14:09

brynia22 pisze:Przy domu mamy niewielki staw, więc i skoki do wody Mrunia też trenuje.


Fotkę, fotkę! :D

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Wto kwi 26, 2005 14:20

Anda pisze:Narazie chodzi bez niczego, ale ja poleciałam po sąsiadach z nim i go przedstawiłam.


Fajny pomysł.
Miluś trochę sąsiadom dokucza - lubi rozkopywać świeże grządki z zasiewami. W tym roku na tę okoliczność kupiłam poszkodowanej buteleczkę odstraszacza (zielony żel "Precz z mojego ogrodu"), a we własnym ogródku skopałam i zagrabiłam spory kawałek ziemi. Chwyciło - Miluś nawozi nasz ogródek, a sąsiadka usatysfakcjonowana.
Oczywiście przy każdej okazji pytam, czy moje kocio czegoś nowego nie zmalowało.
Na szczęście ostatnimi czasy upodobal sobie opuszczoną posesję z dużym sadem, gdzie nie przeszkadza już nikomu z wyjątkiem gryzoni i kociej konkurencji.

Wacuś nie lubi innych kotów i jest raczej ludziolubnym, zazdorsnym starym pantoflem.

:ryk:

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Wto kwi 26, 2005 14:24

A ja mam sztuk trzy, (niestety już niedługo tylko dwie). Wszystkie wychodzą. Latem wyleguja sie na trawce w naszym ogrodzie. Zime spedzaja w domu. Rakietka zniszczyła mi już doszczętnie wszystkie żaluzje. Jakoś nie moze pojać że jak nas nie ma to nikt nie otworzy jej drzwi na ogród. Początkowo wychodziły pod moją kontrola, potem gdy poznały juz który to ich domek chodzą same. Rakietka chodzi z moim Tz. i z psem na spacery. Naprawdę daleko. trzyma sie wtedy blisko i reguje kiedy sie ja woła. Taki kot spacerowy.
Pozdrawiam
P.S. nie jestem zwolenniczką wypuszczania kotów, ale skoro są na to warunki nie widze przeciwskazań. (spokojna okolica, z dala od samochodów i nieprzyjemnych ludzi)
Dlaczego czasem zmuszani jestesmy do robienia rzeczy których nie chcemy robić. :(

Siebaska

 
Posty: 310
Od: Pt lip 09, 2004 23:45
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto kwi 26, 2005 14:27

Zapisuję do tego klubu wszystkie moje 10 sztuk kociowatych.

Pusia i Balbina polują. Pusia grzecznie wraca na noc i śpi w domu. Balbinka 2-3 lat mieszkała w mieście w piwnicy. Była bardzo nerwowa. Na wsi doszła do siebie. Nikt w nią nie rzuca kamieniami, nie straszy.
Szczęście bije z niej. Biega po ogrodzie głosno tupiąc. Czasami zbieram zwłoki gryzoni i co gorsza, ptaszków.

Puszek jedyny facet niekstrowany, wprowadził się od sąsiada. Gania za dziewczynami. Wraca głodny i chudy . Wtedy zjada 3 porcje aż mu boki sterczą wypchane do oporu jedzonkiem. Na wolności jest 13 lat. Przypłacił to deformacją pyszczka i jednym okiem. Mam zamiar go wykastrować.

Malwina i Tygrysia - 2 nierozłączki wychodzą na krótko i chetnie wracają do domu. Wielka uciecha patrzeć jak biegaja radośnie po drzewach.

Borys- w zasadzie ogranicza się do naszego terenu, którego pilnuje.
Wita gości, stara się zawsze zwrócić na siebie uwagę.

Kacper- po kastracji trzyma się naszego i saśaida ogrodu . Zakochał się w psie. Stale mizia się do niego. Chętnie siedzi w jego budzie.Bardzo radosny kotek i taki grubasek.

Pirat - najgroźniejszy z kotów(do kastracji). Po wykastrowaniu nie wychodzi z kotłowni. Jego trasa to : legowisko - micha i kuweta (lub ściana). Trzeba go wystawiać na zewnątrz, żeby nie zapomniał do czego służą łapy. Trzyma się teraz domu, nie atakuje innych kotów. Strasznie utył. Ma 13 lat.

Mici - wychodzi tylko latem, w zimą trzyma się domu.

Kropcia - kochana kaleka, trzyma się naszego ogrodu.

Niestety, straciłam 2 koty: jeden niewykastrowyany zginął na głównej drodze, drugi rudy przed domem. Wiem, że to ryzyko wypuszczać je, chociaż mieszkam prawie w lesie, daleko od głównej drogi, ale chcę, żeby moje kicie były szczęśliwe.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto kwi 26, 2005 15:46

Przyznaje sie od razu, ze z pelnym samozaparciem czytalam ten watek i mialam sie tu nie odzywac :wink:

Zakocona pisze:Niestety, straciłam 2 koty: jeden niewykastrowyany zginął na głównej drodze, drugi rudy przed domem. Wiem, że to ryzyko wypuszczać je, chociaż mieszkam prawie w lesie, daleko od głównej drogi, ale chcę, żeby moje kicie były szczęśliwe.

dla mnie powyzsze stwierdzenie jest niczym innym, jak:
1) usprawiedliwianiem sie, dlaczego nie chce nam sie pilnowac kotow
2) jednak propagowaniem idei wychodzenia kotow, skoro sa tak "szczesliwe", ze nawet ryzyko ich smierci nam nie przeszkadza... przeciez jeden kot mniej czy wiecej, co za roznica :roll:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto kwi 26, 2005 15:50

co do zmiany przyzwyczajen - zapraszam na wizje lokalna
i Balbina i Bazylia po tym wydarzeniu
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=16 ... ht=bazylia
przestaly wychodzic
i naprawde nie bylo to trudne
nie wygladaja na nieszczesliwe - wrecz przeciwnie
a sa bezpieczne
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 26, 2005 15:54

Beata pisze:Przyznaje sie od razu, ze z pelnym samozaparciem czytalam ten watek i mialam sie tu nie odzywac :wink:

Zakocona pisze:Niestety, straciłam 2 koty: jeden niewykastrowyany zginął na głównej drodze, drugi rudy przed domem. Wiem, że to ryzyko wypuszczać je, chociaż mieszkam prawie w lesie, daleko od głównej drogi, ale chcę, żeby moje kicie były szczęśliwe.

dla mnie powyzsze stwierdzenie jest niczym innym, jak:
1) usprawiedliwianiem sie, dlaczego nie chce nam sie pilnowac kotow
2) jednak propagowaniem idei wychodzenia kotow, skoro sa tak "szczesliwe", ze nawet ryzyko ich smierci nam nie przeszkadza... przeciez jeden kot mniej czy wiecej, co za roznica :roll:


Trochę chyba przesadziłaś.
Część naszych kotów cierpi z powodu tzw. chorób cywilizacyjnych. Za dużo jedzenia, za mało ruchu. Czasami smierć kota spowodowana jest zatkaniem się. Ponoć koty wychodzące nie mają tego problemu. A przecież dbamy o nie najlepiej jak potrafimy. Możemy mieć różne zdanie na temat wychodzenia kotów, ale napisanie do kogoś, kto przyznał się do utraty kota, że jeden kot mniej czy więcej... jest niesmaczne.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Wto kwi 26, 2005 15:55

ale niektóre koty są nieszczęśliwe w domu...
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto kwi 26, 2005 15:59

Beato, Kasiu - proponuję założenie wątku "Wypuszczać czy nie" w ktorym możemy (po raz kolejny) porozmawiać na ten temat, i pooceniać kto jest lepszym opiekunem.
Ten wątek w zamierzeniu miał być miejscem, w ktorym się od takich ocen powstrzymamy. W ktorym możemy porozmawiać o problemach z wychodzącymi kotami bez posądzania się nawzajem o lenistwo, bezduszność i bezmyślność.

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Wto kwi 26, 2005 16:05

nongie zakladajac jakikolwiek temat lub wypowiadajac sie w jakomkolwiek watku na forum dyskusyjnym musisz wziac pod uwage, ze wypowiedziec sie w nim moze i ma prawo kazdy uczestnik forum

niekoniecznie zgodnie z Twoim zamyslem
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 26, 2005 16:17

Wiem, ze czasem TRZEBA niektore koty wypuszczac. Ja musze wypuszczac swoje tricolorki. Zostaly wziete z ulicy majac kilka lat.

Jednak zadnego z pozostalych kotow bym nie wypuscila samego na dwor- chyba ze mieszkalabym na jakis pustkowiu kilka kilometrow od ulicy.

Marzeniem moim jest domek na wsi z ogromna woliera dla moich kotow :D
ale jakos w spelnienie marzen nie wierze
Obrazek
Obrazek

lidiya

 
Posty: 14084
Od: Sob cze 08, 2002 0:05
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto kwi 26, 2005 16:42

czesc ja mieszkam w domku i moje kociaki mogą wychodzic kiedy tylko chca a poraz pierwszy slysze zeby koty sie dzielilo na takie ktore moga wychodzic i na takie ktore nie kot jest to zwierze dzikie i jezeli ma sie do tego warunki to kotek powinien wychodzic :wink:

Doreczka

 
Posty: 110
Od: Nie kwi 24, 2005 19:31
Lokalizacja: Bolszewo

Post » Wto kwi 26, 2005 16:43

czesc ja mieszkam w domku i moje kociaki mogą wychodzic kiedy tylko chca a poraz pierwszy slysze zeby koty sie dzielilo na takie ktore moga wychodzic i na takie ktore nie kot jest to zwierze dzikie i jezeli ma sie do tego warunki to kotek powinien wychodzic :wink:

Doreczka

 
Posty: 110
Od: Nie kwi 24, 2005 19:31
Lokalizacja: Bolszewo

Post » Wto kwi 26, 2005 16:52

Niech wypowiada się każdy kto chce, ale bez przygadywania innym . Przecież koty mają różne charaktery, temperamenty, gusty itd.
Kto ma warunki, ten kota wypuszcza. Gdybym mieszkała w bloku na 4 lub innym piętrze, to kota bym nie wypuściła samopas, nie wyobrażam sobie tego, wtedy obowiązkowy byłby spacer na smyczy. Ale mieszkam w bezpiecznej okolicy w domu z ogrodem i dlatego moja kota wychodzi, ale nocki spędza w domu. Gdy jestem w ogrodzie i Mrunia widzi mnie przez okno, to też wychodzi, bo inaczej wydłubałaby uszczelki w oknach. Przecież nikt nie chce źle dla swoich zwierzaków. Wszystko w życiu ma dobre i złe strony.
Temat jest super dla właścicieli wychodzących kotów, bo można poradzić się i kulturalnie podyskutować - strzał w 10. Doświadczenia i spostrzeżenia tych osób są najlepszą skarbnicą wiedzy i wydaje mi się, że taką właśnie rolę powinien pełnić ten wątek.
Kotkom niewychodzącym odpowiada zupełnie inny tryb życia i trzeba to uszanować. Bezpieczeństwo najważniejsze. :D
Obrazek
Mrunia=Mrunisia=Mrunieczka

brynia22

 
Posty: 430
Od: Czw mar 10, 2005 18:30
Lokalizacja: Siedlce

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości