Luźna kupa ciągle
Rzeczywiście dostawał masę antybiotyków i probiotyków. Nadal probiotyki dostaje - ma dostawać 8 dni (kolejny antybiotyk był 5 dni).
Nie robili rtg ani usg na gardło.Tylko palpacyjnie i zaglądali do paszczy.
Nigdy się nie poddam, ale już trochę załamuję ręce. Myślę o alergii pokarmowej, vet twierdzi - karmy nie zmieniać. Gdy uparcie zmieniłam na jeden dzień było jeszcze gorzej. Wróciłam do poprzedniej - jadł ją rok i wszystko było ok. Może za dużo tych nosp, leków antystresowych (gabapentyna, relanium), antybiotyki, probiotyki. Ciągłe wycieczki do weta i to w Klinice, gdzie odradzają częste wizyty, ale w przypadku Bila się niepokoją bo nie sika a jak do nich dotrę to pęcherz jak balon, to każą przyjeżdżać. A jak zaczął ładnie sikać znowu przy gabapentynie - to nagle ni z tego ni z owego biegunka. Gabapentynę odstawić - dawać relanium (w tej kwestii dwóch wetów z jednej Kliniki ma odrębne zdanie). Potem pozycja bólowa z szyją do przodu jak żyrafa - btw po zastosowanym leczeniu na górne drogi oddechowe na razie nie widzę tej pozycji. Chcę jak najlepiej dla Bila. Systematycznie badam, szczepię, dbam o dobrą karmę (teraz urinary niestety). Sobie leków nie kupię a Bilowi kupię. Nie poddam się, ale to ogromny stres. Podać tą nospę czy może jednak sam się jeszcze wysika? A co jeśli nie - przecież nie sikał cały dzień a ja na kolejny do pracy muszę. Budzę się w nocy, nad ranem spać nie mogę i nasłuchuję, czy grzebie w piasku w toalecie. Nie sprawdzę ile wysikał, bo skubaniec nie toleruje innych niż silikatowy (tych zbrylających, gdzie widać ile nasiusiane jest). Jak zmieniłam na inne - w ogóle nie sikał, omijał toaletę i miaukał (z mojej winy bo ja go tego żwirku nauczyłam) Już nawet podejrzewam winę biedronki azjatyckiej, którą znalazłam martwą na balkonie. Nie chcę kolejny raz zmieniać weta. Co zmienię z polecenia jest lepiej a za chwilę coś wraca a za kolejną chwilę Ci polecający weta twierdzą, że ten wet się popsuł i radzą kolejnego. Nie mogę ciągnąć 10 srok za jeden ogon bo wykończę kociambra.
Przepraszam, musiałam się wygadać, ale się z Bilem nie poddamy
