citrix pisze:w tej chwili uważam, że wydanie np 70 000 zł. na leczenie zwierzęcia (wczoraj czytałem o tym artykuł w GW i komentarze pod nim) to już jednak przesada
zależy na co. Ale do tego wrócę za chwilę
Leczenie chorób przewleklych kosztuje masę pieniędzy. To nie jest uporczywe przedłużanie im życia, tylko umożliwienie normalnej egzystencji. Gucio ma ciężką postać astmy, na lekach funkcjonuje normalnie, jest wesołym kotem . Wymaga stałego podawania sterydow, w tej chwili walczymy aby dał radę z wziewnymi. Dawka na dwa miesiące to blisko 100 zł, + inne leki. Aerocat do podawania wziewów 320 zł. Badania kontrolne, w tym rtg, minimum raz na dwa miesiące, bo sterydy walą po całym organizmie i trzeba wybierać między dżumą a cholerą.
Myszka, moja seniorka, 14 lat. Nadczynność tarczycy, nadciśnienie z tym związane. Echo serca mamy za sobą , wiadomo, że nie ma HCM ( bo ona troszkę brytkowa) i innych zmian też. Ale ustawienie odpowiedniej dawki leków dla kota nie jest tak proste jak dla ludzia. Kot nie powie, że boli go głowa, że nie ma siły na nic. Ale generalnie jest to choroba, ktora pozwala dlugo żyć w pełnym komforcie. Tyle, że trzeba wykonywać regularne pomiary ciśnienia, poziom hormonów tarczycowych ( to póki co, robimy co miesiąc, sprawa jest nowa, od pół roku), co jakieś dwa miesiące morfologię i biochemię.
Jestem wrogiem leczenia uporczywego, w grudniu uśpiłam Pitka, który mial kocią bialaczkę. Transfuzjami za miliony złotówek moglabym mu przedłużyć życie o kilka miesięcy...życie ? nie wegetację, jego śledzona była już na granicy rozpadu.
12 lat temu uśpiłam naszego najukochańszego Kocura (każdy kociarz ma tego jednego, jedynącego, którego kocha się najbardziej na świecie). Miał tylko 6 lat i czerniaka w gardle/przełyku. Umierał z glodu. Po endoskopii już nie pozwoliłam go wybudzić . Rok później, gdy na ten sam nowotwór umieral mój byly mąż, żałowałąm, że nie ma tej możliwości dla ludzi.
Wracam do kosztów leczenia - masz młodego, zdrowego zwierzaka, kochasz, jest Twoim członkiem rodziny. I nagle uuuppss... wypadek, nawet w domu ( tak, zdarzają się). I wet Ci mówi, że jedyną metodą, która Twojego zwierzaka postawi na nogi jest bardzo kosztowna operacja i rehabilitacja. Oczywiście, konsultujesz to z innymi wetami - to też koszty. Ale już wiesz, że jest źle. I co wtedy ? każdy to pytanie musi sam sobie zadać.
Teraz mamy na miau zbiórkę - dziewczyna zbiera kasę na leczenie znalezionego kota z obciętymi łapkami, trwa walka o uratowanie choć jednej tej tylnej łapki - poczytaj , może zrozumiesz . Bo to nie jest jej kot, to kot, który poprosił ją o pomoc. Empatia ...? viewtopic.php?f=1&t=212432



