Marcinka ma przeogromną wolę życia. Je, daje się kroplowkowac, próbuje się nawet myć.
Wręcz przeraziłam się, gdy próbowała wstawać na cztery łapy. No cóż, mocno działają przeciwbólowe, na szczęście.
W poczekalni u wetki warczała na amstafa, jakby miała silę go zagryźć.

Prosimy o mnóstwo dobrych myśli dla niej jutro rano - bardzo trudna operacja to będzie.