Zacznę od psa.
Najpierw chcemy wysterylizować koty, bo im nie przeszkadza, że zima - za chwilę mogą się rozmnażać.
Pies - całe życie spędził w tym miejscu, teraz ma ciepłą budę, nad nią zadaszenie - tam może przebywać, kiedy np pada, tam ma miski. Jest kochany przez ludzi, którzy się nim opiekują - żebyście słyszeli, jak oni o nim opowiadają, jaki mądry, jak pilnuje kotów, jak rozumie, co się do niego mówi.. Pani opowiadała, jak opiekowała się psem, kiedy jeszcze mieszkał tam jego właściciel, jak walczyła o to, by pies nie był wiecznie na łańcuchu...
Myślę, że jest tam szczęśliwy, że przeniesiony w inne miejsce będzie tęsknił.... Czy się męczy? Myślę, że tak jak każdy w podeszłym wieku - jest w miarę aktywny, interesuje go otoczenie, ma apetyt,
Chcemy pokazać go lekarzowi, ale wszystko po kolei - ta akcja zaczęła się dopeiro we wtorek, trzy dni temu!!! Praktycznie działamy tam w dwie osoby, pracujemy, mamy pod opieką stadka rezydentów i tymczasów, cały czas zajęcie dodatkowe, np wczoraj odwoziłam koty na Finansową, kilkanaście km w jedną stronę przez centrum miasta.
Więc wszystko po kolej - pies zostanie pokazany lekarzowi, zbadany. Ale muszę pojechać tam z jego opiekunką, to spory pies, a ja się psów boję

- mam niezłą bliznę z dzieciństwa...
Gmina... były talony na sterylki, korzystaliśmy z nich, teraz zostały w jednej lecznicy, akurat po drugiej stronie miasta, koty trzeba tam dowozić na godz.13-14. Nie mamy możliwości. Zresztą problem z tymi kotami podobno był zgłaszany do schroniska, ale opiekunom nie chodziło o zabranie kotów, tylko o sterylizację, a schronisko wyłapywaniem na zabiegi kotów wolnożyjących się nie zajmuje. Schronisko jest dla zwierząt bezdomnych - czyli oswojonych domowych pieszczoszków. Nie dla zwierząt wolnożyjących - dzikich, a te koty są dzikie. W schronisku czekaloby je nędzne dożywocie w zamknięciu. Gmina „ekipy łapaczy” też nie ma - daje ograniczoną liczbę tych talonów sterylkowych i już. Na coś w rodzaju pakietów adopcyjnych nie ma co liczyć. Zresztą, tam naprawdę nie potrzeba pomocy w karmieniu - jeśli bylaby taka, napisalabyn.
Psa do schroniska nikt oddawać nie chciał.
Jeśli ktoś ma możliwość przygarnięcia psa albo pomocy w szukaniu domu - to na Stalowej śpi na liściach pod drzewem młody płowy psiak, taki prawie do kolana…. On nie ma nic, oprócz tych liści i rzucanego przez przypadkowych ludzi jedzenia….
Wątku na dogomanii nie założę - nie mam nawet czasu opisywania naszych kocich działań….
Teraz o kotach
Koty, jak już napisałam, są dzikie. Dwa maluszki nadające się do oswojenia - rudy i czarny - są w lecznicy u Ań, szukają domu. Jeśli ktoś może dać dom jakiemuś kotu, to śliczna młoda pingwinka z liściem na nosie też jest bardzo miła, na razie posterylkowo u p.Łucji, ale w weekend wraca na tamta działkę.
Po prostu nie mamy dla nich miejsc ani a dt, ani ds. Adopcje stoją, nic nam się nie zwalnia.
Mamy dwie kotki jedynaczki, 8letnią Melanię i 3letnią Lenkę, Melania jest w piwnicy, Lenka w klatce, obie nie znoszą innych kotów, są naprawdę zestresowane, zagrożone, męczą się - ich adopcja jest zdecydowanie pilniejsza.
Brutalne życie - ale niestety tak to wygląda….
Teraz przyjemniej - po apelu o pomoc finansową dostałam kilkanaście maili, pw i telefonów z deklaracją takiej pomocy, bardzo, bardzo dziękuję. Prośbę o pomoc umieściliśmy na miau, na FB i rozesłaliśmy mailowo - nie wiem, skąd nadeszły odpowiedzi, ale narawdę bardzo podniosly nas na duchu i potwierdzily, że warto wstać przed świtem, pomarznąć przy klatkach i wysterylizować jakieś koty

.