Ja faceta nie straszyłam, po pierwsze musialam byc łagodna, by zechciał oddac kota. Po drugie stan Pucusia wyszedł na jaw, gdy facet już wyszedł. Taki owłosiony Pers i do tego w kocyku nie wyglał jakoś szczególnie żle, kudłaty łepek i wielkie żółte oczy całkiem znośnie się prezentowały. Dopiero po zniknięciu faceta, gdy postawiłysmy go na stole u wetki, zobaczyłyśmy stan owłosienia. Pomacaliśmy i poczuliśmy kości obciągnie skórą. Reszta wyszła po ostrzyżeniu.
Zastaniawiam się, czy oni "zapominali" go karmic, czy on stajkował w poczuciu odrzucenia. Facet mówił, że izoluje go teraz od żony. Wcześniej kocina sypiał w łozku z "pańcią". Wyniki badań były złe, ale nie była to zaawansowana mocznica, która mogłaby powodować takie wychudzenie i odwodnienie.
Przypuszczam, że to wynik głodowania.
U mnie na początku chętnie wszsytko jadł. Bardzo małe porcyjki, ale jadł. Potem juz tylko pił rosołek, płynnego Conva, płynne Gerberki. Dokarmialam go strzykawką. Kroplówki dwa razy dziennie. W pewnym momencie dostał biegunki. Atybiotyk też nie przysłużył się nerkom i wątrobie, ale był konieczny.
Wetka ztwierdziła zapalenie jelit. Ostatnio jakby się ożywił, znowu zaczął sam podjadać. Aż do wczoaraj........
Jak ochłonę wyslę list na ten adres z książeczki. Podejdę tam, popytam ludzi, czy znają takiego. To w mojej dzielnicy. Facet juz w wieku emerytalnym. Powiedział mi jeszcze, że woli "zabic" niż oddac do schroniska. W przypadku Pucusia, to znaczyłoby to samo.
Niestety u mnie też śmierć go dopadła.
