1. Ja się z tym nie spotkałam, ale kotki mojej znajomej tak są sterylizowane i wychodzą na dwór i współzyją. Pewnie masz rację. Ja moja wykastrowałam, bo nie chciałam żeby się męczyła z tą rują, ale okazało się, ze to nic nie dało, a ona bardzo źle zniosła kastrację

2. Skoro te zastrzyki są takie obciążające dla organizmu, to może nie będę ich podawać? Tylko, czy wtedy ta niby-ruja nie będzie pojawiać sie częściej w ciągu roku?
3. Wszyscy mówią:
Idź do dobrego weta. Weszłam na stronę Poznańskich wetów i kicha, o każdym są jakieś niepochlebne opinie

((
Ja chodziłam i chodzę z moimi kotami i psami do Jarosława Przybylskiego na Zwierzyniecką, w nagłych przypadkach przyjmowali mnie 2 pozostali weci, z którymi on współpracuje i oni są raczej kiepscy

Jeden z nich palnął właśnie, ze z kotami nigdy nie wiadomo, bo każdy inny

4. Zmieniłam kotce dietę na bardziej kaloryczną, jak to nic nie da to pozbieram kasę i zrobię jej te badania krwi.
Ja wiem, że niektórzy robią zwierzętom regularne badania, ale mnie po prostu na to nie stać

((