No i minęło już 2 lata odkąd szukałem rad, ale czas leci
Mam pewne spostrzeżenia, którymi chciałbym się z wami podzielić, może akurat komuś pomogą. Od razu powiem, że Julka żyje i ma się dobrze, żeby z początku nie straszyć

Najpierw opiszę jak to wszystko przebiegało na tyle ile sobie to przypominam...
Padaczka od tamtego czasu została, nie udało nam się jej wtedy "wyeliminować", myślałem, że to już tak po prostu musi być. Padaczki w tamtym czasie były raczej na niezmienionym poziomie - równie intensywne i pojawiały się czasami co dzień, tydzień czy miesiąc. Sytuacja zmieniła się od końca zeszłych wakacji, ilość padaczek drastycznie się zwiększyła pewnej nocy. Atak Julki obudził mnie raz w nocy, potem rano, popołudniu i wieczorem - średnio co 6 godzin. Koszmarnie się przestraszyłem, zaświtał mi wtedy stan padaczkowy, o którym dużo czytałem i którego się najbardziej bałem. Wiem, że wiele kotów umiera w trakcie takich stanów. Świadomość, że Julka by mogła odejść mnie przerażała... z resztą po dziś dzień nie mogę sobie wyobrazić, że Julki kiedyś zabraknie. Podałem jej wtedy dodatkową połówkę luminalu i jeśli dobrze pamiętam relanium, żeby to zatrzymać. Doraźnie pomogło, jednak ataki były w moim odczuciu wtedy zbyt częste. Skrupulatnie pilnowałem każdej tabletki, żeby ją dostała i zjadła.
Dużo się martwiłem i głowiłem, myślałem jak tu pomóc. Pomyślałem, że może zmienię jej pokarm, który je (nie sądziłem jednak wtedy, że może mieć to jakikolwiek wpływ). Po skonsultowaniu się z pewną użytkowniczką (którą serdecznie pozdrawiam) zaczęliśmy kupować jej coś pożywniejszego - active fity czy puriny. Do tamtego czasu była karmiona kitekatem czy whiskasem. Teraz wiem, że to był błąd i jest to dla mnie najbardziej śmieciowe "żarcie" jakie chyba istnieje. Wcześniej coś tam kojarzyłem, że whiskas wcale nie jest taki dobry, ale nie do końca to rozumiałem, bo podświadomie myślałem, że musi być dobre skoro tak kotce smakuje
Zwróciłem uwagę mamie (która to przeważnie kupuje pokarm), żeby przestała jej kupować te whiskasy na rzecz tych drugich (nie cieszyła się zbytnio, kiedy widziała, że torebka suchej kosztuje 3x więcej:) ). Na początku jednak dostawała jedno i drugie, zwłaszcza gdy widzieliśmy, że active fita jadła porównywalnie mniej od wcześniejszych. Od tamtego czasu Julka miała coraz rzadziej ataki, przy czym nie odnotowałem z początku tego faktu w świadomości. Po czasie zacząłem kojarzyć fakty, że ataki nakładają przeważnie z momentem "urozmaicania" jej diety whiskasem. Potem byłem już tego pewny, niestety domownicy nie aż tak bardzo jak ja

Pilnowałem, żeby w misce nie pojawiało się żadne śmieciowe żarcie. Kiedyś przyjechał mój brat do nas i przywiózł jej kilka saszetek whiskasa (lubił ją tak czasami "rozpieszczać"), jednak poprosiłem żeby jej tego nie podawał, bo zmieniamy jej nawyki żywieniowe i wspomniałem o moich podejrzeniach powiązania z padaczką. Niestety kiedy oko młodszego brata nie widziało, nałożył jej całą saszetkę do miski - Julka skrupulatnie wylizała do sucha
Atak pojawił się pierwszej nocy po tym żarciu. No i to mnie uświadomiło niemal w 100% co jest przyczyną ataków padaczkowych Julki. Jak narazie jest niezwykle dobrze, jeśli dobrze kojarzę, to i już z dobre 3 miesiące bez napadów

Pilnuję tego co ma w misce, ostrzegłem kategorycznie pod groźbą kary, że nie chcę tu więcej widzieć żadnych kitekatów i whiskasów, co głównie tyczyło się brata

Zielone i fioletowe etykiety są dla mnie w sklepach niewidoczne - mam tylko żal, że wmawia się ludziom, że za przeproszeniem to g*wno jest najlepszym pokarmem dla kotów. Zanim kupię nowe jedzenie skrupulatnie sprawdzam skład.
Jak wspomniałem, żyjemy już dobre 3 miesiące bez ataków padaczki. Julka za niecałe 2 tygodnie kończy 9 lat. Z tego co widze to czuje się raczej dobrze, pomimo właściwie już wieku średniego

Nie chcę narazie zbyt pewnie mówić, że to pokarm był przyczyną napadów, żeby nie zapeszać. Mam nadzieję, że taki stan utrzyma się jak najdłużej. Dodam, że Julka nie dostaje też już luminalu, odstawiałem stopniowo. Żałuję, że nie skonsultowałem tego odstawienia z weterynarzem, ale świadomość przyćmiły mi informacje na temat szkodliwości tego leku.
Czemu o tym napisałem? Bo przy swoich obserwacjach szukałem jakiegoś potwierdzenia - jednak nie znalazłem żadnej informacji na ten temat w internecie. Dlatego też chciałem podzielić się swoimi informacjami z resztą, może akurat będzie komuś przydatna
Przepraszam, że taki długi tekst wyszedł, ale nie spodziewałem się, że zajmie mi to tak dużo
Pozdrawiam wszystkich użytkowników, w szczególności tych "padaczkowych" - życzę wytrwałości i szerokiej drogi do sukcesu!
Marcin

(Zdjęcie z lutego, jak próbowała "złapać" trochę słońca
