valborga pisze: Zrobię mu badanie krwi, jeśli mu nie przejdzie, ale to wydatek z rzędu sześćdziesięciu złotych

Na szczęście mój wet, jest w stanie rozłożyć leczenie na raty.
Sorry, ale jak czytam coś takiego, to wlosy mi się jeżą. 60 zl! Co to jest? Jeśli ktoś biorąc zwierzę do domu nie ma na tyle wyobraźni, żeby chociaż wziąć pod uwagę taką możliwość, że może ono zachorować, a leczenie kosztuje, to znaczy, że nie powinien mieć zwierząt w ogóle. Rozumiem, że nagly wydatek rzędu 2 tys. może przerosnąć możliwości wielu osób (choć, gdyby chodzilo o dziecko, to kasa na bank by się znalazla), ale 60 zl?! I do tego czekanie z wizytą u weta, aż kot nie je od paru dni, a potem czekanie, że może jednak zacznie, bo badania kosztują aż 60 zl! Po prostu paranoja! A co by bylo, gdyby kot musial np. dostawać 2 x dziennie zastrzyki, których jedna ampulka kosztuje 40 zl? Pewnie zostalby uśpiony, bo to dużo taniej
