Blue - dzięki za odpowiedź. Ja bynajmniej nie jestem spokojna i szczęśliwa, chodzi mi o to, że te nowe "zgrubienia" to co innego niż te poprzednie - stąd moja "
ulga"... wet doradził, żeby na razie nie badać krwi, bo przy takim czymś na pewno obraz będzie zmieniony - brzmi rozsądnie. Zrobimy pełne badania jak Simba będzie zdrowy. Tylko kiedy to nastąpi... on, odkąd u mnie jest (koniec sierpnia), przechodzi płynnie z jednego problemu w drugi. Jak mu się prawie-całkowicie (teraz już całkowicie) schowała trzecia powieka, to zarobił najpierw te rozdrapane, małe "gulki", teraz tego "krwiaka"... Na pewno jest to zwierzę specjalnej troski. Jeszcze się jakoś łudzę, że z tego wyrośnie, choć
doświadczenie na zwierzętach mówi mi, że jak jakieś robi problemy za młodu, to będzie je robić cały czas - najwyżej inne. Jakoś tak jest, nie wiem czemu - zwierzaki dzielą się na z grubsza bezobsługowe i bezustannie leczone.
Krwiak nie został nakłuty, wręcz uważamy, żeby się nie otworzył i nie zakaził, bo ropień na głowie jest gorszą perspektywą, a krew to doskonała pożywka. Poprzednio te małe dziury miał rozdrapane, spuchły i wyglądały paskudnie. To nie puchnie, nie grzeje, nie jest zaczerwienione, widać ciemny kolor krwi spod skóry w jednym miejscu (łysym jeszcze po tamtych dziurach).
Mam nadzieję, że to nie cukrzyca albo inna poważna choroba metaboliczna, ale cokolwiek to jest - będziemy walczyć, mam w tym niestety praktykę, a młodego uwielbiam, więc mu nie odpuszczę. Póki co "torbiel" się zmniejsza, mały jest weselszy, bo pierwszego dnia po wecie był bardzo smętny (podejrzewam, że to dexaven go tak "ściął"...). Czekam aż toto się całkiem wchłonie, wtedy jedziemy na badanie krwi i na pewno szczepimy się na panleukopenię. Wet zasugerował, że badanie glukozy z krwi jest niemiarodajne, bo zwierzak zestresowany na wizycie na pewno będzie miał cukier podwyższony. Zasugerował łapanie moczu. Czy ktoś z
miłych forumowiczów mógłby mnie podlinkować do jakiegoś wątku podpowiadającego technikę? On chętnie leje przy mnie, ale próbowałam cokolwiek podsuwać mu pod
sikawkę (wiem, nie ma takiego słowa

) i zawsze jakoś za płytko sięgam, obawiam się, że jak go
podkopię na tyle, żeby coś złapać, to się zestresuje i przestanie sikać. docenię wszelkie praktyczne rady

Felicja nie miała testów na wirusówki, ale jakoś intuicyjnie czuję, że załatwił ją Orijen. Ona była bardzo wrażliwa na zmiany karm, a mama i siostra niestety nie zauważyły pierwszych objawów. Eozynofile w jelicie - reakcja alergiczna, a póżniej już się waliło jedno za drugim... Trzeba jej było dawać to, co jej służyło. Moja wina - lepsze wrogiem dobrego. Znowu moja intuicja mówi, że te pierwsze dziury w głowie Simby to reakcja na piasek bentonitowy. Niestety intuicja milczy na temat krwiaka :/