Witamy i my: koty Pyza, Tygrys i mała Marysia, pies Rambo i ja - karmicielka i opiekunka 111111111111111111111mojej czworki (Marysia tez sie dopisala).
Na temat kataru moge sie dopisac o tyle, ze nie powinno sie przerywac kuracji antybiotykowej. Dobrze byłoby poprosic wetke schroniskową o rozpiskę: na co kocia chorowała, , jakie leki dostawała, dawki i od kiedy do kiedy.
Odrobaczania, szczepienia, czym i kiedy.
Ale cos mi podpowiada, ze pewnie ani zaszczepiona, ani odrobaczana, a leczenie tez od przypadku do przypadku.
Sa koty, które nie lubia byc brane na ręce, bo nie lubia i juz.
Z moej trojki, na rece dają sie brac tylko dziewczynki: Pyza i Marysia, z tym, ze Pyza na zasadzie "juz jak musisz to trudno

" a mała Marysia sama włazi na ręce i jeszcze lubi, zeby ja nosic i gadac do niej przy tym i pokazywac "a co my tutaj mamy, ptaszek sobie siedzi na gałązce

". Dobrze, ze u mnie w domu wszyscy są tacy swichrowani, bo wyobrazam sobie mine kogos przypadkowego: pańcia w wieku balzakowskim gada do kota, stara wariatka

.
Jestem pełna podziwu dla ciebie, ze zdecydowałas sie wziąc kota ze schroniska.
Moje tez co prawda nie z hodowli, tylko albo łapane na ulicy, albo znalezione na ulicy lub prawie na ulicy.