To ja się pochwalę , że mam Juliusza, dla przyjaciół- Julsa . (To ok 5 letni puszysty biały kocur

trafił do mnie ponad 2 lata temu dzięki pani z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ) oraz Bebilonkę , 2letnią pannę z charakterem, którą znalazłam w piwnicy jako mirkokotka i musiałam ją zabrać bo piwnica miała być odszczurzana.
Ciekawym zjawiskiem jest to , że Juls, który trafił do mnie jako dorosły, dojrzały kocur, to prawdziwy kot-przytulak, życie spędza przytulając się do ludzi, jest otwarty na obcych i niezwykle towarzyski, ( mądry, bystry, piękny itp) , a Bebilonka którą wykarmiłam butelką od niemowlęcia to typowa dzikuska. Z nikim się nie spoufala ( nawet ze mną), zawsze na dystans, ostrożna , nigdy się nie przytula, ewentualnie "prezentuje się" i czeka na wyrazy uznania i umiarkowaną czułość lub w środku nocy wali człowieka łapą w nos i domaga się głasków.
Tak więc moje zwierzaki obalają mit, że lepiej jest adoptować małego kociaka, bo można go sobie wychować
