Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 02, 2015 7:51 Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Witajcie,
Od środy jestem jedną z Was. U mojej Lilu wynik testu był dodatni.
Pojechałam z nią czysto profilaktycznie, bo coś troszkę jakby schudła i miała mniejszy apetyt, ale poza tym wszystko wydawało się być ok. Weterynarz zrobił test.. szok, niedowierzanie, płacz.. Nie mogłam w to uwierzyć.
Zrobiliśmy badania krwi, dzisiaj wyniki i plan leczenia.
Miesiąc temu mój drugi kot, Klemens wyszedł sobie na spacer i już nie wrócił. Ledwo co sobie poukładałam świat po jego zniknięciu a tu kolejny cios.
Mam problem z Lilu, bo była kotem wychodzącym, teraz widzę jak cierpi, nie mogąc iść pohasać po łąkach. Staram się do niej gadać, bawić się z nią, przekupić smakołykami, ale jest ewidentnie obrażona. Macie może jakieś sprawdzone metody, żeby przyzwyczaić kota do siedzenie w domu? :201461
Jestem z tym sama, dlatego cieszę się, że jesteście, że wiecie co czuje i że mogę się Wam wyżalić.
Ściskam Was mocno!

Lulali

 
Posty: 2
Od: Czw paź 01, 2015 19:13

Post » Pt paź 02, 2015 8:57 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Jestesmy z Tobą rownież i proponuje abyś dla pewności , jak już kota stanie nogi zrobiła jej jeszcze raz test. Może nawet PCR z krwi bo czasami dodatnie są falszywe a zwłaszcza gdy jest jakaś infekcja.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Pt paź 02, 2015 9:27 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Dziękuję :201454
Taki właśnie jest plan, za 2 miesiące ponowimy testy.
Patrzę na nią i nie wierzę, że może być chora.. no nie zgadzam się na to i już! :evil:

Lulali

 
Posty: 2
Od: Czw paź 01, 2015 19:13

Post » Pt paź 02, 2015 21:10 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

dzięki za wasze rady i odpowiedzi. Póki co Szafr miał drugi raz robioną morfologię - jeszcze gorsze wyniki (w ciągu 4 dni), zleciłam porządniejsze badania krwi (nie elisa, wysyłają do warszawy, nie wiem jak się nazywają). Jest na sterydach + antybiotykach. Po sterydzie wygląda lepiej, temperatura się unormowała, zaczął jeść a nawet mieć swoje zachcianki i humory
myślimy nad transfuzją a potem może interferon... ale nadal nie wiem czy jest sens skoro tak szybko go pożera ta choroba. Vet mówi że klinicznie jest ok mimo strasznego wyglądu. Z dokładniejszych badań miał USG jamy brzusznej.

a.czapska

 
Posty: 5
Od: Śro wrz 30, 2015 0:21

Post » Pt paź 02, 2015 22:22 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

a.czapska pisze:dzięki za wasze rady i odpowiedzi. Póki co Szafr miał drugi raz robioną morfologię - jeszcze gorsze wyniki (w ciągu 4 dni), zleciłam porządniejsze badania krwi (nie elisa, wysyłają do warszawy, nie wiem jak się nazywają). Jest na sterydach + antybiotykach. Po sterydzie wygląda lepiej, temperatura się unormowała, zaczął jeść a nawet mieć swoje zachcianki i humory
myślimy nad transfuzją a potem może interferon... ale nadal nie wiem czy jest sens skoro tak szybko go pożera ta choroba. Vet mówi że klinicznie jest ok mimo strasznego wyglądu. Z dokładniejszych badań miał USG jamy brzusznej.

pilne jest włączenie leczenie anemii.
Skoro krwinki lecą w dół i to szybko, nie ma na co czekać. Nie podajesz wyników, więc dalej nie wiemy, na ile straszny jest wynik morfologii i na ile ostro zabrać się za anemię. Dziwię się, że wet zmarnował 4 dni na czekanie na nie wiadomo co z tą anemią (chyba, że podał żelazo i witaminy w międzyczasie, a ty o tym nie piszesz, albo w ogóle nie wiesz, że podał; i tu uwaga, weci często podają witaminy, a o żelazie zapominają).
1) Jeśli hematokryt jest poniżej normy, ale nie jakoś strasznie poniżej, wystarczy suplementować żelazo oraz witaminy (często podaje się preparat witaminowy jako taki różowy zastrzyk albo dodatek do kroplówki). Polecamy preparat ChelaFerr BioComplex, do kupienia w ludzkiej aptece bez recepty. Podaje się w kapsułkach, one są dojelitowe, co pozwala łagodnie pominąć żołądek. Kapsułkę dla poślizgu można zwilżyć przed podaniem lub posmarować masłem :smokin:
2) Jeśli hematokryt jest dużo poniżej normy, trzeba (nie przestając podawać suplementów) pilnie rozważyć podanie Aranespu albo innego EPO (czyli środka pobudzającego tworzenie się krwinek). Aranesp jest generalnie lepszy, zamawia się go telefonicznie u producenta i b. szybko przysyłają do wybranych aptek, z którymi współpracują. Przy odbiorze z apteki trzeba mieć receptę od weta. Przewozi się go i przechowuje w lodówce.
3) Jeśli hematokryt jest naprawdę niski, jak Ci pisano - zbliża się do 16 - nie ma czasu, żeby czekać aż po Aranespie/EPO podwyższy się poziom hemoglobiny i żeby zyskać na czasie, trzeba zrobić transfuzję (podawanie żelaza i suplementów oraz Aranespu/EPO dalej jest aktualne)

Sterydy trochę przyspieszają wytwarzanie krwinek. Jak wam spadają, to znaczy, że ostro należy wziąć się za leczenie. Nie ufaj do końca wetowi, że będzie o wszystkim pamiętał: wielu białaczka kojarzy się z wyrokiem śmierci, więc się nie przykładają do leczenia, bo po co :evil:

Ja na twoim miejscu skontaktowałabym się jutro z wetem, zapytała czy podaje żelazo i witaminy, i jeśli nie - poleciała pędzikiem do apteki po ChelaFerr. A jeśli wiesz, co podaje i tam nie ma żelaza ani wit B12 to też bym poleciała. Bo stracisz kolejne 2 dni

Silna anemia to nie jest jakieś tam osłabienie, ona zabija, organizm się dusi :(
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pt paź 02, 2015 22:38 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

walczenie o kota zawsze ma sens. Jesli nawet choroba jest aktywna i agresywna to wlasciwie podjęte chocby dlugie leczenie da rezultaty. Nie przestawaj. Wpisz nam wyniki morfologi, proszę.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Pt paź 02, 2015 22:42 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Dziewczyny, wyniki morfologii wpisała a.czapska w tym wątku: viewtopic.php?f=1&t=134937&start=15
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3175
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt paź 02, 2015 22:59 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

fili pisze:Dziewczyny, wyniki morfologii wpisała a.czapska w tym wątku: viewtopic.php?f=1&t=134937&start=15

Masakra, hematokryt 14,4%, a cztery dni temu był 16% :(
I wetka chce podawać interferon :evil:
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob paź 24, 2015 14:30 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Lulali pisze:Mam problem z Lilu, bo była kotem wychodzącym, teraz widzę jak cierpi, nie mogąc iść pohasać po łąkach. Staram się do niej gadać, bawić się z nią, przekupić smakołykami, ale jest ewidentnie obrażona. Macie może jakieś sprawdzone metody, żeby przyzwyczaić kota do siedzenie w domu? :201461

Drugi kot, oczywiście też z FeLV. pomógłby jej przezwyciężyć nudę. Oczywiście po powtórzeniu testów.
ObrazekObrazek

boniedydy

 
Posty: 1622
Od: Śro wrz 11, 2013 22:05

Post » Pon lis 16, 2015 2:06 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Witajcie forumowicze. Jesteśmy tutaj nowe i szczerze od razu z problemem i to poważnym. Ale od początku. Nazywamy się Knocia (8 lat) i Dorotka (2,5 roku) - obie mamy białaczkę przy czym Knocia prawdopodobnie jest nosicielem, nigdy nie miała żadnych objawów, została znaleziona na polu, chyba zgubiona albo porzucona przez mamę, a Dorcia adoptowana w schronisku gdy miała 5 tygodni, musiała się zarazić od Knoci i miała objawy. Początkowo co chwilę byłyśmy u weterynarza bo jak nie oko to ucho, to ogon i łapa, w końcu testy i wyszło że białaczka. Nie wiem czy miałyśmy więcej szczęścia niż rozumu ale akurat przeprowadzaliśmy się i Knocia która wychodziła na dwór nie miała już takiej możliwości a objawy u Dorci ustały. I tak pięknie, szcześliwie żyłyśmy sobie aż do środy gdy Dorcia poczuła się gorzej. Tylko leżała a jest wyjątkowo ruchliwym kotem i na krok Pani nie odstępuje. Pojechałyśmy na dyżur bo to święto akurat. Doktor zrobił USG i wyszło że powiększony węzeł chłonny, temperatury nie ma, podał trofinę i kazał zgłosić się na drugi dzień na morfologię i biochemię. Oczywiście poszłyśmy od razu na drugi dzień do naszego Pana Doktora, który zna sytuacje sprzed ponad dwóch lat. Dorka została w szpitalu i zostały zrobione jej badania, do tego została nawodniona. Diagnoza jest taka, że oczywiście anemia ale już tutaj doczytałam że są środki które można podawać, jutro rano będę dzwoniła do doktora bo tak się umówiliśmy to zapytam czy podawał żelazo itp o których tu mądre głowy piszą. Jednakże to nie jest jeszcze najgorsze, najgorszy jest chłoniak znajdujący się w jelicie, zajmuje ponad połowę. Jednakże Dorka je i to znacznie więcej niż normalnie, nie chce pić, ale dostaje tylko mokre jedzenie, do tego jogurty naturalne (które uwielbia), chude mięsko. Jak tylko dowiem się co z tym żelazem, kwasem foliowym itp czy zostały podane, a mam nadzieję że tak to dam znać. Ale co z tym guzem, czy możemy coś jeszcze zrobić? Lekarz powiedział ze nie ma sensu robić operacji. Teraz dostaje sterydy, ale jakoś dużej poprawy nie zauważyłyśmy.
Wyniki badań:
Leukocyty 5,40
Erytrocyty 4,22
Hemoglobina 4,30
Hematokryt 0,22
Reszta w normie
AspAT 226
AIAT 154
Glukoza 44
Białko całkowite 49
Za wszelkie informacje, pomoc i wsparcie będziemy bardzo wdzięczne.

D&K

 
Posty: 2
Od: Pon lis 16, 2015 1:39

Post » Pon lis 16, 2015 16:43 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Przykro mi, z chłoniakiem właściwie nie ma jak walczyć. Współczuję :(
Można próbować podawania sterydów, ale jest to właściwie tylko leczenie paliatywne. Czasem próbuje się podawać chemię, ale ja tu na wątku nie spotkałam białaczkowca z chłoniakiem, którego chemia by uratowała - tylko pogarszała jakość ostatnich dni. Wykorzystajcie jak najlepiej ten czas, który Wam z Dorotką pozostał. Można podawać ChelaFerrBioComplex, to dobry suplement,można zaaplikować krwiotwórczy Aranesp (ale nie wiem, czy ma szanse u Was zadziałać, a dużo kosztuje)
Na Waszym miejscu zrobiłabym badania Knoci i podjęła działania, które wydłużą jej czas, gdy wirus drzemie (wzmacnianie odporności itp)
Nawiasem mówiąc, Dorotka najprawdopodobniej zaraziła się od swej matki, skoro u Was chorowała od samego początku
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon lis 16, 2015 18:51 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Dziękujemy za odpowiedz. Staramy się wykorzystać czas który nam pozostał jak najlepiej. Ale Dorotka głownie śpi i nie specjalnie ma ochotę na przytulanie i zabawy. To już nie jest to co kiedyś. Dostaje sterydy. Zaraziła się prawdopodobnie od Knoci bo w schronisku i pierwsze kilka tygodni u nas w domu nie miała żadnych objawów dopiero gdy zaczęła się dogadywać z Knocia i gdy zaczęła podjadać z jej miski. Rozmawiałyśmy z doktorem i mówił że podawanie witamin może spowodować biegunkę, a poprawić i tak nic nie poprawi. Więc same nie wiemy co robić.
Gdy Dorka będzie na kontroli to Knocia też zostanie dodatkowo przebadana żebyśmy wiedziały czy nic się nie rozwija.

D&K

 
Posty: 2
Od: Pon lis 16, 2015 1:39

Post » Pon lis 16, 2015 20:43 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Nie sądzę, żeby zaraziła się od Knoci - trochę trwa, zanim kot się zakazi, zwłaszcza od kota bezobjawowego, i jeszcze trochę - zanim infekcja się rozwinie. Zazwyczaj to dłużej niż kilka tygodni. Chyba, że przejęło się wirusa od matki :( Równie dobrze Knocia mogła złapać wirusa od malucha...
Przy okazji badania Knoci sprawdźcie jej parametry nerkowe i wątrobowe krwi. To już kocia matrona i z racji wieku takie badania jej się należą
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob gru 05, 2015 16:24 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Witam was wszystkich. Wczoraj dowiedziałam się, że mój kot ma białaczkę. Nie wiem jak tutaj u was na forum się posługiwać czy piszę w dobrym miejscu więc z góry przepraszam. Jestem załamana, miał robione badanie krwi na trzy choroby - wynik pozytywny kociej białaczki. Kot miał biegunki. Dostaje teraz tabletkę o nazwie Metypred. Jedna dziennie. Biegunki ustały, od wczoraj bierze te leki. Ogólnie kot jest osowiały. Mało aktywny , czasami się bawi. Bardzo dużo śpi. Morfologia ma byc robiona za dwa tygodnie po tygodniowej kuracji tym sterydem. Czy mam zasięgnąć porady innego weterynarza? Ma apetyt , sporo je. Wyniki morfologii pierwsze mogę wysłać , jeśli jest osoba, która może mi powiedzieć więcej na ten temat. Nie wiem co robić jestem zrozpaczona ;(;(;(;(;(;(

Korek20

 
Posty: 4
Od: Sob gru 05, 2015 16:02

Post » Sob gru 05, 2015 18:07 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Wyślij wyniki, ktoś się przyjrzy.
Jeśli dobrze poczytasz,sama białaczka nie zabija. Zarażony, ale dobrze prowadzony kot może żyć z wirusem latami przy pewnej dozie szczęścia i dobrej opiece
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 174 gości