Puki miala robione u dr Brzeskiego wszystkie badania krwi (cukier tez) - wyniki wyszly super, wszystko w normie niczego za malo nic nie przekroczone. Byly tam tez wyniki wskazujace na zdrowe nerki i watrobe. To mnie akurat cieszylo bo zdrowe nerki wydalaja dobrze ten kontrast ktory jak sie dluzej w organizmie trzyma to moze mocno zaszkodzic.
Zapytam jutro dr Cichockiego o cos na podniesienie odpornosci. W sumie chyba nie zaszkodzi dac - czy zadziala czy nie.
Do CoolCaty juz pisalam - bez odzewu. Z tym watkiem nie wiem moze i dobra mysl ale co moze powiedziec nawet lekarz jesli nie widzi i sam nie zbada - tak na odleglosc mozna tylko gdybac... Nie wiem czy ona choruje na cos az tak nietypowego ze w calej swojej praktyce ci weci ktorzy ja mieli w rekach jeszcze takiego przypadku nie widzieli ? Kazda choroba jest inna i kazda u kazdego innego moze wywolywac rozne objawy ale ja widze jeden wielki impas i niemoznosc. Tak jakby w sredniowieczu znachorowi od pijawek przedstawic przypadek aids.
Jedno co jest dobre to to ze ona wciaz ma dobry apetyt organizm nie jest odwodniony ani wycienczony. Pukunia jest duzym silnym kotem tylko... to cos najwazniejszego w niej nie chce dzialac jak powinno...
Ja mam swoja osobista teorie ale zaden wet nigdy mnie nie potraktowal powaznie jak to mowilam (a mowilam kazdemu - dr Cichockiemu, Brzeskiemu i nawet tym moim na Jarogniewa). Moim zdaniem ona cos gdzies nie wiem moze i w mozgu miala uszkodzone przez ten pierwszy - niby lagodny - zastrzyk na usmierzenie rujki na 2 miesiace. Od chwili zastrzyku jest innym kotem. Tuz po zachowywala sie jak na ostrym haju. Wczesniej byla zywym sreberkiem - od chwili powrotu od weta inny kot. Osowialy, jakby nie do konca przytomny. Myslalam ze tak ma byc, ze to przejdzie. Nie przeszlo - bylo coraz gorzej sukcesywnie wycofywala sie z zycia. W koncu jak przestala jesc zabralam ja do weta i okazalo sie ze watroba padla jak pies pluto i oskarzenie na mnie padlo ze zywie kota ostrymi przyprawami. Ona zawsze najswiezsze miesko tylko jadala wiec bzdura. Jesli cos zatrulo jej organizm to wiem co i kiedy - zastrzyk. Wyszla z tego ale zawsze byla juz taka hmm nie do konca sprawna. Potrafila spasc, niedoskoczyc - i nie byly to wcale takie rzadkie przypadki... wczesniej wspinala sie na wszystko bez mrugniecia okiem. Nawet kiedys kolezanka obserwujac ja wysnula dziwna teorie ze ona ma cos nie tak z mozdzkiem. Teraz mam wrazenie, ze te wszystkie dziwne objawy - na tyle dziwne ze zbijaja z pantalyku nawet takiego neurologa jak dr Cichocki i zamydlaja obraz tego co sie z nia dzieje - ze one wynikaja z tego ze juz wczesniej cos w niej bylo uszkodzone. Tylko ze moje opowiesci traktowane sa jak fantasmagorie wyssane z palca przez babe o zbyt bujnej wyobrazni. Nie jestem lekarzem nie wiem jak fukcjonuje organizm kota ale kurcze znam ja od urodzenia obserwuje dzien po dniu. Ale lekarz musi zobaczyc zeby uwierzyc - a nic nie zobaczy bo w szczecinie nie ma aparatury ktora pokazalaby co sie dzieje z jej mozgiem.