XMonikaX- może się tez pojawić puchata "prawie syberyjka" - pani dzwoniła, że kota zwiała z koszyka w drodze do lecznicy. Gdzieś w Twojej okolicy, więc jakby się pojawiło coś podejrzanie puchatego to może być to.
Marlenuś -potrzebujesz czegoś? żwirek, jedzonko?może jakiegoś antyrobaka?
Wczoraj było tak wesoło że już po powrocie do domu ruszanie paluszkami na klawiaturze przekraczało moje możliwości

Rano odebrałam plakaty (dodruk -
Motylku - gdzie Ci zostawić? Mam jeszcze ze 3 dla Ciebie...Jutro będę na Białostoczku, Antoniuku i pewnie w wielu innych miejscach

)
Zaszłam do Witusia - kić już zdrowy, pani coraz bardziej go lubi... Fajna pani, nie ma uprzedzeń co do ciąż i kotów

Na jej czułe głaski czekaja jeszcze 2 dzikoty u jej mamy na balkonie. A że pupki im marzną to pani się denerwuje...
Pojechałam z Dymkiem na okazanie. Oczko raczej nieoperacyjne - tj niby można próbować, ale raczej dla estetyki niż dla zdrowia...Szkoda kicia męczyć. Może znajdzie się dobry ludź który pokocha go z takim oczkiem...
Skoczyłam do Gabi obejrzeć skarbonkę, ale niestety jeszcze nie dojrzała...
Następnie chwila wytchnienia w pracy
Po 17 spotkałyśmy się u
Jani z panią z radia Białystok - nagrała materiał na temat tego, że jedzenie dla zwierzów potrzebne i że będziemy zbierać. Musze przyznać, że Jania stanęła na wysokości zadania - żadnej tremy, wszystko profesjonalnie, pięknie i wzruszająco.
Potem sesja foto u Bianka vel Orlenika - czyli "kocurka w ciąży" ze stacji benzynowej w Supraślu. Fajny z niego tulaczek, siedzi niestety w klatce w piwnicy. Ale przynajmniej mu ciepło i ma dobrą opiekę. Taki śliczny:

;

Potem zawiozłam klatkę (ech, żonglowanie klatkami jest trudne logistycznie, zwłaszcza gdy klatek jest mało a chętnych do uwięzienia dużo

) do Sissi. Złowiła sobie dwa młode dzikotki - zębate, czarne i o tysiącu pazurzastych łap (brzmi zachęcająco???

Pozytyw jedyny że jeden jest puchatym pięknie pingwinem. Dzielnie przepakowała je do klateczki, na szczęście w rękawicach. Dziś do kompletu złowiła mamusię. I super się stało bo kota mega sprytna i łowi ją z rok.
Następnie krótka wizyta kurtuazyjna u Basicy - która grzecznościowo tym razem "nie znalazła kotka"
No i plakaty do ZOO natury i próba sesji foto Szylkretki vel Szyszki z Niewodnicy u pani Ani. Niestety, Szyszka uważa że aparat skradnie jej duszę

No i hm.. jakby to łagodnie powiedzieć..hm.. tulak miziak to to nie jest

Dziś rano pani Bogusia realizowała się na łowach. O 6 rano

Kawaleryjska. Pani prosiła o pomoc, karmi tam 2 kotki i kilka kociaków. Niestety - okazało się, ze druga pani koty o 5 rano nakarmiła

poza tym druga pani nie widzi potrzeby łapania, sterylizacji itd. Pani Bogusia została nazwana hyclem i inne uprzejmości. Ech... Następnie zawiozła na ciach kotkę z Fast (którą wczoraj wieczorem dzielnie łowiły z Kassją) i kotkę którą złowiła Sissi. potem odebrała i rozwiozła panienki. Mam nadzieję, że żadna zawzięta karmicielka nie zaciuka nam pani Bogusi na łowach, bo jest dzielnym łowcą

DO
Bakterii - Twój mały Harryś to według mojej diagnozy kolejna inkarnacja Nokii (to możliwe???tak za życia???) Mama Szczota nie ma do niego siły - ON SIĘ NIE DAJE MYĆ!!! Wali na odlew i warczy. Poza tym Dymek chce się bawić i bawią się a jakże. Tylko Haryyś wydaje dźwięki, trudno to opisać. Coś jakby wesołe bulgotanie gotujących się kartofelków łamane przez warczenie rozwścieczonego pitt-bulla

Drugie dziecko dostarcza mamie Szczocie więcej radości - daje się myć bez ograniczeń, raz nawet dało się przenieść ze 2 metry (dokładnie przeciągnąć po dywanie, ale to PRAWIE to samo co noszenie w ząbkach
Nokia ustawicznie wyraża swój "zachwyt" maluchami

- chodzi i warczy - na chłopaków, Szczotę, dzieci, poduszkę, drapak i drzwi do łazienki

Dostała dziś antydepresanta bo mój miły jej zagroził, że jak będzie używać takich wyrazów to pozwoli jej zasmakować świeżego powietrza na dłużej

Teraz śpi i ... warczy. No cóż, nie wszyscy muszą kochać dzieci...