Miodalik pisze:Czy ktos wie, gdzie dokladnie pojechala Ania - annskr ? Chcialam jej pomoc, ale nie moge sie dodzwonic...
Akurat byłam w pracy - dodatkowe zlecenie, siedzimy u kolegi, a tam z zasięgiem kłopoty. Zresztą albo mam telefon do wyrzucenia, albo pogody sieciom nie pasują, bo ostatnio często nie mam zasięgu....
Krótka relacja - pojechałyśmy z Aga-lodge, Miodalik na telefonie w gotowości przyjęcia trudnych tymczasów.
Kociaki czekały na nas - dwa pod blokiem, trzeci w piwnicznym okienku. Nakarmione - tylko troszeczkę, po pięć ziarenek

. Na szczęście ciekawość śmiałej i ślicznej panienki zwyciężyła - weszła to klatki. Drugie łapałyśmy w piwnicy "ręcznie" - zębate to-to bardzo. Trzecie wypłoszyło się skutecznie, po prawie godzinnym oczekiwaniu spasowałyśmy. Klatka została, państwo mają łapać i dzwonić.
Potem już "tylko" z Dąbrowy do całodobowej Sowy (noc), tam kolejka - zapłakana rodzina z ciężko pogryzionym kotem - przegląd (dziewczyny, ok.8 tygodni, gigaświerzbowice i brudne, poza tym zdrowe, odrobaczenie), i przejęcie kociaków przez Miodalik - która po nocy pruła przez całe miasto po swoje nowe tymczasy
A to nasz zdobycz
śliczna śmiała marmurkowa burasia z białymi dodatkami
jej bura zębata siostrzyczka
I jest wielka nadzieja na dt dla dwóch, może trzech kociątek z Bema - tej Nadziei bardzo dziękuję, na pewno się ujawni po ocenieniu swoich sił i możliwości. Cii, nie zapeszajmy.
Ale proszę chętnych na dt nie odchodzić z wątku, kocięta dla nich ciągle są, ciągle "świeże dostawy"
I wielki podziękowania - w kolejności chronologicznej:
Aga-lodge - za wspólną łapankę
Tajemniczej - za telefon z nadzieją
Miodalik - za dt, odebranie maluszków z lecznicy, chęć dlaszej pomocy.
Z kronikarskiego obowiązku - w czasie akcyjnej adrenaliny telefon od zdenerwowanej karmicielki - Zbożowa, kotka w ciąży, już bardzo gruba. Na szczęście klatka jest w pobliżu, panie się dogadały i będą łapać.
A ja mam nadzieję, że maluch złapie sie dziś - bo klatkę dla niego zabrałam z innego "polowania" na ciężarną...