A ja na dodatek usłyszałam dziś od domowników pewne pytanie...
Od jakiegoś czasu czułam że ktoś w końcu może mnie zapytać,ale tak po cichu liczyłam że może jednak nie.
Że może ktoś inny zdecyduje,albo nawet bez podejmowania decyzji,zrobi to co będzie uważać za słuszne.
Starałam się o tym nie myśleć,chociaż dobrze wiem że w nieskończoność się nie da,w końcu nadejdzie ten dzień i ktoś z domowników straci cierpliwość do mojego unikania tematu,udawania że sprawy nie ma.Tylko wolałam aby ktoś inny podjął za mnie decyzję.Nie chcę brać na siebie całej odpowiedzialności,cokolwiek bym nie zdecydowała nie udźwignę sama tej odpowiedzialności.
Nawet nie mogę nikogo prosić o pomoc w decydowaniu.
Domownicy postawili mnie dziś przed pytaniem postawionym i nie ma odwrotu.
Muszę im na nie odpowiedzieć:
"czy przynieść ze strychu dużą choinkę czy nie?"
