A może spróbuj z Fredim inaczej, tylko do tego potrzeba dwóch osób niestety. Wychodzicie za furtkę - Ty idziesz w stronę przeciwną niż on ucieka. Zawołasz go od czasu do czasu ale idziesz w inną stronę powolutku, żeby miał czas na opamiętanie się. Jak się przestaniecie widzieć (możesz schować się tak żeby Cię nie widział) to czekasz. Druga osoba niestety potrzebna żeby poszła za nim i pilnowała go - nie można go przecież puścić samopas. Tylko ta druga osoba nie może go łapać ani wołać. (chyba że musi, bo sytuacja tego wymaga).Ot - przypadkowy spacerowicz idzie sobie obok, swoją drogą, nie ma nic wspólnego z Tobą. Tak postępowałyśmy z psem mojej koleżanki - mieszanka labradora z wyżłem? dogiem? . Z buźki i charakteru labrador (po matce), z wielkości chyba dog, bo mi sięgał do pasa, a jak stanął na dwóch łapach to był wyższy od swojej pani, która ma prawie 1,80. Podziałało - już na pierwszym spacerze po kilkunastu minutach (cierpliwości!) zaczął oglądać się za swoją panią i szukać jej. Z każdym spacerem te samodzielne wycieczki były coraz krótsze. Oczywiście - tego chyba nie muszę przypominać - jak przyjdzie sam to wycałować, nagrodzić smakołykiem.
Dom rzeczywiście masz piękny, w starym stylu. Kocham takie domy "z duszą". A trochę bałaganu i całuski na szybach tylko dodają mu uroku. Dom to nie muzeum.
Obiecałam Ci parę zdjęć - może podsuną Ci jakiś nowy pomysł na kompozycje. Przepraszam za jakość, ale to zdjęcia robione starym telefonem ze starych zdjęć papierowych.
Te są robione na kupowanych świecznikach.





Te są ku uśmiechowi i dowód na to, że stroik może być ze wszystkiego



Tutaj świeczniki robiłam sama - z grubego i mocnego, ale miękkiego drutu.




A tu "natura" inna niż twoja

Tu zaś też natura - zamiast kwiatów można dać choinę albo zamiast kul z wikliny bańki i już świąteczne.
Próbowałam przekręcić zdjęcia ale nie umiem. Próbowałam na różne sposoby.