Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Od wczoraj antybiotyk, dziś wykupię receptę na krople do oczu i się zacznie... Oba kocurki strachliwe, łapanie i podawanie leków to niezły hardcore jest. Świerczul zwłaszcza okropnie to przeżywa. Oj...
ale to na pewno nic groźnego, na pewno 
Miziu miziu dla iglastych 
Nawiewa przede mną w panice Limba spoko, ona kochana jest, Iglak szybko zapomina (a może wybacza? ). Ma bardzo zatkany nosek, puszcza bąble, a w dodatku przyszło mi do głowy zmierzyć mu temperaturę - 41 stopni Dostał tolfedynę w zastrzyku, mam nadzieję, że szybko zadziała.
galla pisze:Jana, a może chłopakom krople Bacha dawać? To można dawać w jedzeniu, więc nie ma obawy, że trzeba łapać.
Wydawał z siebie tak straszne dźwięki, że mnie sparaliżowało. Wzięłam go w końcu na ręce, przytuliłam, wygłaskałam - a on sztywny ze strachu Dałam mu antybiotyk, krople do oczu, tym razem na przytulanie i jakoś to poszło. Potem jeszcze potrzymałam Świerczka na kolanach, głaskałam, aż zaczął wreszcie mruczeć. Poryczałam się prawie 
Musiałam wyjąć termometr, Iglak zdołał się uwolnić z moich objęć, no i zaczęła się jazda Ganianie gorsze niż za Świerczkiem. Podrapał mnie, podrapał TŻa. W końcu udało mi się złapać Iglaka za kark, TŻ wziął go na kanapę, nakrył kocem, ja zmierzyłam temperaturę (pocieszam się tylko, że do tych 41 stopni dołożył się stres). No i zastrzyk, na szczęście tolfa, więc nie boli. Z inhalacji zrezygnowałam, żeby Iglaka nie przegrzać bez sensu.
zakichane szczęście...
Trzymam kciuki z zdrowie i resocjalizację Tujaków 
Użytkownicy przeglądający ten dział: MaJa83, puszatek i 106 gości
