Tak właśnie obawiałam się ostatnio, że w końcu się zacznie
Na obecną chwilę są maluchy u Jani, coś się wykluło w piwnicy w bloku obok Tomka, na Parkowej (tam, gdzie mieszkały czarnule) są jakieś dzieciaki w skrzyni przy drzwiach. No i te u Moni...
I obawiam się że z każdym dniem będzie tego więcej
Monia jest kochana - przygarnęła całą kocią rodzinę. Trzymajmy kciuki, żeby kicia nie zbuntowała się od nadmiaru wrażeń. I tak mi się pomyślało, że Monia jest dobrym przykładem tego, jak z właściciela jednego kota można stać się w ciągu 2 dni opiekunem siedmiu futer
Jania też oczywiście kochana
MOnika777- absulotnie się nie obwiniaj niczym. Tak to niestety bywa- kota czasem odrzuca kociaki. Ale narazie można tylko trzymać kciuki żeby kota się opamiętała.
Niestety to się zdarza. Wiosną w tamtym roku mieliśmy z bratem 2 maleństwa. Miały z 8 dni. Zajmował się z nimi głównie brat z Anią. To było zajęcie na cały etat-karmienie co 2 godziny,ogrzewanie na poduszce elektrycznej,masowanie brzuszków, przemywanie jak się toto skupkalo po pachy... A maleństwa na zmianę kicie dostawały biegunki, robiły się im odparzenia. Po 2 tygodniach odmówiły jedzenia. Tak jakby straciły odruch ssania. Słabły w oczach. Pierwszy odszedł mały szaraczek, potem czarnulek. Straszne to było...
Dlatego obawiam się, że nawet gdyby spróbować te maleństwa karmić sztucznie to są za małe...
Chociaż z drugiej strony mój Słonik miał 3 dni jak go znalazłam. Ale spośród 4 rodzeństwa przeżył tylko on. Reszta była już tak wychłodzona, że została w lecznicy

Słonik za to mieszkał w pudełeczku pod moim biurkiem przez miesiąc zanim rodzice się zorientowali

To bardzo grzeczny kotek był w kociństwie.
Ale trzeba się przygotować na to, że te małe 2 szkraby mogą nie przeżyć... I dobrze, gdyby pani Jasia czuła, że nie jest z tym sama. Podobnie Monia...
Bo wiecie, dopóki ma się kochane kocie kuleczki i wszystko jest ok to jest nawet fajnie. Ale jak są problemy to wasza obecność jest BARDZO WAŻNA. To, ze jesteście i można kogoś prosić o radę i wsparcie...
Jeśli chodzi o dobre wieści- ostatnio zawieziony czarnulek Parkowy się już zadomowił. I już jest kochanym i potrzebnym kotem. We środę jedzie utracić nieco męskości..
Wczoraj też napisała pani doktor, która adoptowała Kichusia. Kichuś jest ponoć super, śmiga po domu radośnie, nie wiedząc, że tuż za rogiem czai się.... zastrzyk
Jutro rano wybieram się na łów. Ostatnia kota z okienka na osiedlu (jeśli nie liczyć tej 15-to letniej

) I jest tam tez ok 8mio tygodniowy maluch... Ach, gdybyby tak capnąć te dwie sztuki...Proszę o ciepłe myśli i kciuki.