Wieczorem krolewskim orszakiem oba malenstwa przyjechaly z Zalesia do mnie.
Osiolek, poki w transporterku, protestowal wokalnie, a potem tylko dawal sie laskawie glaskac i obwachiwal pusta miske (w drodza zdazyl sie pozbyc zarowno tego, co bylo przetrawione, jak i tego, co przed podroza.
Co do polamanca - to Ola chyba miala racje: to chlopak. Ale ze specem nie jestem, jeszcze poprosze wieczorem weta o potwierdzenie. A poki co, mozna probowac mu jakies imie wymyslec.
W sprawie lapki to jestem dobrej mysli - na pierwszy rzut oka wyglada, jakby ja powloczyl - polamaniec chodzi opierajac sie na zgietym stawie lokciowym i wyglada, jakby w barku lape tez mial wybita, ale ... Poobserwowalam troche technike i wychodzi mi na to, ze:
- cos jest uszkodzonego w stopce, dlatego sie nie zgina, zeby dac lapie podpor - stad oparcie realizuje sie w stawie lokciowm; jesli zdazam mu stopke ustawic p
- jesli idzie powoli, to podpiera sie lokciem i widac, ze reszta lapy (z barkiem wlacznie) dziala dobrze; dopiero jak przyspiesza, to futrzasty lokiec slizga sie po powierzchni i lapa ucieka w tyl, a potem juz nie nadaza jej mocno do przodu wyzucic i tylko ciagnie
- czucie w stopce ma, bo widzialam, jak chowal pazurki, a jak laskotalam palcem opuszki, to lapka sie zacisnela mi na palcu
Ogolnie porusza sie jak paralityk, ale wyglada to bardzo pociecznie

hamowanie w biegu za zabawka odbwa sie kuperkiem (lapy tylne sie rozjezdzaja na boki, a kuperek hamuje). Taki jelonek Bambi

Za to wskakiwanie (nawet na wysokosc pol metra) ma opanowane do perfekcji - lapy dzialaja jak trzeba! Przy zeskakiwaniu tylko robi mi sie zimno, bo lewa przednia lapa nie amortyzuje normalnie - odjezdza w tyl i maluch lupie barkiem w podloge
Oczywiscie, wet najlepiej bedzie wiedzial, czy i jak te lapke bedzie mozna naprawic.
Nocka przebiegla spokojnie - polamaniec mruczal noc cala, spiac na mnie lub obok mnie. Osiolek w pewnym oddaleniu tez sobie spal, ale kiedy ja mocniej spalam - on sie przysuwal blizej (ale zachowujac dystans do polamanca). Przy ktoryms glaskaniu podrapalam go po brzuszku i ... siup na plecki i mrrrrrrrrrrrrrrrrrr I tak sie chlopak rozmruczal.
Teraz jak sie oba przy mnie usadza do glskania, to mam mrrrrruczany duet

Nawet jeden mruczuc prowokuje drugiego do mruczenia!
W nocy tylko moje footerka sie awanturowaly za drzwiami - miauczanie i drapanie w drzwi, myslalam, ze dziure wydrapia!
Wlasnie Osiolek dobiera sie samodzielnie do otwartej saszetki convalescence

Wczoraj jeszcze nie ufal polamancowi i gdy ten pierwszy do miski wystartowal, to osiolek sie wycofywal niezadowolony.
Ale teraz, o dziwo, oba z jednej jadly i kazdy sie najadl
