ania7 pisze:hej! Pierwszy dyżur zaliczony!Trochę nie mogłam się odnaleźć co i jak ale dałam radę (nie licząc tego że dwa razy zawracałam Tereni głowę telefonem)
Kotki nakarmiłam i posprzątałam. Nie wiem czy dobrze mówię - na kwarantannie - tak gdzie jest Łezek i Nutka, ktoś zwymiotował. Kurcze Łezek jest super! Taki miluśny i przyjacielski
Mimo że mnie nie zna od razu wpakował się na kolana gdy tylko przykucłam:) drzemią w nim chyba duże pokłady testosteronu bo cały czas zaczepiał Nutke
Nie dałam mu sylimarolu(przyznam szczerze trochę się bałam
)Kotki w klatkach były przestraszone, więc tylko dałam jeść i posprzątałam(nie posprzątałam tej biało czarnej bo siedziała w kuwecie a jak chciałam ją przeprosić żeby przetransportowała się w drugi koniec klatki to jej oczka zrobiły się mega wielkie i nie chciałam jej już straszyć). W drugiej części gdzie urzędują grubaski nie byłam tak ochoczo przyjęta. Czarna kotka - jeśli dobrze pamiętam Amelka troszkę się miliła ale ostatecznie zostałam pacnięta łapką:) Misiek(?) obserwował mnie bacznie i skusił się na powąchanie mnie gdy sprzątałam kuwete:) Biało czarny kiciuś(nie wiem czy on czy ona?) siedział na górze w koszyku. To chyba tyle z mojej relacji, mam nadzieje że jutro pójdzie mi lepiej i nie będę zawracała głowy Tereni:)
Czyli, jak to mówią, "pierwsze koty za płoty"

