blackobsession pisze:Tak sobie podczytuje wątek z czystego rozżewnienia do schronu sosnowieckiegoU moich rodziców jest sunia od chyba 12 lat z niego. A może od 10-ciu? Nie mam jej ksiażeczki wiec nie pamiętam. Kupe czasu w każdym razie. Była dwa razy tam oddana. A wystarczyło troszke cierpliwosci i pracy. Uratowała życie mojemu tacie..... Obudziła mame w nocy szczekajac jak opętana. Okazało się że tata wpadł w zapaść. Gdyby nie sunia do rana by nie żył. I takiego psa ludzie nie chcieli...
Nie tylko Perełkę znam z tego schronu. Ale ona mi jest najbliższa.
Nie kłóćcie sie. Zawsze mnie zastanawia dlaczego przy takim ogromie przewspaniałej pomocy i przy takiej ogromnej sile jaka potrafią stworzyć ludzie w ratowaniu innego istnienia mają też miejsce te złe emocje. Wiem że każdy ma problemy. Jeden dzień jest drażliwszy od innego. Czasami ma się dość. I napisze sie te parę słów za wiele. Ale trzeba też umieć powiedzieć: Spotkał mnie kiepski dzień. Miarka się przelała. Nie wytrzymałam/łem. Sorki"
Bo najistotniejsz a jest pomoc. Gdyby ktoś rzucił we mnie kupą zapewniajac mnie że jakis zwierz będzie miał u niego jak w niebie to dałabym w siebie rzucic
Staram się nie oddzywać - ale czy nie czujecie się zawstydzeni tym postem ?