Zawiozłyśmy dziś z Dominiką burasa spod mojego bloku (jak się dowiedziałam ma na imię Albert) na badanie krwi. Wyniki będą jutro, ale sytuacja nie wygląda dobrze, okazało się, że Albert ma w gardle wielką narośl, która mu utrudnia oddychanie i jedzenie. Stan dziąseł się trochę poprawił po lekach, które dostaje od ponad tygodnia.
Okropnie to jego gardło wygląda, narośl jest na bardzo dużej powierzchni i prawdopodobnie nie będzie można jej usunąć, poza tym jest podejrzenie choroby nerek. No i Albert ma co najmniej 12 lat.
Jego karmiciel twierdzi, że kot i tak już długo żyje, podaje mu teraz leki, które dostałam od weta.
Miałam cichą nadzieję, że może weźmie na siebie koszty leczenia Alberta, ale niestety się myliłam. Pan się nim opiekuje od 7 lat i nie zamierza go leczyć - nie rozumiem...
Elegancik ma się dobrze, ale zaczyna go chyba rana swędzieć, bo dwa miejsca ma lekko rozdrapane. Istna, spytam jutro Marcina, na kiedy można kastrację zaplanować i czy można mu podać lek przeciwświądowy.