Juz jestem ... i sie reanimuje juz drugi dzien bo strasznie zmeczona wrocilam po tym urlopie

ale bylo swietnie i naprawde inny swiat
Etapy byly dlugie - rekordowy to 33 km wioslowania w 1 dzien, inne srednio po 20 -24 km; i tak dwa tygodnie bez 2 dni. Na koniec pakowanie i podroz powrotna dosc meczace bo wszystko na tempo i w trudnych warunkach.
Wygladam teraz jak czerwonoskora squaw, tak mnie opalilo - pogoda byla wcale nie dziwna, tylko same upaly i to straszne - prawie caly czas plynelam w opalaczu. Oczywiscie latajace stwory (gzy i komary) prawie mnie zagryzly, cala jestem w bablach i zadrapaniach.
O Smoczku myslalam wiele razy, zwlaszcza kiedy z brzegu spojrzala na mnie sarna (2 razy - z odleglosci metra), kiedy wazki siadaly na kajaku,
kiedy niebieskie zimorodki smigaly daleko przed dziobem lodzi.
bardzo dziekuje za pamiec i podtrzymywanie watku !
zdjecia na razie wciaz w aparacie, moze cos pozniej uda sie powiesic
Koty przetrwaly choc z domu zrobily kompletny sajgon ..
lece dac im jesc, zeby znow nie zaczely