Nasze serca rozpadły się na milion kawałków...
Przedwczoraj dostaliśmy sygnał o kotce w strasznym stanie, z dwójką maluchów. Jak długo trwało cierpienie koteczki, ilu "ludzi" przechodziło obok jej obojętnie... Nie możemy tego pojąć.
Dzięki staraniom naszych wolontariuszek Kasi, Magdy i Darii, ich poświęceniu i kilkusetkilometrowej podróży koteczka Oczko i jej dwójka dzieci trafiły do DT Darii i Łukasza w stolicy. Szybka wizyta u dr Garncarza nie pozostawiła żadnych złudzeń co do losu Oczki

Nowotwór zaatakował nie tylko oko, ale też kościec w pyszczku. Jedynym wyjściem było przerwanie jej cierpienia. Maluszki zostały sierotami



