Zbieraj znaczki, nie koty. DO ZAMKNIĘCIA!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 12, 2011 10:17 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Niestety nie ma złotego środka, jednakowego dla wszystkich. I dlatego za każdym razem jest to indywidualna decyzja osoby biorącej kota. Jednak mam wrażenie, ze wiele osób na forum jest przekonanych, ze taki złoty środek jest i że go zna i jak on nie pasuje do kogoś to jest fala krytyki tej osoby.

Moim zdaniem warto nauczyć się żyć z dylematami, z tym, ze za każdym razem może być inaczej, że nie ma rozstrzygnięć... ale to trudne życie... i nie każdy tak chce. Woli myslęc "tak jest dobrze, a tak źle " i zmuszać innych też do takiego myslenia.

No dobrze, to już chyba zbyt abstrakcyjnie i refleksyjnie napisałam.. :wink:
Ostatnio edytowano Sob mar 12, 2011 10:19 przez Marzenia11, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob mar 12, 2011 10:18 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

anulka111 pisze:Za kota odpowiada ta osoba, ktora go wziela.......nie fair jest przerzucac te odpowiedzialnosc na innych-wzuilam kota ,to teraz na niego łozcie kase ,bo .....i nastepuje litania.

A kto odpowiada za to, że kot znalazł się w sytuacji, z której trzeba go było wziąć?
Rozumiem, że najłatwiej jest NIE BRAĆ - ani kota ani odpowiedzialności za niego.
Czujesz się z jakiegoś powodu zobowiązana do łożenia na jakiekolwiek koty? Czy może fakt, że inni to robią budzi w Tobie jakieś niepokojące uczucia?
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob mar 12, 2011 10:21 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Widzisz pixie.... tak jak napisałam, nie mogę brać tymczasów, ale gdybym widziała chorego na ulicy to go wezmę i będę szukac pomocy. I w tym momencie, wg moich kryteriów odpowiedzialności, które stosuję względem siebie - jestem za tego kota w pełni odpowiedzialna. Nie zastanawiam się, że to ten kto mu to zrobił jest za niego odpowiedzialny itp.
Biorę - odpowiadam, a co gorsza: nie biorę - też za to odpowiadam. Niestety.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob mar 12, 2011 10:24 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Ja mam takie pytanie – przepraszam, jeśli odpowiedź jest oczywista dla wielu, ale ja szukam wciąż rozwiązania.
Co ma zrobić osoba, która znajdzie np. na osiedlu kota (np. chorego –wychudzenie, KK widoczny gołym okiem, kulejącego itp.) albo takiego o cechach kota domowego (podchodzi do ludzi, prosi o jedzenie).
Co ma zrobić taka osoba, jeśli wie, że sama NIE MOŻE z różnych, najróżniejszych powodów takiemu kotu pomóc, nie może go przyjąć do domu. Bo np. za dużo tymczasów, rezydentów alb rodzina się nie zgadza (niestety tak bywa). A w najbliższej i dalszej okolicy nie ma nikogo chętnego do pomocy, a jesli już ktoś jest, to sam też już nie może, bo jest mocno zakocony?
Co ma zrobić taka osoba, jeśli wie, czuje, widzi, że pozostawienie tego kota jest równoznaczne z przyzwoleniem na jego śmierć?
Przychodzą mi do głowy np. takie odpowiedzi:
- opisać sytuację na forum i poprosić o pomoc (czyli DT albo DS), Ale tu można spotkać się z zarzutem, że chce się coś załatwić cudzymi rękami, bo wszyscy są zakoceni (choć wierzę, że jeśli się naświetli sytuację własną, to ludzie zrozumieją). Jednocześnie nagłośnić sprawę np. na FB, robić ogłoszenia, zdjęci, po prostu go „wypromować”. Na pewno trzeba by wziąć kota do weta. No ale potem trzeba go odstawić z powrotem w miejsce, którego się go zabrało (można np. zrobić mu jakieś legowisko, licząc na to, że nikt go np. nie zdemoluje z czystej bezinteresowności)
- Można odwieźć do schroniska – ale to nie zawsze przyjmują, a wielokrotnie czytałam tu na forum, że w przypadku maluszków odwiezienie do schroniska jest tez równoznaczne często dla nich z wieloma chorobami i wysoką śmiertelnością;
- pomagać takiemu kotu doraźnie: dokarmiając i zabierając go do weta (ale co w przypadku jeśli jest to kot tzw. miziak? Dla którego pozostanie w takich warunkach wiadomo czym może się skończyć?
- udawać, że się nie widzi, nie słyszy, liczyć na to, że może jednak ktoś inny, bo ja nie mogę;
- pozostawić problem i kota prawu selekcji naturalnej?

Co zrobić z takim kotem? Co ma zrobić taka osoba?
Nurtuje mnie to.
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Sob mar 12, 2011 10:29 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

I widzisz korciaczki - na Twoje pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi... przynajmniej ja jej nie znam. Wszystkie możliwości, ktore wymieniłaś, są rozwiązaniami - które wybierzesz zalezy od Ciebie. NIestety będąc w takiej sytuacji to Ty własnie podejmujesz decyzję i potem ponosisz jej konsekwencje.
I dla mnie własnie m.in . to jest takie trudne.

Miałam chorą Pieknisię - poprosiłam o pomoc poza forum.
Mam wyrzuconego wolnozyjącego przez to Karmelka - dokarmiam, choć jest gnębiony przez prawdziwe wolnozyjące i zastanawiam się jak go złapać..
Miałam maleńką koteczkę, samotną, bez mamy - poprosiłam o pomoc na forum (oberwałam okrutnie).
Miałam dziką rodzinkę (mama i 6 maluchów) z przepotwornym kk - dokarmiałam i leczyłam.

Co sytuacja to inne rozwiązania..
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob mar 12, 2011 10:40 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Tak, czy inaczej odruch, chęć zabrania do domu jest bardzo silny...
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Sob mar 12, 2011 10:41 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Korciaczki pisze:Tak, czy inaczej odruch, chęć zabrania do domu jest bardzo silny...


Pewnie, że tak.. dla mnie to oczywiste.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob mar 12, 2011 10:43 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

A ja zapytam inaczej:
dlaczego brać z rąk dotychczasowych opiekunów kota (zdrowego, domowego) dokładając do stada +40, któremu można pomóc znaleźć nowy dom inaczej? Np. poprzez pomoc dotychczasowym opiekunom w zrobieniu ogłoszeń i wyszukaniu nowego domu?

Dlaczego temu zdrowemu, domowemu kotu nie szuka się natychmiast nowego domu robiąc mu ogłoszenia w necie?

Dlaczego bierze się kota ze schroniska i nie szuka mu intensywnie domu? Kota atrakcyjnego adopcyjnie? Kota nie wymagającego intensywnego leczenia i indywidualnej opieki?

Dlaczego temu kotu jeszcze przebywającemu w schronisku nie robi się ogłoszeń wzorem niektórych osób tu na Miau?


Czy naprawdę trzeba brać WSZYSTKIE koty do siebie do domu?

Czasami można pomóc inaczej.

Czy wrzucenie kota do stada i spoczęcie na laurach (bo uratowałam tego kota) już nobilituje "pomagającą" osobę i zwalnia z obowiązku dalszych działań w celu znalezienia w rozsądnym terminie stałego domu?
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39232
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob mar 12, 2011 10:44 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

MariaD - ja nie znam osoby ktora tak robi, jak opisujesz, więc nie wiem dlaczego tak sie dzieje

edit: nie, inaczej. Gdybym wiedziała, ze Karmel będzie wyrzucony to wzięłabym go do siebie i szukała mu dt/ds. Tak jak on teraz wygląda i jest traktowany przez inne wolnozyjące jest naprawdę straszne. Jeżeli byłabym w porozumieniu z rodziną jego włascicielki, ktora się zgodziłaby na trzymanie kota do momentu znalezienia mu domu, zostałby u siebie, a ja bym go ogłaszała.
MariaD - ja nie mam w tych sytuacjach jednoznacznych, uniwersalnych rozwiazań i odpowiedzi - kazda sytuacja jest inna. Jedyne czego bym nie zrobiłato nie oddałabym kota do schroniska.Ale tez sie dzisiaj nie zarzekam że nigdy tego nie zrobię - zycie pisze naprawdę różne scenariusze... obym nie musiała nigdy podejmować takich decyzji..
Ostatnio edytowano Sob mar 12, 2011 10:50 przez Marzenia11, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35645
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob mar 12, 2011 10:47 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

VVu pisze:Behemotka nie tylko posługuje się demagogią, czy w ogóle tanimi chwytami retorycznymi („Lepiej jest mieć dwa koty w znakomitych warunkach i osiemnaście trupów czy dwadzieścia żywych kotów w dobrych warunkach?” Znakomite! Gratuluję Autorce wstrzemięźliwości w dobraniu l i c z b y zwierząt w tym argumencie!), ale też posługuje się chwytami brzydkimi.
W którym miejscu posługuję się demagogią? Gdzie składam nierealne obietnice? Masz choćby drobny ślad argumentu czy tak sobie jedziesz na pustosłowiu? Bo żeby zarzucić "tani chwyt retoryczny", to krzyczysz, a odpowiedzi na proste i jak najbardziej realne pytanie nie dajesz :roll:. Niewygodne? Kłopotliwe? Kłóci się z przyjętą na ślepo koncepcją?

A słownik nie gryzie.

VVu pisze:Jeśli pośród łzawych słów i apeli sięga się po konkrety, to może jednak warto zadbać o ich rzetelność. Można było sprawdzić, popytać, czy czas/pieniądze/energię, które Jana zainwestowała w życie Beciny, rzeczywiście odjęły (lub mogły odjąć) czas/pieniądze/energię innym kotom . Może jest jednak tak, że niektórzy nie porywają się na opiekę nad jak największą liczbą zwierząt – w szlachetnym porywie serca, ale z gołymi rękami i kieszeniami, bo jakoś to będzie (panbóg dał koty, to i da na koty?). Może jednak przynajmniej niektórzy, decydując się na prowadzenie wielozakoconych DS/DT mają wsparcie w TŻ-tach/tkach, może mają wsparcie w rodzinie, może mają nawet odłożone środki finansowe na czarną godzinę. A dodatkowo lub niezależnie od powyższego może mają zapał i serce, by dla zajmowania się jednym jeszcze kotem mniej spać, czy mniej butów sobie kupić? Może warto sobie uświadomić, że jak się nie prowadzi „zawodowego” domu wielozakoconego, to jest w razie nagłych przypadków z czego rezygnować (snu, wakacji, kosmetyków) – nie kosztem innych zwierząt, tylko kosztem siebie albo swoich bliskich, którzy na to się, nawet z ochotą, godzą?
Szczególnie zaś jeśli się komuś wypomina NADMIERNE starania (a gdy nie zarzuca się równocześnie niepotrzebnego dręczenia zwierzęcia), warto upewnić się, czy warto w ogóle się odzywać.
Jest przecież tyle umierających zwierząt wokół, które można by zamiast marnowania czasu na taką pisaninę uratować! Ups! Przepraszam za demagogię.
Bredzisz, nie czytałaś (a przynajmniej ze zrozumieniem), co napisałam.

NIE apelowałam o nic (sprawdź w słowniku, co znaczy "apel").
NIE wypowiadałam się na temat tego, czy czas oraz pieniądze zainwestowane w umierającego kota odjęły lub mogły odjąć cokolwiek innym kotom. NIE zarzucam tego.
NIE wypominam nikomu starań, ani nadmiernych, ani żadnych innych.

Akurat w miejscu, gdzie obecnie przebywam, umierających bezdomnych zwierząt jest tyle co, nomen omen, kot napłakał. (Mam za to kłopot ze znalezieniem dla znajomego kota do adopcji, mimo minimalnych wymagań.) Co nie zmienia faktu, że ten chwyt, nawet jeżeli do mnie nie ma odniesienia, jest podły i niski. To świadczy o osobie :?

Na marginesie: Becinkę w ogóle wspomniałam dopiero po tym, gdy Jana, bez żadnego poparcia dla swojego oskarżenia, zarzuciła mi demagogię. I nie chcę tego kota używać jako argumentu na cokolwiek, tylko próbuję uświadomić, że w takiej trudnej i wymagającej "branży", jaką jest ratowanie kotów, nie ma prostych granic.

Uważam, że granicą powinno być ZAWSZE dobro kota. Ale widzę, że nie wszyscy się zgadzają...

VVu pisze:A żeby uciąć dalsze bzdurne (bo mogące sprowadzić tylko kłopoty na osoby, które niby broni) dywagacje behemotki na temat finansowania pomocy kotom,

Akurat ja sprawę finansowania poruszyłam wyłącznie na marginesie. I NIKOGO NIE BRONIĘ (sprawdź w słowniku czasownik "bronić"). Przestań kłamać :?

VVu pisze:to napiszę tylko, że owszem – DT mają i powinny mieć możliwość doraźnego wsparcia finansowego z zewnątrz, ale sponsoring, stałe datki etc. są dla i n s t y t u c j i. I takie formy wsparcia są objęte regulacjami prawnymi i instytucje korzystające z takiej formy pomocy zobowiązane są np. do rejestrowania swej działalności, płacenia podatków lub przyjęcia innej formy prawnej (fundacje, etc.), składania sprawozdań, etc., etc.
Taaa... Schroniska też są objęte regulacjami prawnymi. A mimo to - co do zasady - koty mają w nich gorzej niż w przeciętnym DT. Trochę nam się priorytety rozjeżdżają. Dla mnie życie kota jest ważniejsze od regulacji prawnych. Dla Ciebie... Po tej wypowiedzi: nie wiem. Może wolę nie wiedzieć.

VVu pisze:Apeluję, by skończyć z pisaniem, że utrzymywanie DT/azyli, jak zwał, tak zwał, przez darczyńców jest cacy. Bo etycznie i moralnie może jest, ale bywa, że to za mało, by nie ściągnąć na kogoś nieszczęścia, czy choćby kłopotu.
Zatem proszę o mniej emocji i demagogii, a więcej rozsądku w takich sprawach.
No fajnie. Etyczne może być, moralne też, koty mogą korzystać, ale to bywa za mało. Jak dla Ciebie to za mało - nie bierz w tym udziału. Ale zabierz też może nochala z cudzych portfeli i domów, jeżeli w tych domach kotom nie dzieje się krzywda.

I czego mnie atakujesz w ogóle, masz jakiś problem? :?

Spróbuj sił w merytorycznej dyskusji, na argumenty.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob mar 12, 2011 10:51 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

dalia pisze:... czysto lecz niestety nie są leczone w razie potrzeby, no i nie szukasz kotom domów ...

Kłamiesz dalia.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob mar 12, 2011 10:53 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Marzenia11 pisze:MariaD - ja nie znam osoby ktora tak robi, jak opisujesz, więc nie wiem dlaczego tak sie dzieje...

Nie znasz? Rozejrzyj się. Nawet się intensywnie udziela w tym wątku.

Ta osoba nie bierze chorych, zaropiałych kociaków/kotów z ulicy już od dawna.
Poza jednym kotem, który wymagał intensywnej opieki a który już nie żyje, koty są tam brane w dobrym stanie, niektóre gotowe do nowego domu od pierwszego dnia. Kociaki dorastają w tym domu. Średnia przebywania kota w tym domu to ponad 2 lata, niektóre "tymczasy" - 5 lat.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39232
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob mar 12, 2011 10:56 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

behemotko,
behemotka pisze:Jeżeli zamierzasz komentować czyjąś wypowiedź, logika wymaga najpierw przeczytania ze zrozumieniem.


:lol: :lol: :lol:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob mar 12, 2011 10:56 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

Korciaczki pisze:Tak, czy inaczej odruch, chęć zabrania do domu jest bardzo silny...

Ja nie potrafiłabym zostawić na ulicy zwierzaka potrzebującego pomocy. Nie wyobrażam sobie tego, i to niezależnie od sytuacji, w której bym się znajdowała. Nie potrafię postępować wbrew sobie, wbrew swojemu sumieniu. Zresztą mój TŻ również. Akurat wtedy, kiedy byliśmy w totalnym dołku finansowym, uratował biedę wymagającą operacji i intensywnego leczenia. No i co? Bieda absolutnie nie jest już biedą, czuje się doskonale. Z dołka się wygrzebaliśmy, a gdybym o tym nie napisała, to nikt z forum nie wiedziałby o tym.
Ostatnio edytowano Sob mar 12, 2011 11:07 przez vega013, łącznie edytowano 1 raz

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob mar 12, 2011 10:57 Re: Zbieraj znaczki, nie koty. Rozmowy o kolekcjonerstwie II

MariaD pisze:A ja zapytam inaczej:
dlaczego brać z rąk dotychczasowych opiekunów kota (zdrowego, domowego) dokładając do stada +40, któremu można pomóc znaleźć nowy dom inaczej? Np. poprzez pomoc dotychczasowym opiekunom w zrobieniu ogłoszeń i wyszukaniu nowego domu?

Dlaczego temu zdrowemu, domowemu kotu nie szuka się natychmiast nowego domu robiąc mu ogłoszenia w necie?

Dlaczego bierze się kota ze schroniska i nie szuka mu intensywnie domu? Kota atrakcyjnego adopcyjnie? Kota nie wymagającego intensywnego leczenia i indywidualnej opieki?

Dlaczego temu kotu jeszcze przebywającemu w schronisku nie robi się ogłoszeń wzorem niektórych osób tu na Miau?


Czy naprawdę trzeba brać WSZYSTKIE koty do siebie do domu?

Czasami można pomóc inaczej.

Czy wrzucenie kota do stada i spoczęcie na laurach (bo uratowałam tego kota) już nobilituje "pomagającą" osobę i zwalnia z obowiązku dalszych działań w celu znalezienia w rozsądnym terminie stałego domu?

Wymyślone przykłady? Jeśli wymyslone to i odpowiedzi sobie wymyśl. Jeśli prawdziwe to trzeba dokładnie przytoczyć kto i co aby otrzymać odpowiedź. :mrgreen:
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 123 gości