Amanda_0net pisze:I my przesyłamy pozdrowienia dla Was i dla zielonoszczaków.
A może by Miziaczka na smyczce wyprowadzać aby się zapoznał z terytorium?

W sumie pogoda na razie nie najlepsza ale zaspokoił by swoją ciekawość co tam jest takiego za drzwiami

No i na zdjęcia czekamy

przeżyłam dziś horror!!! zwątpiłam że dobrze zrobiłyśmy biorąc Miziaczka
dziś przed 8 rano SMS od mojej Mamy: " Mizak uciekł mi i poleciał za Bzykiem!!!" zerwałam się z łózka i dawaj ci w te pędy do Zielonki. jechałam z duszą na ramieniu, z wyrzutami sumienia że nie powinnyśmy go brać do zielonki....że mógł mieć inny bezpieczny domek...że przeze mnie stracił na nowo WSZYSTKO...
gdy przyjechałam okazało się że mama wchodziła do domu, uchyliła drzwi przez które wyskoczył Bzyk a zaraz za nim Miziaczek a na widok mojej mamy rzucającej się w pogoń uciekł za furtkę i w podskokach za Bzykiem wpadli na niezabudowaną działkę koło sklepu ogrodniczego (drugie ulubione miejsce Bzyka)...
Mama wołała chodziła...nic. w końcu zdecydowała się zawołać Bzyka do domu, ryzykując że zostawi Miziaczka, jeśli są wciąż razem... Bzyk wrócił...sam...
gdy przyjechałam obeszłyśmy całą okolicę sklepu i wolnej działki, chodziłyśmy kiciałyśmy...pukałyśmy w miseczkę...nic.
w końcu usiadam pod płatem niezabudowanego placu (gdzie wyrosła już mała łączka z przeróżnymi chaszczami) pod ogrodzeniem i cichutko kicałam wołają Miziaczek...Czaruś...wiedząc że na żadne z tych imion nie reaguje
byłam już totalnie zwątpiona, zdenerwowana...bez nadziei....gdy nagle Miziaczek cichutko zamiauczał i przeszedł z krzaków w inne krzaki

oczywiście włamałam się na cudzą działkę czołgając się pod ogrodzeniem i łapać kota!!!! kot jak najbardziej w drugą stronę aż w końcu znów zniknął mi z pola widzenia... po jakiejś pół godzinie kicania (ja w środku, mama za ogrodzeniem) postanowiłyśmy wykorzystać Bzyka.
Mam przyniosła go z domu i zaczęłam go wołać do siebie. jak tylko Bzyk zbliżył się do mnie Miziaczek wyszedł z krzaczorów... kolejne 30 minut zajęło nam jednak złapanie go (w tym po szaleńczej gonitwie po całej naszej ulicy

)
Miziaczek od razu po zjedzeniu, umyciu się i przyjęciu głasków, całusków i mizianek... szykował się znów do wyjścia!!!! wogóle nie miał żadnych oporów czy gorzkiej lekcji...
nie wiem czy on ma świadomość ze skoro Bzyk wychodzi on tez powinien??
jestem strasznie zaniepokojona następną taką sytuacją, szczególnie że moja siostra parę godzin po całym wypadku zostawiła uchylone drzwi idąc na dwór... takie fiu bźdźu w głowie!!!!!
próbowałyśmy wyjść z nim na szeleczkach pod koniec dnia ale szarpał się strasznie i bałam się że się zerwie i znów ucieknie więc pospacerowałyśmy trzymając go na rękach. Miziaczek zdecydowanie się uspokoił i rozglądał do okoła wyraźnie zaciekawiony.
cioteczki kochane czy myślicie że on w ten sposób tez troszkę poznaje teren? (mam na myśli na rękach).
największym problemem jest to że on straszliwie boi się zbliżającego stojącego człowieka. gdy stałam koło niego trzymając smycz wyrywał się jak oszalały bo postrzega ewidentnie stojącego człowieka jako zagrożenie.
nie wiem już co robić, strasznie się boję że znów wyjdzie i nie będzie umiał wrócić... mam teraz ogromne poczucie winy że przyjechał do nas gdy miał już (może) bardziej bezpieczny domek...
co tu robić??? czy to noszenie na rękach po ogrodzie ma wogóle sens?potem można by na szelkach..gdy już będzie bardziej oswojony?
wszystkie koty które do tej pory miałyśmy (stałe i tymczasy) gdy wychodziły na zewnątrz poznawały teren powolutku, z czasem poszerzając terytorium. Bzyk np nie wyszedł za ogrodzenie przez parenaście dobrych tygodni...a Miziaczek biegnie od razu byle przed siebie....byle dalej....
Piesa był u weta (całe szczęście że Miziaczek się znalazł bo już miałyśmy nie jechać...) i trzeba zrobić badania moczu. podczas zabiegu kastracji nie ma za bardzo możliwości uszkodzić coś w drogach moczowych etc. więc to nic mechanicznego. w tym podobno u samców nie występuje hormonalne nietrzymanie moczu (jak u suk po sterylizacji)...
proszę poradźcie co tu robić z tym małym niedobrzelcem????? jestem już prawie siwa ze zmartwienia!!!!