Ideałem by było, gdyby ludzie którzy ida do schroniska też byli poddawani wizytom przeadopcyjnym. A tak.... biorą ze schroniska, rozmnażają, czasem wyrzucą,,,, nie wszyscy, ale jednak. Wizyta jest po to, żeby się przekonać jakie są warunki i jacy są ludzie. Wszystko można uzgodnić. Ja oddałam tymczasa do domu bez zabezpieczonych okiem, ale zastrzegłam w umowie, ze do konkretnego terminu mają być zabezpieczone. Widziałam jakie podejście do kota mam osoba adoptująca, jak kot na nią zareagował - i to było bardzo ważne. W sytuacji gdy miałam u siebie kotka odratowanego, odchuchanego i odkarmionego ( i to nieźle

), kotka któremu poświęciłam dużo uwagi, o pieniądzach nie wspominam, NIE ODDAM go do domu, którego nie znam. nie będę ryzykować. Nie po to go ratowałam, żeby oddac pierwszej lepszej osobie. z dwojga złego wolę, żeby został u mnie, bo u mnie nie stanie się mu nic złego. Chcę, żeby nowy domek o niego dbał i zapewnił mu komfort - także psychiczny. Myślę, że jesli weżmiesz na dt kociaka, spędzi on u Ciebie 3 miesiące, zrozumiesz, jak cieżko jest takiego kotka oddać i jak bardzo chcesz, żeby trafił w dobre ręce. Dziecka nie oddasz komukolwiek, kto sie po nie zgłosi, prawda? Nawet pod chwilową opiekę. Tak samo ze zwierzęciem - ono jest równie bezbronne. Dzwonili do mnie bardzo dziwni ludzie z prośbą o kota - w tym na prezent. Nigdy nie oddałabym zwierzęcia do domu, do którego bym nie pojechała, nie porozmawiała, nie podpisała umowy adopcyjnej. Nie mogłabym potem spokojnie zasnąć....