Miuti pisze:Ja też nie bronię schroniska.
Moim zdaniem cieżar zarzutów spada nie na tych, na których powinien. Opinia publiczna atakuje wierchuszkę KTOZu - a ona niewiele może.
Ludzie, którzy posłali koty na smierć, mieli prawo nie mieć pojęcia, że schronisko to umieralnia. O tym się na mieście nie mówi. Sama znam sytuację, kiedy moja znajoma, która przygarnęła kotki, zawiozła je w dobrej wierze do schroniska, przekonana, że im ratuje zycie. Kiedy jej naświetliłam sprawę - popłakała się i ... od tej pory dostarczyła mi już kilka kotów. Sama zresztą też zgromadziła sobie całe psiokocie stadko. Jej problemem są jednak adopcje - mieszka daleko poza Krakowem i jakoś nikt do niej po zwierzaki nie przyjeżdża.
Oszczędność 7 stówek? Dla mnie to połowa moich miesięcznych zarobków. Suma ogromna.
Sprawa wcale nie jest czarno-biała, jak bardzo słusznie to zauważyłaś.
Ja sama rzadko bywam w schronisku, bo zwykle wracam stamtąd z jakimś zwierzatkiem - wiesz, jak trudno sobie odmówić przyjemności przygarnięcia miotu dwutygodniowych kotków czy zabytkowego pieska.
wierchuszka jest odpowiedzialna - po to jest wierchuszka. Wierchuszka sprawuje nadzor, wierchuszka akceptuje pracownikow. Jesli sie myle - to mnie popraw.
7 stowek - dla mnie tez ogromna suma. Ale tam nie byla jedna Miuti czy Liwia tylko grupa osob. A w kupie latwiej. Zwlaszcza jesli ktos ma pod opieka tylko kilka kotow a nie hurt. I nie powinnam poruszac tej kwestii bo z duzym prawdopodobienstwem krzywdze tych ludzi, za co przepraszam.