Ja chyba zwariowałam. Furii znów nie ma

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 21, 2008 11:27

Je i pije, tylko sie nie załatwia :(
Podam przynajmniej parafinę, tylko musze wyjśc po strzykawki, bo wszystkie wyszły :evil:

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sty 21, 2008 14:47

Nasikała :) Zalała pól kuwety :) . A przedtem mnie porządnie nastraszyła, bo dwukrotnie zabuerała się za sikanie i rezygnowała. Dosypałąm pół paczki żwirku i pomogło (nie wiem dlaczego, ale to często pomaga 8O ). A teraz wylizuje brzuch :evil: i juz wyciaga sie przy głaskaniu-chyba przestało boleć.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sty 21, 2008 14:53

Uffffff :roll:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sty 21, 2008 16:47

Tosza pisze:Nasikała :) Zalała pól kuwety :) . A przedtem mnie porządnie nastraszyła, bo dwukrotnie zabuerała się za sikanie i rezygnowała. Dosypałąm pół paczki żwirku i pomogło (nie wiem dlaczego, ale to często pomaga 8O ). A teraz wylizuje brzuch :evil: i juz wyciaga sie przy głaskaniu-chyba przestało boleć.

cudnie!!! :ok:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto sty 22, 2008 0:27

Było drugie siku, spacer po pokoju ( w końcu!) i pierwsze po zabiegu zabawy futrzaną piłeczką. Rana raczej nie boli, bo kotka bez problemów wskakuje na łóżko, ale mimo to mało się dotychczas ruszała (gdyby nie to, że moje koty tez śpia ostatnio całe dnie, to znów bym się martwiła :oops: ).
Wietrzyłam przed snem pokój i miałąm mały dowód "unieszczęśliwiania kotów wolnozyjących". Moje koty zbiegły się jak zwykle na powiew świeżego powietrza i natychmiast wpakowaly się na balkon. Coco nawet sie do balkonu nie zblizyła, znieruchomiałam ajkby ja to powietrze sparaliżowało.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 22, 2008 9:26

Uff, wygląda na to, że będzie dobrze. Ale kciuków jeszcze nie puszczam :ok:

Z tym balkonem przerabiałyśmy. Podczas "zimy stulecia" wprowadziły się z własnej woli 2 totalne dzikusy. Mieszkały przez parę tyg za szafą, dostawały ataku paniki na widok ludzia, ale gdy wyczuły otwarte okno lub balkon, zwiewały na łeb, na szyję w ciemny zakamarek - by nikt ich nie wywalił z tej fajnej piwnicy :(

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 22, 2008 9:42

Coco cały wczorajszy dzień i noc przeleżała na moim łóżku-zeszła tylko do kuwety i na moment poturlać piłeczkę. Dziś już zeszła na dół do kotów-wprawdzie bulgocze, jak podchodzą za blisko, ale chce być z nimi.
Niedługo mogłabym zacząć rozglądać się za domem, tylko ja nie wiem, jakim ona jest kotem-nie wiem, czy lubi inne koty (warczy, ale chce być z nimi), nie wiem, czy lubi człowieka-w pokoju córki i u mnie jest mruczącą przytulanką, w pozostałych pomieszczeniach nie można do niej podejść.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 22, 2008 11:16

Troszkę późno - ale gratulacje.

Objaw lęku przed świeżym powietrzem też znam - zgarnięta spod bloku Pita, w pierwszym roku pobytu u nas nawet na metr do balkonu się nie zbliżała. Potem tylko stawała na progu i wąchała powietrze - nawet łapa nie przestąpiła.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro sty 23, 2008 15:43

Koty, które zaznały "szczęścia wolności" strasznie się potem tego szczęścia boją i niechętnie opuszczją dom.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 27, 2008 2:24

Wszystkich dwunożnych dopadła grypa (mnie oczywiście najgorsza, bo połaczona z zapaleniem tchawicy) -dobrze że koty potrafią gotować i były chętne do pomocy. :wink:
Nie wiem, co mysleć o Coco (bo co mysleć o sobie, zmuszającej równie chorego TZ do wyjazdu z Coco do weta, bo mi sie rana nie podobała, to wiem :evil: ). To kot, któremu zmieniają sie upodobania, a może nawet charakter, w zalezności od pomieszczenia, w którym się znajduje. Najbardziej lubi przebywać w pokoju córki, w którym zamieszkała od razu po przyniesieniu. Mieszka w klatce (pootwieranej na wszystkie możliwe strony, a przez jakis czas był to tylko plastikowy spód klatki) i jak jest w klatce to kocha człowieka-piszczy z radości na jego widok, zaczyna się turlać i wystawia brzuszek do głaskania. Pietro niżej, w sypialni zazwyczaj można ja złapac i czasem tez sie turla. Za to w pokoju na parterze jest to zupełnie dziki kot-chociaż lubi tam przebywac (ale nie zawsze-są dni, jak dziś, że nawet nie zeszła, a przyniesiona zwiała dwa piętra w górę do swojej klatki). Jak ją sobie złapię ( w którymś z górnych pokoi), to moge zazwyczaj (ale dzis nie :evil: ) obejrzeć cały film z kotez zrelaksowanym, wyciągnietym i mruczącym na moich kolanach;leży sam i nie chce schodzić. Coco jest u mnie od 3 tygodni i sytuacja jest wciąż taka sama. Zadnych zmian Kotom sie przygląda z zaciekawieniem, ale bawi się zawsze sama, nie szuka z nimi kontaktu (ale z Perła spały przytulone na kolanach, bo dla Perły wiadomo-nie ma przeszkód nie do pokonania :lol: , a Coco widząc, że powarkiwanie na Perłę, tak skuteczne przy jedzeniu, nie przynosi tym razem pożądanych rezultatów, wróciła do spania).
Podpowiedzcie mi chociaż, jaki są zalety takiego dziwnego charakteru, bo powinnam zacząć szukać jej domu (jak się wykuruję do końca, to łapię kolejne), a jakoś zupełnie przekonania nie mam do reklamowanie Coco-bura i dziwna :roll:
Chyba że będę ją reklamować jako kota mieszkającego w klatce, jakkrólik czy chomik-wtedy mogę z czystym sumieniem pisać, że miziak :)

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sty 28, 2008 11:15

Jak nie zaczniesz jej ogłaszać to się nie przekonasz czy ma szanse :wink: Może w domu bez kotów szybciej przekona się do ludzi?

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sty 28, 2008 18:48

Skłamałam-jednak robi postępy;mogę ja głaskac i brać na ręce już na dwóch kondygnacjach :)
Zaprzyjaźniła się z Perłą (czy rozpędzony kot, ewentualnie dwa koty, może zrobić krzywdę sobie, gdy napotka przeszkodę, ewentualnie przeszkodzie, gdy przypadkiem jest żywa? :evil: ).
Natomiast chciałam kota zagłodzić. Co robi głodny kot? Drze się (Szarota), przesuwa po płytkach w kuchni puszkę z karma (Toffi), usiłuje sie drzeć i jest namolny (Perła).
Coco nie chciała jeść od kilku dni. Ani suchego, ani gotowanego kurczaka. ani mielonej wołowiny (ku uciesze Perły). Zywiła się zółtkiem z mlekiem raz dziennie (nie chce lub nie umie pić niczego innego). Już kombinowałam, jakie badania zrobić, ale jeszcze otworzyłam whiskasa. I okazało się, że kot jest potwornie głodny. A kot bezdomny jak jest głodny, to ...jest głody i nic więcej, bo nie ma przed kim się wymałpiać, żeby ten ktos napełnił miskę. I biedna głodna Coco cekałą, az pojawi się coś zjadliwego, zamiast sie wydzierać, że jest głodna. Musi sie jeszcze dużo od moich kotów nauczyć :)

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sty 31, 2008 14:20

dzis próbujemy łapać mamę lub siostrę Coco. Za tymi kotkami chodzi juz banda kawalerów-wczoraj widziałam z nimi rudego kocura-wyszłyby ładne kocięta :evil:

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sty 31, 2008 14:28

:ok:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sty 31, 2008 15:45

Tosza - dzielna jesteś - podziwiam.
Ciekawe, czy już każdy forumowicz ma w składzie awaryjnym KK lub W?
Ja mam - na wypadek strajku głosowego. Działa bez pudła :twisted:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 144 gości