Rudy, odszedł od nas...miesiąc temu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 04, 2007 8:28

Budziałam się co chwilkę w nocy, by sprwdzić co u niego, strasznie ciężko oddychał. Zaczął reagować trochę agresywnie na nas, na męża warczał za samo to że przy nim siedział i mówił do niego. Zupełnie jak by nie był sobą.
Dziś mija miesiąc jak Rudy Franek jest z nami i dziś imieniny Franciszka....

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Pon cze 04, 2007 9:56

Byliśmy u dr. Ewy, ogólnie można by żec że jest lepiej, osłochowo duża poprawa, nie gorączkujemy, brzuchola obrzęk zszedł, ale ta jego bolesność. :?
Właśnie dzwoniłam umówć się na USG, wypytano mnie co i jak, a potem usłyszałam że nie ma sensu robić takiego badania, że kot z białaczką nie dożyje dłużej niż do 3 roku żcia, mówię więc że to i tak ma minimum 2 lata przed sobą i dwa lata są warte tych 30 zł, ale po co męczyć kota jak i tak nic się nie zmieni, a wogóle po co nie dam kotu w spokoju odejść tylko wymyślam kolejne badania. Ale jak już bardzo chcę to mogę sobie wyrzucić kasę i przyjść w środę na USG i tylko w środę, ale to i tak nie ma sensu.
Czy ja zawsze muszę mieć złe zdanie o tej lecznicy, cho....ra, kolejna lecznica która w chwili diagnozy białaczka wydają wyrok ŚMIERĆ natychmiast :!:

I teraz siedzę wk..... z gólem w gardle i chce mi się krzyczeć...... :crying:

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Pon cze 04, 2007 11:18

Ja bym walczyła. Nie wiem, czy USG zlecał lekarz? Czy tak powiedziała dr Ewa (mam na myśli eutanazję)? Co powiedział lekarz na ten obrzęk brzusia? Co to mogło być? Może tak brzusio bolał i stąd to warczenie kociny.
Odezwę się wieczorem, bo w firmie padł internet i mam tragicznie wolne łącze, czekam po 10 minut na otwarcie, wysłanie czegokolwiek.
Napisz proszę do Beliowen PW, załączając link do wątku.
Marcelibu
 

Post » Pon cze 04, 2007 11:29

Dr. Ewa stwierdziła że nie wiadomo co z tym brzucholem, więc skoro po nakłuciu ma ogolony to można by zrobić dla pewności USG, wyniki nie wskazują na problemy, ale ciągle coś jest nie tak.
Dostałam telefon od dr. Ewy do lecznicy na Kopernika, tam właśnie mnie tak miło potraktowano.
O eutanazji mówili mi w Sowie i teraz na Kopernika (nie oglądając kota) :evil:

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Pon cze 04, 2007 11:42

Doruniad, masz PW.
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 04, 2007 13:24

Witam,
Nie przejmuj się tym i rób swoje. Gdybym usypiał wszystkie koty, które weterynarze skazali na śmierć, byłoby ich już chyba kilkanaście. A żyją, i to całkiem nieźle ...
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon cze 04, 2007 14:03

W Sowie mają duże doświadczenie z białaczką :(
I wg moich doświadczeń informują bardzo realnie o możliwościach, rezultatach i kosztach leczenia - i jeśli opiekun zwierzątka walczy, to oni też walczą do końca...
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 04, 2007 14:12

Nam powiedziano że Rudy jest za słaby by dalej leczyć go, fakt że dr. Ewa jak go zobaczyła w środę w zeszłym tygodniu też powiedziała że łatwo nie będzie. Tydzień temu na wizycie w Sowie Rudy wyglądał strasznie, on nie chciał walczyć, siedział ze spuszczonym łebkiem i nic. Zastanawialiśmy się z mezem długo co robić, ale uznaliśmy że nie możemy tak, musimy dać mu szansę.

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Pon cze 04, 2007 14:17

Może ANIMALS na Dąbrowskiego :?: :(

Zrobiłabym to samo, dałabym SZANSĘ ...

Koleżanka ma kota z padaczką, ile lekarzy mówiło, żeby uśpiła ... a kot żyje już trzeci rok i ma się dobrze.
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Pon cze 04, 2007 14:57

Myszeńk@ pisze:Może ANIMALS na Dąbrowskiego :?: :(

Zrobiłabym to samo, dałabym SZANSĘ ...

Koleżanka ma kota z padaczką, ile lekarzy mówiło, żeby uśpiła ... a kot żyje już trzeci rok i ma się dobrze.



Animals jest na Broniewskiego, na Dąbrowskiego jest Bernardyn. OBIE LECZNICE BARDZO GORĄCO ODRADZAM. Mam doświadczenie z moim Fuksiem (od roku za TM), nie pomogli nigdy, a zaszkodzili bardzo mocno.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon cze 04, 2007 17:14

Doruniad pisze: kot z białaczką nie dożyje dłużej niż do 3 roku żcia,

moja Bazylka pierwszy pozytywny test miala w 2004 - w 2006 dwa negatywne
plus po drodze problemy nerkowe
jakos przeczy takowym statystykom :wink:

tylko Ty jako opiewkun widzisz w jakim stanie jest kot i czy rzeczywiscie sie poddal i czy trzeba mu pomoc w spokojnym odejsciu

trzymam kciuki by przelamal problemy i zeby szlo ku lepszemu :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon cze 04, 2007 18:23

Dziękuje Wam baaaaardzo.

Rudzinka dziś znowu wcina, oczka bystre, baranki strzela, mizianki, traktorek też jest. Ja chyba będę do lecznicy chodzić by tylko dr. Ewa go dotkneła bo on po tych wizytach zdrowieje.

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Pon cze 04, 2007 18:41

I tak trzymaj!!! :ok:
Marcelibu
 

Post » Pon cze 04, 2007 20:17

trzymam kciuki

i zdecydowanie jestem zdania, ze to trzeba kota leczyc a nie wyniki ( gdyby tak bylo, musialabym uspic Bajke, ktora - wedlug mnie i mojej wetki, pomijajac wyniki - jest najzdrowszym kotem w moim stadzie :wink:)
i niekoniecznie potwierdzona bialaczka jest wyrokiem :!:

no i weci niestety sa rozni :roll:
biorac pod uwage to, ze zwykle chorobami milusinskich przejmujemy sie wiecej niz swoimi), ja bym nie oddala takiemu "dziwnemu" lekarzowi ani kota ani dziecka.....

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon cze 04, 2007 21:18

głowa do góry, Doruniad, to Ty znasz swojego kota. Niestety, dla wielu lekarzy sens leczenia kończy się na kocim katarze. Próba wyleczenia kota z cięższych schorzeń jest dla nich nieopłacalna, bo muszę bardzo wytężać szare komórki, a nie zarobią za to dużo więcej.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: PortaMrs, puszatek i 65 gości