Z tą wiewiórką jestem skłonna uwierzyć, sama widziałam jak wyjmuje chrupki z miseczki, bierze w łapki i dopiero do pyszczka
A Kubinio był razem z Franciszkiem w lecznicy - takie mieli panowie dzisiaj spotkanie na szczycie
Kubinek nadal czuje się nieźle, oczywiwście widać że ropień ( który jest wieeeeelki i ogromny, wygląda jak wielka dziura w ogonie wypełniona ropą) mu przeszkadza, ale poza tym jest kontaktowy, ciekawy świata, je chętnie, i nawet nie jest odwodniony - nie byo potrzeby kroplówki.
Ropień przemyty, jedyna obawa to to żeby mu sięrana zziarninowała, bo wielki kawał skóry na pewno odpadnie, i tylko żeby miało potem jak sieto zabliźnić. Dostał na to płyn oliwkowa ? (Bonka, masz opisane, dobrze pamiętam nazwę ? ) , i zalecenie żeby w kuwecie zamiast żwirku były podkłady lub lignina, żeby się biedakowi nic nie przyklejało. Kubunio zatem dostał prywatną kuwetę
Do leżenia i spania Bonka uszyła mu dwa "materacyki" owinięte kawałkami prześcieradeł, które po zabrudzeniu po prostu się pierze.
Ale i tak starają się go prowokować do wstawania, zmiany pozycji, boku... żeby nie leżał cały czas na ranie.
Aha, jednak D. potwierdziła moją teorię o tym że to od zatok okołoodbytowych, aczkolwiek wyglądało na to że TAKIEGO ropnia to jeszcze nie widziała. Nniestety, umiejscownienie paskudztwa uniemożliwia utrzymanie rany w czystości - sioo, qpale, i to wszystko na dodatek przykryte ogonem
Zaakceptowała pomysł z dawaniem mu do jedzenia na zmianę nerkowego z convalescence, i ogólnie uznała że skoro je, pije, biegunka opanowana, to jest fajnie - tylo ten ropień....
no ale ja mam nadzieję że już to jest ostatni problem i po wyleczeniu ropnia Kubinek wróci do w miarę dobrego stanu sprzed kilku tygodni
