Tosia to chucherko drobniusieńkie.... A my się tak nad Nią biedną pastwiliśmy w trójkę (dr Ewa- głównie, TŻ Drynci i ja), że jakiś chłopczyk w poczekalni krzyczał "mordują kotka mamo, mordują kotka" Tosieńka tak tylko sobie skrzeczała i jak na mój gust to była ekstremalnie grzeczna- nie drapała, nie gryzła bardzo długo.... Dopiero jak 4 wenflon się złamał i zaczęliśmy wbijać w Nią piąty nie wytrzymała.... Jest odwodniona, żyły zapadnięte i jeszcze nie chcą się wbijać- dr Ewa mówiła, że to jakby wbijać igłę w drewno

Bardzo biedna Tosieńka była.... Aż mi się serce kroiło bo Ona z nerwów ledwo oddychała a przecież my chcieliśmy tylko dla Niej dobrze- nawodnić i odżywić kroplówką, zastrzyki na wątrobę dać.... Nie udało się założyć wenflonu i tylko się nacierpiała.... Aż mi głupio bo sama się zgłosiłam do trzymania Okruszka (sadyzm ze mnie wyłazi

). A jak Ona ze złości machała tym ogoneczkiem

Coś superowego..... Dopajajcie Ją na siłę koniecznie i wciskajcie do buzi jedzonko.... A z gryzieniem to ja już tak mam- zawsze coś głupiego zrobię- albo zamiast trzymać Krokera podkładam Mu rękę przed buzię podczas wstrzykiwania bolesnego zastrzyku albo puszczam Tosiną główkę zanim reszta ekipy puści nogi i przestanie gmerać przy żyłkach

Ale rokowania mam dobre- stan stabilny

Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.
Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker