HERHOR - żegnaj Przyjacielu :(

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie lut 26, 2006 21:58

Aha Obrazek
Ale Michałów mogło być kilku ;)

Co nie zmienia faktu, że Asia jest nieludzka w kwestii przerywania opowieści w kluczowych momentach Obrazek
Obrazek Obrazek

Macda

 
Posty: 34413
Od: Śro lut 20, 2002 12:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 26, 2006 22:02

prawda? znęca się, znęca... :)
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon lut 27, 2006 1:28

Chyba posłucham rady Dorregaray i wrócę tu za miesiąc, albo za pół roku.

A tak się miło zapowiadało. :?

Autorzy trochę przesadzili z dawkowaniem swojej prozy

Ela_m

 
Posty: 44
Od: Wto gru 27, 2005 18:38

Post » Pon lut 27, 2006 9:46

Ela_m pisze:Chyba posłucham rady Dorregaray i wrócę tu za miesiąc, albo za pół roku.

A tak się miło zapowiadało. :?

Autorzy trochę przesadzili z dawkowaniem swojej prozy


8O :?
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Pon lut 27, 2006 9:53

Ela_m pisze:Chyba posłucham rady Dorregaray i wrócę tu za miesiąc, albo za pół roku.


Rada dobra, ale niestety niewykonalana - widzę to po sobie :evil:

Historia Herhora wciąga jak narkotyk.
Czy gdzieś są do obejrzenia zdjęcia Herhora dzisiaj?

Pozdrawiam.

dorregaray

 
Posty: 310
Od: Nie sty 01, 2006 18:50

Post » Pon lut 27, 2006 9:59

Katony, na takie znecanie sie psychiczne jest chyba jakis paragraf :twisted:
Poza tym, podczas tych długich przerw powinien opiekowac sie nami forumowy psycholog.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pon lut 27, 2006 12:42

dorregaray pisze:
Ela_m pisze:Chyba posłucham rady Dorregaray i wrócę tu za miesiąc, albo za pół roku.


Rada dobra, ale niestety niewykonalana - widzę to po sobie :evil:

Historia Herhora wciąga jak narkotyk.
Czy gdzieś są do obejrzenia zdjęcia Herhora dzisiaj?

Pozdrawiam.


warto zaczekać z obejrzeniem zdjęć do końca opowieści przemytu :wink:
naprawdę :wink:

efekt murowany :lol:
Obrazek
"We śnie nie śpiesz się, masz czas
Snom daj płynąć, a nie płonąć
Śnij, jak śni się tylko raz
Swą maleńką nieskończoność"

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 27, 2006 12:44

Kasia D. pisze:Katony, na takie znecanie sie psychiczne jest chyba jakis paragraf :twisted:
Poza tym, podczas tych długich przerw powinien opiekowac sie nami forumowy psycholog.


8) :lol:

postaram się dopisać następny odcinek w pracy :wink:
Obrazek
"We śnie nie śpiesz się, masz czas
Snom daj płynąć, a nie płonąć
Śnij, jak śni się tylko raz
Swą maleńką nieskończoność"

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 28, 2006 21:08

No i jak tam ?
Bo my tu czekamy...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Wto lut 28, 2006 22:27

katon-starszy pisze:postaram się dopisać następny odcinek w pracy :wink:


Musisz miec daleko do pracy ;)

dorregaray

 
Posty: 310
Od: Nie sty 01, 2006 18:50

Post » Wto lut 28, 2006 22:28

dorregaray pisze:
katon-starszy pisze:postaram się dopisać następny odcinek w pracy :wink:


Musisz miec daleko do pracy ;)


:lol:

Asiaaaaa!!!!!!!
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Wto lut 28, 2006 22:51

No i kiedy wygląda na to, że wszystko przepadło, wracamy do pokoju Michała, żeby jeszcze raz obejrzeć w nim wszelkie możliwe zakamarki. Nie mamy wielkich nadziei.
Michał zaklina się, że zostawił drzwi zamknięte, może więc kot skoczył na klamkę i zwiał?

Pokój oczywiście jest pusty. Przetrząsamy raz jeszcze transporterek, łóżko Michała, sprawdzamy pod łóżkiem, w szafie, nawet na regale między książkami. Ani widu ani słychu. Nie przestajemy (no ja głównie ;) ) rozpaczliwie nawoływać, miauczeć, kiciać, kusić świeżym jedzonkiem. Nic. Beznadzieja.
Wychodząc już, w geście rozpaczy zaglądam pod szafę, w sumie nie wiem, dlaczego, bo szpara między podłogą, a dolną krawędzią mebla wynosi cztery może pięć centymetrów.
I już chcę odejść, kiedy moją uwagę zwracają dwa czerwone światełka w tej szparze.

Kładę się na brzuchu, wciskam twarz ile się da pod szafę i wpatruję się w te iskiereczki. Kiedy światełka mrugają w moją stronę wydaję okrzyk - a właściwie wrzask -radości. Co oczywiście powoduje ucieczkę światełek jeszcze głębiej pod szafę.
Wywabianie Herhorka spod niej kosztuje nas sporo czasu i wysiłku - w końcu się udało.
Żegnamy trochę nadąsanego Michała i nieco zdenerwowani ruszamy na dworzec autobusowy.
Taksówkarz nie może wyjść ze zdumienia, że dwójka białych wywozi zwykłego, egipskiego kotka ze złamanym ogonkiem.

Autobus jedzie przez wiele, wiele godzin. Przejeżdża przez Synaj, przez co kilkakrotnie zatrzymywany jest do kontroli. Autobus sprawdzają nie podstarzali kontrolerzy - jak w pociągu - ale żołnierze z kałasznikowami. Za każdym razem modlimy się, żeby nie usłyszeli dźwięków, które wydaje schowany pod koszulą Herhor. (Oczywiście próba włożenia maleństwa do transporterka zakończyła się natychmiastową porażką).
Teraz to nie przelewki, gdyby coś nie spodobało się żołnierzom, możemy mieć poważne kłopoty. A i dla Herhora byłoby to ogromne niebezpieczeństwo.
Pomiędzy kontrolami Herhor siedzi nam na kolanach, baraszkuje, wygląda przez okno.
Na szczęście nikomu ze współpasażerów i kierowcy nie przychodzi do głowy, żeby opowiedzieć o nietypowym podróżniku żołnierzom.

I oto jesteśmy w Hurghadzie. Docieramy do małego hoteliku dla nurków, prowadzonego przez Europejczyków. Tu znajdujemy zrozumienie. Nikt się nie dziwi, że wieziemy do kraju kotka. Dostajemy najlepszy pokój i właścicielka parę razy pyta, czy zwierzaczek nie chce czegoś na ząb.
Maleństwo w nocy szaleje jak opętane, biega po nas, skacze z wysokości, wpada pod kołdrę i atakuje stopy…Mimo, że nie udaje nam się wyspać przed najtrudniejszym etapem podróży, czujemy, że jeszcze bardziej przywiązaliśmy się do naszego małego wariata ze złamanym ogonkiem.

Przed odlotem musimy jeszcze na suku kupić torbę, w którą zapakujemy kocią klatkę (wiemy już, że w Warszawie jest 10 stopni mrozu, no i nie chcemy, żeby klatka rzucała się w oczy na lotnisku). Kiedy wreszcie znajdujemy odpowiednio dużą, przepłacamy dziesięciokrotnie, bo brakuje czasu na targowanie.
W końcu kot siedzi w klatce, klatka w torbie i cała nasza trójka (nie bez okrzyków zdumienia kolejnego taksówkarza) dociera na lotnisko.
Obrazek
"We śnie nie śpiesz się, masz czas
Snom daj płynąć, a nie płonąć
Śnij, jak śni się tylko raz
Swą maleńką nieskończoność"

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 28, 2006 22:53

przepraszam za poślizg :wink:
Obrazek
"We śnie nie śpiesz się, masz czas
Snom daj płynąć, a nie płonąć
Śnij, jak śni się tylko raz
Swą maleńką nieskończoność"

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 28, 2006 22:57

Kasia D. pisze:Poza tym, podczas tych długich przerw powinien opiekowac sie nami forumowy psycholog.


Przepraszam, ale zajęta byłam... :oops:

:wink: :wink: :wink:
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Wto lut 28, 2006 22:59

Obrazek

w ramach przeprosin - Herhor tuż przed opuszczeniem ojczyzny 8)
Obrazek
"We śnie nie śpiesz się, masz czas
Snom daj płynąć, a nie płonąć
Śnij, jak śni się tylko raz
Swą maleńką nieskończoność"

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kota_brytyjka, Silverblue i 48 gości