Byłam dziś z Inką na USG jamu brzusznej, z badania wynika, że mamy do czynienia z przewlekłym zapaleniem jelit. Na pewno nie jest to żadna z tych wirusówek, którymi mnie wcześniej straszono, nie jest to też wątroba ani trzustka - czyli cała ta kuracja Kreonem byłaby o kant d... potłuc. Więc miałam rację, że jej nie zaczynałam.
Ponieważ chwilowo Inka jest w miarę "ustawiona" jelitowo, przerzucam ją na Intestinal i poobserwuję co dalej. Spróbuję umówić się z tą wetką od Zuzy, która odczulała jej koty i przyjrzymy się sprawie pod kątem alergii pokarmowej.
Inka pokazała dzisiaj, że jest bardzo grzecznym kotkiem. Ponieważ do badania miała mieć pełen pęcherz, na godzinę przed wyjściem z domu zabrałam jej kuwetkę. Kilka razy dobijała się do łazienki, wyraźnie jej się chciało. Ale wytrzymała grzecznie jazdę na badanie, USG, jazdę do naszej lecznicy, konsultację i powrót do domu - w sumie jakieś 2 godziny. Zaraz po wypuszczeniu z transporterka pędziła do kuwetki, bo już baaardzo kotu się chciało... Ale nawet jak się kotu baaardzo chce, to sika się jednak w kuwetce
Teraz śpi na moich kolanach i odreagowywuje stres. USG wcale jej się nie podobało - ogolili kotu troszkę brzuszek (bezczelność

), unieruchomili na boku, upaprali jakimś zimnym żelem i zaczęli macać

No kto by to spokojnie znosił? Więc nie było spokojnie

Co się napyskowała, to jej
A po powrocie do domu jeszcze musiała się opędzać od Oneta, który koniecznie chciał jej brzuch umyć z tego żelu
Malucci i Onet śpią koło mnie tonąc w swych czułych objęciach

Bardzo ładnie się komponują kolorystycznie
Malucci - mały drań

- urządził dziś rano strajk głodowy. Olał zaproponowaną mu puszkę Iamsa, olał suchą karmę (w tym kupioną specjalnie dla niego karmę dla kotów bardzo wybrednych

) i czekał na dalsze propozycje...