
A po chwili wydawało mi się, że to drugie mu szwankuje... Ja już nie wiem. a to nie jest kot, którego łatwo byłoby zawlec do weta



Aha, wymiziałam dziś bardzo porządnie posłanko na którym leżał - był wtedy zdenerwowany, ale nie na tyle, by walić łapą lub syczeć - te "atrakcje" to tylko jak go dotykałam. Na ręce miałam solidne rękawice, więc bez strat w sprzęcie i ludziach
