Ach jej... kusząca okrutnie...
5 ogonków to już spory wydatek zwłaszcza, że mój staruszek jedzie na urinary Royala, a przygarnięta w tym roku postrzelona śrutem Lusia aktualnie się ekhmm odchudza przy pomocy obesity...
Myślę jednak, że największym problemem, jest fakt, że dolne piętro ( mieszkam w domku) nie jest skończone, a dopóki remont się nie skończy to muszę dzielić swoje górne piętro z rodzicami. I chyba problem w tym, że ciężko ich przekonać, a nie chciałabym robić tego siłą. Tzn. przywieźć kicię i powiedzieć, że od dziś tu mieszka. Do tej pory tak robiłam, ale to raczej dobrze nie wpływa na wzajemne relacje...

Co prawda szybko foch mijał, ale...
Podobnie było jak przez 8 miesięcy zimowałam jeżową rodzinkę, bo maluchy z jesiennego miotu były za małe, żeby je puścić w las,a potem pojawiła się mamusia - ranna bo część kolców była połamana i rana podchodziła ropą. W każdym razie o jeże było najwięcej scysji. W tym czasie trafiła do mnie postrzelona Lusia i mój ogródkowy tymczas co już jakby pogorszyło sytuację. Szczęśliwie jeże już na swoim więc ciśnienie zeszło.
Cały czas myślę, bo Latte jest słodka szalenie i spokoju mi nie daje...
Ale decyzję muszę przemyśleć. Tym bardziej, że umowa mi się kończy z końcem grudnia i nie wiem dokładnie jak dalej z pracą będzie. Bardzo chciałbym przygarnąć Latte...
Ale kusiecie dziewczyny no!!!
