K-ów, pilnie potrzebna mamka!

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro cze 23, 2010 8:30 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Marek jedzie z kolejnym kociakiem do krakvetu... nic więcej nie napiszę, bo może to nie tak i nie to.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Śro cze 23, 2010 8:33 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Robert, robiliśmy wiele rzeczy. Sam o tym dobrze wiesz.
Nigdy nie mówiliśmy że nam źle, nie oczekiwaliśmy czegokolwiek w zamian.
To też wiesz.
I wiedzieliśmy, na co się piszemy.

A teraz się okazało, że wyszedł problem, który został wyjaśniony, a mimo wszystko jesteśmy traktowani jako ludzie, którzy nic nie robią, do których ma się tylko pretensje.
Podejrzewam, że gdyby to tak nie wyglądało, że nagle wszystko co robiliśmy jest nieważne, to byśmy nie wdawali się w dyskusję. A na pewno nie publicznie.

Ja już nic nie piszę, bo są ważniejsze sprawy niż ta głupia kłótnia. Koty są najważniejsze.
Grzegorz.

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

Post » Śro cze 23, 2010 8:59 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Wiesci od noemik super :) to prawda, lutra, az sie chce dalej po takich doniesieniach... ja na kazdy telefon z domu Sabiny czekam z zapartym tchem. Ale sytuacja powoli sie normuje, dziewczyna swietnie sie odnajduje i mam nadzieje ze tak dalej pojdzie.

Co do tej dyskusji na watku... powiem tak: nie tylko Leone w liczbie 2 poswiecili cos dla kotow. Ja tez mialam z powodu ciaglego jezdzenia do KV z Mackiem i Ruda problemy w pracy... Nawet przez pewien czas grozilo mi ze mnie wywala... Dlatego musialam zrewidowac swoje checi pomocy kotom w stosunku do mozliwosci. W koncu wolontariat oznacza wklad na miare moich sil a nie meczenstwo w imie ratowania kazdego ogona jakiego znajde... Przynajmniej ja tak pojmuje te idee.

Kazdy poswieca cos dla kotow, pytanie tylko czy umie wziac odpowiednia ilosc w danym momencie na swoje barki. I czy umie o tym rozmawiac bez strzelania fochow, obrazania sie i nadmiernych emocji, zbednych slow. Emocje mozna wyrazic zawsze ale przekazac meritum sprawy z zachowaniem szacunku dla dyskutanta to juz trudniejsza sprawa. Mysle ze jestesmy wszyscy ludzmi na odpowiednim poziomie, emocje zawsze sie pojawiaja ale prosze nie pozwolmy na to zeby nas to zjadlo. Szanujmy sie mimo wszystko nawzajem, kazdy jest wartosciowy i wazny czy ma podpisana umowe czy nie.

A nadmiar jest zly w kazdej dziedzinie. Nadmiar wszystkiego. Nadmiar dobrego i zlego.
I przylacze sie do wolania lutry "PAX".

Trzymam kciuki za malenstwa od Marka. Oby to nie bylo to, o czym mysli lutra i ja... :(

To kiedy jest to zebranie? I gdzie?
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Śro cze 23, 2010 9:03 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

musiałam usunąć..
Ostatnio edytowano Czw cze 24, 2010 16:10 przez edit_f, łącznie edytowano 2 razy
Obrazek

edit_f

 
Posty: 5076
Od: Śro gru 10, 2008 12:27

Post » Śro cze 23, 2010 9:10 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

lutra pisze:Marek jedzie z kolejnym kociakiem do krakvetu... nic więcej nie napiszę, bo może to nie tak i nie to.


3/6 na koncie i kolejny w drodze, a myślałam że bielanki nas nauczyły pokory wobec natury i losu z którym nie należy igrać. więcej nie napiszę bo mi się same przekleństwa na usta cisną. tak nie można pomagać kotom, dawać im nadzieję na kilka tygodni a potem patrzeć jak odchodzą.

nie kopie się leżącego ale mam nadzieję markopolo, ze wyciągniesz z teg coś na przyszłość. Jeśli kotka odeszła i nie wiadomo na co, to trzeba poczekać co najmniej 10 dni na objawy, nie poczekałeś tylko pojechałeś zaszczepić. to wbrew zdrowemu rozsądkowi i logice. też chciałabym zaszczepić henka i olka ale nie uszczesliwie ich jesli podam szczepienie w trakcie choroby. czekałam 2 tygodnie od ostatniego antybiotyku i obajwy wrociły. gdybym go zaszczepiła mógłby skończyć jak dana.

pośpiech to zły doradca, a dr który pozwolił na szczepienie to imbecyl. tyle w temacie...
Ostatnio edytowano Śro cze 23, 2010 10:05 przez Akima, łącznie edytowano 1 raz
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 23, 2010 9:24 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Mela gdzieś tam się pląta w okolicach Rydla.. wczoraj łaziłam.. Basia łazi często.. niech ona się znajdzie..

Dorcia miała odwiedziny, czeka nas jeszcze wizyta w przyszłym domku.. jak dobrze pójdzie za ok. 10 dni się pożegnamy..

a ja dziękuję wszystkim za wszystko, co robicie dla kociaków.. coś o tym była mowa przez ostatnie strony, nie wczytywałam się zbytnio.. naprawdę dziękuję.. i proszę o inspirację i wskazówki, jeśli ktoś ma receptę na zbieranie sił, żeby przez niektóre rzeczy przechodzić.. może jakaś mantra?

jak dostaję takiego maila o pieskach to powtarzam sobie:
"jestem OAZĄ SPOKOJU... pier*, ku*, zajeb* wyluzowanym kwiatem lotosu na tafli jeziora".. sorki..
Obrazek

edit_f

 
Posty: 5076
Od: Śro gru 10, 2008 12:27

Post » Śro cze 23, 2010 9:31 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Akima pisze:
lutra pisze:Marek jedzie z kolejnym kociakiem do krakvetu... nic więcej nie napiszę, bo może to nie tak i nie to.


3/6 na koncie i kolejny w drodze, a myślałam że bielanki nas nauczyły pokory wobec natury i losu z którym nie należy igrać. więcej nie napiszę bo mi się same przekleństwa na usta cisną. tak nie można pomagać kotom, dawać im nadzieję na kilka tygodni a potem patrzeć jak odchodzą.

nie kopie się leżącego ale mam nadzieję markopolo, ze wyciągniesz z teg ocoś na przyszłość. Jeśli kotka odeszłą i nie wiadomo na co, to trzeba poczekać co najmniej 10 dni na objawy, nie poczekałeś tylko pojechałeś zaszczepić. to wbrew zdrowemu rozsądkowi i logice. też chciałąbym zaszczepić henka i olka ale nie uszczesliwei ich jesli podam szczepienie w trakcie choroby. czekałam 2 tygodnie od ostatniego antybiotyku i obajwy wrociły. gdybym go zaszczepiła mógłby skończyć jak dana.

pośpiech to zły doradca, a dr który pozwolił na szczepienie to imbecyl. tyle w temacie...


...zgadzam sie z Toba, Akima.
dodam tylko od siebie, ze nikt normalny i madry nie bierze do malenkich kotow nieszczepionej znajdy nie wiadomo skad, tudziez kota ze schroniska :evil: to jest nieodpowiedzialne i glupie postepowanie. po cholere ratowac koty, szukac dla nich domu tymczasowego zeby potem je jechac uspic??? bez sensu takie dzialanie :evil:
moze w koncu marek zacznie myslec i przestanie robic po swojemu....
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Śro cze 23, 2010 9:33 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

napiszę serio, a co mi tam.
Ja się łapię takich informacji jak ta o Tymonie, patrzę na Lolę, która dała radę, choć wydawało się, że nie... Czasem mam dość, czasem mam długi u weta, czasem muszę wstać o 5, żeby pracować, bo potem robię coś kociego, czasem nie mam sił i szukam dilera amfy, ale zawsze zanim go znajdę, to mi przechodzi. :)
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Śro cze 23, 2010 9:36 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

lutra pisze:napiszę serio, a co mi tam.
Ja się łapię takich informacji jak ta o Tymonie, patrzę na Lolę, która dała radę, choć wydawało się, że nie... Czasem mam dość, czasem mam długi u weta, czasem muszę wstać o 5, żeby pracować, bo potem robię coś kociego, czasem nie mam sił i szukam dilera amfy, ale zawsze zanim go znajdę, to mi przechodzi. :)

Ja najczęściej wyłączam wszystko i idę spać. Albo siadam nad Wisłą i rzucam w nią kamieniami.

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

Post » Śro cze 23, 2010 9:43 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

edit_f pisze:Mela gdzieś tam się pląta w okolicach Rydla.. wczoraj łaziłam.. Basia łazi często.. niech ona się znajdzie..

Dorcia miała odwiedziny, czeka nas jeszcze wizyta w przyszłym domku.. jak dobrze pójdzie za ok. 10 dni się pożegnamy..

a ja dziękuję wszystkim za wszystko, co robicie dla kociaków.. coś o tym była mowa przez ostatnie strony, nie wczytywałam się zbytnio.. naprawdę dziękuję.. i proszę o inspirację i wskazówki, jeśli ktoś ma receptę na zbieranie sił, żeby przez niektóre rzeczy przechodzić.. może jakaś mantra?

jak dostaję takiego maila o pieskach to powtarzam sobie:
"jestem OAZĄ SPOKOJU... pier*, ku*, zajeb* wyluzowanym kwiatem lotosu na tafli jeziora".. sorki..


Mela sie znajdzie...znajdzie sie, edit. Nie trac wiary...
Mnie opadlo wszystko jak przeczytalam o tych 11 psach. Co za glupia kobieta :evil: czy ona mysli ze na swiecie jest niedobor psow?
ladny z Ciebie kwiat lotosu, taki zajeb* kur* wyluzowany i masz taki sliczny kur* odcien fioletu na jeb* koncowkach ;)
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Śro cze 23, 2010 9:51 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

dobra lale, to ja tu z pozytywem i wielka prosba o jeszcze wieksze kciuki

Moj piekny, wielki Kocur Flocke pojechal do domu!

Boje sie okropnie, ze wroci,a wtedy to nie wiem co sobie z nim zrobie.
Zamkniety sie drze, a w mieszkaniu potrafi obsikac wszystkie sciany w kilka minut...

Poznym wieczorem dnia pierwszego dostalam taka wiadomosc z domku:

Hej!! Flocke dał rade ufffff weszliśmy do busa i darł się strasznie, poszłam na koniec , usiadłam koło pewnej pary , uśmiechnełam się i powiedziałam im, że zaraz mu to minie inaczje by mnie wzrokiem zabili;p uchyliłam mu transporterek iii i wyszedł z niego Flocke:P pochodził chwile sobie po busie, powyglądał przez okno był grzeczny, siedział mi na kolanach, raz tylko zaczął się wyrywać ii może w sumie z 15 razy wydał z siebie odgłos obrał mnie niesamowicieale wybaczę mu to w domu darciuch z niego okropny!!!!! na polu OKale na polu na ta chwilę tylko na uwiązaniu, wiadomo najpierw musi się przyzwyczaić i poznać nowe tereny... pies już od niego oberwał i to ten najgrzeczniejszy pies, który podleciał jako pierwszy pod transporterek;P z kotami innymi OK dałam mu jeść , picie zobaczymy narazie trudno jest pisać bo nie on jeszcze nie jest sobą pozdrawiam pozdrawiamy bo on zapewne też:*

a dzis rano to:
Hej;) prędzej on mi psy ustawi niż psy jego;) Ale mam nadzieję, że to kwestia czasu:P Darciuch z niego okropny , ale powiem, że bardzo grzeczny - stuk puk żebyśmy nie zapeszyły!! chciałam zrobić zdjęcie ale aparat mi padł:( jeszcze zrobimy;) zadowolony z pola;) Oby tak było dalej;) Idę bo woła mnie chyba chce wracać na pole;) Pozdrawiam-y;)

i to:
Mojego kocura też nie lubi:( a raczej kocureczka:((ten chce się z nim bawić aaa ten go łapami i ,, warczy" na biedaka aaa to moje maleństwo za nim krok w krok;)

ech 8O :(
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Śro cze 23, 2010 10:46 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Akima pisze:
lutra pisze:Marek jedzie z kolejnym kociakiem do krakvetu... nic więcej nie napiszę, bo może to nie tak i nie to.


3/6 na koncie i kolejny w drodze, a myślałam że bielanki nas nauczyły pokory wobec natury i losu z którym nie należy igrać. więcej nie napiszę bo mi się same przekleństwa na usta cisną. tak nie można pomagać kotom, dawać im nadzieję na kilka tygodni a potem patrzeć jak odchodzą.

nie kopie się leżącego ale mam nadzieję markopolo, ze wyciągniesz z teg coś na przyszłość. Jeśli kotka odeszła i nie wiadomo na co, to trzeba poczekać co najmniej 10 dni na objawy, nie poczekałeś tylko pojechałeś zaszczepić. to wbrew zdrowemu rozsądkowi i logice. też chciałabym zaszczepić henka i olka ale nie uszczesliwie ich jesli podam szczepienie w trakcie choroby. czekałam 2 tygodnie od ostatniego antybiotyku i obajwy wrociły. gdybym go zaszczepiła mógłby skończyć jak dana.

pośpiech to zły doradca, a dr który pozwolił na szczepienie to imbecyl. tyle w temacie...

kotka jest nosicielką wirusa przekazała go maluchom
maluchy są zagrożone od początku życia jest to potwierdzone
przez Krak Vet teraz szczepienie uaktywniło wirusa
zgodnie z sugestią niektórych wetów powinny być już uśpione
ja podjąłem się ich ratowania i liczę się z tragicznym końcem
( chodź nie dopuszczam do siebie tej myśli )
wczoraj i tak wet był zdziwiony że jeszcze żyją cztery maluszki
Kotki były przebadane przed szczepieniem bardzo dokładnie
były zdrowe bez żadnych objawów nie ma co obrażać doktora
maluchy cały czas są na lekarstwach od czterech dni nie brały nic prócz
witamin i innych odpornościówek szczepienie było przeprowadzone zgodnie
z wcześniejszymi ustaleniami najpierw Dalacin C który zabija większość
wirusów osiem dawek seria interferonu i cały czas są na Viyo Veterinary
czyli zrobione zostało więcej niż można było zrobić dalej musi działać
natura niestety z nią przegrywamy
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Śro cze 23, 2010 10:59 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

markopolo00 pisze:
Akima pisze:
lutra pisze:Marek jedzie z kolejnym kociakiem do krakvetu... nic więcej nie napiszę, bo może to nie tak i nie to.


3/6 na koncie i kolejny w drodze, a myślałam że bielanki nas nauczyły pokory wobec natury i losu z którym nie należy igrać. więcej nie napiszę bo mi się same przekleństwa na usta cisną. tak nie można pomagać kotom, dawać im nadzieję na kilka tygodni a potem patrzeć jak odchodzą.

nie kopie się leżącego ale mam nadzieję markopolo, ze wyciągniesz z teg coś na przyszłość. Jeśli kotka odeszła i nie wiadomo na co, to trzeba poczekać co najmniej 10 dni na objawy, nie poczekałeś tylko pojechałeś zaszczepić. to wbrew zdrowemu rozsądkowi i logice. też chciałabym zaszczepić henka i olka ale nie uszczesliwie ich jesli podam szczepienie w trakcie choroby. czekałam 2 tygodnie od ostatniego antybiotyku i obajwy wrociły. gdybym go zaszczepiła mógłby skończyć jak dana.

pośpiech to zły doradca, a dr który pozwolił na szczepienie to imbecyl. tyle w temacie...

kotka jest nosicielką wirusa przekazała go maluchom
maluchy są zagrożone od początku życia jest to potwierdzone
przez Krak Vet teraz szczepienie uaktywniło wirusa
zgodnie z sugestią niektórych wetów powinny być już uśpione
ja podjąłem się ich ratowania i liczę się z tragicznym końcem
( chodź nie dopuszczam do siebie tej myśli )
wczoraj i tak wet był zdziwiony że jeszcze żyją cztery maluszki
Kotki były przebadane przed szczepieniem bardzo dokładnie
były zdrowe bez żadnych objawów nie ma co obrażać doktora
maluchy cały czas są na lekarstwach od czterech dni nie brały nic prócz
witamin i innych odpornościówek szczepienie było przeprowadzone zgodnie
z wcześniejszymi ustaleniami najpierw Dalacin C który zabija większość
wirusów
osiem dawek seria interferonu i cały czas są na Viyo Veterinary
czyli zrobione zostało więcej niż można było zrobić dalej musi działać
natura niestety z nią przegrywamy



DALACIN C to antybiotyk nie zabija wirusów.

Mam nadzieję że tamte maluchy przeżyją ...
IT'S OVER

Etiopia

 
Posty: 5708
Od: Pt gru 09, 2005 11:26

Post » Śro cze 23, 2010 11:12 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Wirusów żaden antybiotyk nie zabija żle napisałem ale
zabija bakterie co ogranicza objawy chorobowe
opis ze strony producenta
Wskazania: Zakażenia wywołane przez bakterie wrażliwe na klindamycynę, tj. zakażenia kości i stawów, zapalenie ucha środkowego, gardła i zatok, zakażenia zębów i jamy ustnej, zakażenia dolnych dróg oddechowych, zakażenia w obrębie jamy brzusznej i miednicy mniejszej, zakażenia żeńskich narządów płciowych, zakażenia skóry i tkanek miękkich, płonica, posocznica i zapalenie wsierdzia.
jest jeszcze jeden ale zbyt mocny dla takich maluchów nie pamiętam nazwy
jedno jest pewne na pewno ograniczył rozwój choroby
niestety jak każdy lek ma uboczne działania ale przy odpowiedniej osłonie
pomaga
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Śro cze 23, 2010 11:23 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

markopolo00 pisze:kotka jest nosicielką wirusa przekazała go maluchom
maluchy są zagrożone od początku życia jest to potwierdzone
przez Krak Vet

skąd pewność, ze kotka Alicja, zabrana przez Ciebie ze schroniskowej kwarantanny przed jej zakończeniem, była zdrowa. tj. nie przyniosła nic ze sobą do domu, gdzie były nieszczepione kocięta??
kocięta są zagrozone ze strony Zuzi, tak? To jest Twoje wytłumaczenie? Można je narażać jeszcze bardziej, bo i tak już jest ryzyko, że umrą?

markopolo00 pisze:czyli zrobione zostało więcej niż można było zrobić dalej musi działać
natura niestety z nią przegrywamy


natura naturą, a Twoje zachowanie było b. nieodpowiedzialne.
nowy kot = nowe zagrożenie dla dzieci Zuzi.
i Twoje zasługi dla ratowania kotów, a wielkie są, nie są tu żadnym usprawiedliwieniem.
Obrazek

noemik

 
Posty: 1604
Od: Czw paź 11, 2007 21:15
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bennieclula, Blue, Patrykpoz i 107 gości