Hmm, staraliśmy się, bardzo, ale zrobienie zdjęcia tej torpedzie to jakaś masakra
Tylko tyle udało się zrobić

Proszę docenić zdolności Semmitara, który posłużył jako samobieżna, balansująca, antyucieczkowa podstawka dla kota.



Swoją drogą, to my jesteśmy nieźle przewrażliwieni. Jakiś czas temu Tysia zaczęła kichać i łzawiło jej oko. Oczywiście diagnoza była szybka - katar koci!!! Pełna panika, pędem do weterynarzy, niech ratują nam kota!
Weterynarze popatrzyli się na nas z lekkim politowaniem i delikatnie (z wariatami trzeba ostrożnie i spokojnie) wytłumaczyli, że kot się nieco przeziębił, do oka coś wpadło, zaraz wszystko minie i nie ma co się stresować i stawiać na nogi całą przychodnię
Trochę później tej samej ofierze losu, czyli Tyśce wpadło do oka 10kg kocich kłaków. Nie chciało samo wyjść, oko łzawiło. Też pełna panika, ale postanowiliśmy że tym razem może poczekamy chwilę, i zanim zrobimy z siebie histerycznych idiotów, to może spróbujemy metod doraźnych. Nie muszę mówić, jak wygląda przemywanie oka u kota, który NIC nie daje przy sobie zrobić, chyba że akurat głęboko śpi?

Armagedon. Najważniejsze, że pomogło
Boo, dziękujemy serdecznie za życzenia i za radę odnośnie Kerabolu. Jest rewelacyjny! Przestaliśmy tonąć w kłakach, sierść Dior ma zdecydowanie lepszą, zdrowszą i nie muszę ich golić na łyso
Ps. A za tę ukradzioną z patelni krewetkę to się jakoś zemszczę
