Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 9.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 18, 2010 13:20 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:Załóżmy sytuację teoretyczną: mirka_t zostaje bez jakiegokolwiek wsparcia - ani finansowego ani rzeczowego - od darczyńców forumowych, pozaforumowych i fundacyjnych.

Ile kotów i przez jaki okres utrzyma mirka_t? Ile będzie leczyć?



Aaaaa, dzięki waszym działaniom oszczerczym taka możliwość istnieje. Czy zatem przestaniesz się tak starać aby do tego doszło?

alfabia

 
Posty: 204
Od: Pon lis 24, 2008 20:31

Post » Nie lip 18, 2010 13:51 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Małe fryzjerstwo szaleje poza klatką. Wszędzie ich pełno. Na posiłki i drzemkę maluchy wracają do klatki. Londa cały czas ma problemy z oczami a żeby je zakroplić brakuje mi jeszcze 2 rąk. Ona chyba nigdy nie przekona się do człowieka. Z Wellą nie ma takiego problemu. Fryzjera chciałabym wreszcie wykastrować w przyszłym tygodniu.


Dzisiaj do weta zabrałam Miszę, bo na brzegu jedynej małżowiny usznej zrobiła mu się malutka ranka. Od początku cały czas brzeg tego ucha był dziwny. Odłaziła z niego sierść i robiły się jakby strupki. Nie pomógł środek na grzybicę, nie pomógł antybiotyk. Uszy Miszy zostały sprawdzone pod kątem świerzbowca i są od niego wolne. Oby z tej ranki nic się nie wykluło, bo w innym razie Misza niedługo będzie wyglądał jak foka.
Misza przybral na wadze i waży 4kg. Według wetów widać, że chłopak dba o siebie.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 18, 2010 14:14 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

biedny ten Miszka z tymi uszkami
krynia08
 

Post » Nie lip 18, 2010 14:17 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Alfabia chyba masz rację. Chodzi o to, aby oponentki mogły kiedyś napisać, że miały rację. Aż korci mnie założyć wątek, aby każda osoba uważająca, że szkodzę kotom uzasadniła swoje twierdzenia. Zarzut, że mam za dużo kotów nie jest silnym zarzutem bez udowodnienia, że im szkodzę. Już poprzednio w podobnych wątkach jak ten o „kolekcjonerkach” było wiele niekonsekwentnych wypowiedzi. Na przykład ktoś potrafi napisać, że według niego koty przewlekle chore, źle rokujące i cierpiące w dt powinno poddawać się eutanazji. Akurat z tym się zgadzam, ale według mnie taką decyzję może podjąć tylko obecny opiekun weta opierając się na opinii weta i ja to robię a wtedy ta sama osoba, która jest za eutanazją zarzuci mi zaniedbanie, szkodzenie kotom a wręcz zabicie kota. To samo dotyczy środków na utrzymanie i leczenie kotów. Tu już kompletnie można się pogubić, bo w sumie nie wiadomo, komu wolno zbierać datki na utrzymanie tymczasów. Mało tego nie wiadomo, komu wolno zbierać datki na leczenie a czasem nawet utrzymanie rezydentów, bo że wolno to sprawa oczywista. Takie przypadki były na forum.


Od jakiegoś czasu samozwańcy modyfikują motto forum. Samozwańcy, bo referendum ani nawet prostej ankiety nie było. W mojej ocenie forum należy do admina i jeśli uważa, że wszyscy użytkownicy powinni dostosować się do motta to niech umieści je w regulaminie. Rejestrując się na forum zaakceptowałam regulamin a nie motto. Staram sie tego regulaminu przestrzegać choć czasem bywa to trudne.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 18, 2010 14:47 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

krynia08 pisze:biedny ten Miszka z tymi uszkami

Nie podoba mi się ta mała ranka. Obrazek

W dodatku Misza od dawna nie miał kontaktu z promieniami słonecznymi. Ciekawe co by było gdyby był kotem wychodzącym w Borach Tucholskich.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 18, 2010 15:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

już by nie było Miszy , z takimi rankami juz by go muchy dopadły
krynia08
 

Post » Nie lip 18, 2010 15:44 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:W dodatku Misza od dawna nie miał kontaktu z promieniami słonecznymi. Ciekawe co by było gdyby był kotem wychodzącym w Borach Tucholskich.

No właśnie, Bóg strzegł. Twoja przebiegłość uchroniła Miszę przed potwornym losem, wykazałaś operacyjną czujność. Faktycznie należy Ci się :king: :1luvu: :aniolek:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 18, 2010 15:51 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Krynia08 nie wiem czy akurat muchy by mu zaszkodziły, ale słońce na pewno tak. Wiadomym jest, że promienie słoneczne bardzo często powodują u białych kotów zmiany na uszach i nosie. Zapobieganie i leczenie nie jest problemem w przypadku kota oswojonego. Nie wiem jak mógłby wyglądać nadzór nad Miszą gdyby był poza domem, ale nie sadzę aby przychodził na zawołanie.


Chętnie w Bory Tucholskie dałabym Psotkę, ale jej tego nikt nie zaproponował.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 18, 2010 16:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

alfabia pisze:Aaaaa, dzięki waszym działaniom oszczerczym taka możliwość istnieje.


Nie bardziej niż w wyniku wyłącznego popierania i dawania funduszy.
Jak na razie doprowadziło to do obecności 50 kotów.

Ja mam w sumie z ciekawości pytanie do Mirki - jaka ilość kotów jest dla Ciebie zaporowa?Twoich kotów systematycznie przybywa, to że teraz jest 50 nijak nie oznacza że wkrótce nie będzie więcej, bo przecież cały czas jest tendencja wzrostowa, pojawiają się nowe koty a adopcji jest niewiele.

Czy jest jakaś liczba kotów przy których będziesz potrafiła powiedziec - STOP?

Blue

 
Posty: 23916
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lip 18, 2010 16:29 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Blue dzięki pomocy z zewnątrz do nowych domów poszły 103 koty. To raczyłaś przeoczyć.

A może ty raczysz odpwiedzieć czy uważasz, że źle zajmuję się kotami i czy im szkodzę. Odpowiedź należy uzasadnić.


Ciekawe ilu z moich oponentów uważa, że należy odebrać mi koty i umieścić jej w schronisku lub innych dt, bo takie rozwiązania padły w wątku o "kolecjonerkach". Sama nie uważam się za kolekcjonerkę, ale moje oponentki uważają wręcz przeciwnie, więc niech ujawnią swoje zdanie.
Czy należy odebrać mi koty?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 18, 2010 16:44 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Blue dzięki pomocy z zewnątrz do nowych domów poszły 103 koty. To raczyłaś przeoczyć.


Ale dlaczego nie odpowiedziałaś na moje pytanie?
Było proste.
Czy może jednak trudne? :roll:

A może ty raczysz odpwiedzieć czy uważasz, że źle zajmuję się kotami i czy im szkodzę. Odpowiedź należy uzasadnić.


To jakieś zadanie szkolne?
Czuję się jak na egzaminie.

Ale skoro tak Ci zależy:
Uważam że straciłaś nad sytuacją kontrolę.
Owszem - obecnie kotom szkodzisz, bo bierzesz pod swój dach koty którym nie starasz się zanadto znajdować nowych domów, przez co skazujesz je na pobyt w potwornym zagęszczeniu, choć można by go uniknąć zwiększając liczbę adopcji.
Byc może kotami zajmujesz się dobrze, ale fundujesz im z własnego wyboru (!) silny dyskomfort.
Nie masz też kontroli nad ilością kotów - co oznacza że prawdopodobnie już niedługo będzie ich znacznie więcej.


Ciekawe ilu z moich oponentów uważa, że należy odebrać mi koty i umieścić jej w schronisku lub innych dt,


To absolutnie niczego nie zmieni.
Weźmiesz kolejne koty.

Czy należy odebrać mi koty?


Sa skuteczniejsze sposoby.
Aczkolwiek tu również dużo zależy od Ciebie - mając znacznie ograniczone fundusze możesz nadal mieć stado kotów, tyle że karmione makaronem ze smalcem - uznając że i tak są szczęśliwe i zadbane.

Blue

 
Posty: 23916
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lip 18, 2010 16:53 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Dzisiaj do weta zabrałam Miszę, bo na brzegu jedynej małżowiny usznej zrobiła mu się malutka ranka. Od początku cały czas brzeg tego ucha był dziwny. Odłaziła z niego sierść i robiły się jakby strupki. Nie pomógł środek na grzybicę, nie pomógł antybiotyk. Uszy Miszy zostały sprawdzone pod kątem świerzbowca i są od niego wolne. Oby z tej ranki nic się nie wykluło, bo w innym razie Misza niedługo będzie wyglądał jak foka.
Misza przybral na wadze i waży 4kg. Według wetów widać, że chłopak dba o siebie.

Grzywka ma na jednym uchu taki odnawiający się strup.
Nie ma świerzbowca, grzyba ani nawet jakiejś bakterii.
Od początku kiedy do mnie przyszedł maiła takie niewyględne uszy.
Po prawie trzech latach jedno ucho jest ok, na drugim ciągle jest ten strup.
Edit: doczytałam, że o tym napisałaś.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Nie lip 18, 2010 16:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Myślę że trochę szkodzisz. Być może nie specjalnie, ale w "trosce" o ogół gubisz jednostki. Podajesz liczby - 103 adopcje, w tym roku kilkanaście. Fajnie, całkiem sporo. Ale wsród tych kotów, które masz u siebie obecnie jeden przebywa w DT już 5 lat, inne 4 lata, 3 lata, 2 lata. To jest całkiem sporo. Przeciez one też się przywiązują do Ciebie, do Twojego domu. Zamiast wyszukiwać kolejne do ratowania, czy nie lepiej byłoby sie skupić na nich? Poświęcić całą swoją energie, aby im się wreszcie udało znaleźć swój dom? A jak się to uda, to wtedy brać następne? Mirka masz 50 kotów. ponad 40 jest przeznaczonych do adopcji. Ile czasu jesteś w stanie poświęcić każdemu z osobna? Tak sam na sam, żeby sie pobawić, pogłaskać? Przeciez jesli mają trafic gdzies dalej muszą być oswojone z człowiekiem, nie tylko być obok. Pół godziny dziennie? Nie dasz rady, bo przy 50 kotach to juz jest 25h, a doba ma tylko 24h. Wiem, że koty u Ciebie nie mają źle. Oglądałam filmiki, wiem że karmisz je dobrą karmą. Może to iść w kierunku Boguszyc i innych, ale wcale nie musi. Myślę jednak że musisz sama sobie postawić granicę. Skupić swoją energię na tych, które już masz i zrobic wszystko by im się udało. Przecież śliczne są te koty i zasługują na swój dom i swojego człowieka już na zawsze. Daj im na to szansę.

espana

 
Posty: 841
Od: Pon sie 28, 2006 14:29

Post » Nie lip 18, 2010 17:13 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Blue pisze:...
Ale dlaczego nie odpowiedziałaś na moje pytanie?
Było proste.
Czy może jednak trudne? :roll:

Jako osoba żywo zainteresowana moimi kotami i moją osobą powinnaś wiedzić, że największą liczbą kotów jaką miałam było 58 kotów. O tym jaką liczbę kotów chciałabym mieć maksymalnie już pisałam.


Blue pisze:Ale skoro tak Ci zależy:
Uważam że straciłaś nad sytuacją kontrolę.
Owszem - obecnie kotom szkodzisz, bo bierzesz pod swój dach koty którym nie starasz się zanadto znajdować nowych domów, przez co skazujesz je na pobyt w potwornym zagęszczeniu, choć można by go uniknąć zwiększając liczbę adopcji.
Byc może kotami zajmujesz się dobrze, ale fundujesz im z własnego wyboru (!) silny dyskomfort.
Nie masz też kontroli nad ilością kotów - co oznacza że prawdopodobnie już niedługo będzie ich znacznie więcej.

Ciekawe spostrzeżenia tylko jak mają się do rzeczywistości. Liczba kotów mimo wszystko maleje, mieszkanie zostało jeszcze lepiej przystosowane do potrzeb kotów. Szpecia i Martin odżyły po powrocie z adopcji a przede wszystkim przytyły. Zapewne apetyt wrócił im ze stresu. Nie tylko im zresztą.


Blue pisze:To absolutnie niczego nie zmieni.
Weźmiesz kolejne koty.

Pożycz mi Swoją kryształową kulę. Pliss.


Blue pisze:Sa skuteczniejsze sposoby.
Aczkolwiek tu również dużo zależy od Ciebie - mając znacznie ograniczone fundusze możesz nadal mieć stado kotów, tyle że karmione makaronem ze smalcem - uznając że i tak są szczęśliwe i zadbane.

Poproszę o przykłady skuteczniejszych sposobów.
Nigdy nie będę karmiła kotów makaronem, bo nie lubię gotować, ale o tym również pisałam wielokrotnie.
W tej chwili znaczna część funduszy pochodzi z Fundacji Viva! i aukcji organizowanych przez BAJKA-BB. Pisałam już, że mogę wystawić w Bydgoszczy puszki na datki. Na prawdę sądzisz, że pozwoliłabym kotom głodować i udawać, że jest OK?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 18, 2010 17:16 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Krynia08 nie wiem czy akurat muchy by mu zaszkodziły, ale słońce na pewno tak. Wiadomym jest, że promienie słoneczne bardzo często powodują u białych kotów zmiany na uszach i nosie. Zapobieganie i leczenie nie jest problemem w przypadku kota oswojonego. Nie wiem jak mógłby wyglądać nadzór nad Miszą gdyby był poza domem, ale nie sadzę aby przychodził na zawołanie.


Chętnie w Bory Tucholskie dałabym Psotkę, ale jej tego nikt nie zaproponował.

miałam to na myśli-Larwy much - w okresie gorących miesięcy letnich muchy plujki składają jaja w sączących się lub zaropiałych ranach. Już po kilku godzinach wylęgają się z nich setki larw żywiących się mięśniami zaatakowanego zwierzęcia. Czasem, szczególnie u źle pielęgnowanych, długowłosych kotów, takie kolonie larw ukryte w sfilcowanej sierści mogą się coraz bardziej rozprzestrzeniać. W ciągu krótkiego czasu powstają ogromne, bolesne rany. Leczenie polega na całkowitym usunięciu larw i jaj oraz wyleczeniu ran. Lekarz weterynarii przepisuje wówczas kotu antybiotyki, aby uchronić go przed zakażeniem.
krynia08
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, raksa i 87 gości