A może Matwiej, bo to odmiana imienia Maciej a jednak inaczej... a Basi kojarzyłoby się z Maćkiem podobnym z urody i charakteru...
My już po wizycie u weta...
- cóż mam powiedzieć, rokowania raczej słabe
- Mila ewidentnie ma defekty neurologiczne, co niestety jest gorsze od samej padaczki... Tu nawet trudno jej dawać jeszcze coś na uspokojenie, bo przez większość czasu jest apatyczna, tylko jedzenie jest jej bogiem
W przypadkach padaczki idiopatycznej pomiędzy atakami zwierzę zachowuje się normalnie... a Mila nie miała ataków od ponad pół roku i... czyli raczej stawiamy na jakiś uraz
- Pan doktor musiał zakładać skórzane rękawice, bo przy próbie wzięcia na ręce i badania neurologicznego odegrała wściekłego kota... ja oczywiście zaczęłam rozpaczać i Pan doktor chciał mnie wyprosić z gabinetu...
Niestety sam powiedział, że Mila jest właściwie nieobsługiwalna
We środę pojedziemy znowu zrobimy morfologię i dalsze badania...
Można też robić rezonans, tomografię... badania kosmicznie drogie... a jeśli nawet wykażą że ma jakieś obrażenia albo guza... to... nic...
rokowania raczej słabe.
Oczywiście dostaliśmy ochrzan za podtuczenie kota... cóż zrobić jak u nas same niejadki a ona tylko na podawanie jedzenia pojawia się z zaświatów i oporządza wszystkie miski, próba odebrania nie własnej miski kończy się często pokazem dzikiego kota...
Ten jej wilczy apetyt w opinii weta także może być objawem jakiegośdefektu neurologicznego...
No cóż, potwierdziło się to co ja sama zgaduję, defekty są poważniejsze.... żeby to tylko była padaczka...
Kotek zagadka, będziemy walczyć...
Ja już nie mam nadziei na wyraźną poprawę...
To że jest prawie nieobsługiwalna wiem od dawna i z tym się pogodziłam.
prosiłam choć o szansę poprawy jej jakości życia.
Mila oficjalnie jest u mnie na DT... ale wszyscy chyba rozumieją, że wystawienie jej na rynek w sytuacji gdy wszyscy chcą zdrowe i pięne przytulaki, najlepiej długowłose i piękne... na rynek, gdzie już Bryś jest kotem kosztownym choć jest niesamowicie przyjacielski spokojny, kot - anioł... wystawienie na "rynek" koteczki, która jest "kosztowna" a ponadto nie odwdzięczy się przywiązaniem za łzy nad nią wylane... byłoby jakąś komedią...
Ja wiem, że ona jest agresywna, ale było mi przykro jak pan doktor kiwał nad nią głową i jak opowiadałam, że koty jej się boją, stwierdził, ze się nie dziwi... na pewno boją się jej psy koty i ludzie...
Nie wiem jak jej pobierzemy krew w środę, czy będą ją jakoś unieruchamiać
Będziemy się dalej badać, ale nie dano nam zbyt wielkiej nadziei...