monika74 pisze:Cudak1 pisze:monika74 pisze:nigdy nie zgodze sie na popieranie zbieractwa i nie leczenie kotów zgarniania całego dzikiego stada do domu. poprostu izie mówie nie
Kojarzysz może, z jakiego powodu te koty do domu zabrała?
tak sie sklada ze koty wolnozyjące tak jak i inne zwierzeta narazone sa na niebezpieczeństwo to nie znaczy ze wszystkie te koty nalezy uwięzić w mieszkaniu
Pamietasz moze sprawe Maciusia z zajezdni czy nie byłas jedną z agitujących o jego wypuszczenie
Cudak1 Temat postu: Re: 30 głodnych kotów prosi o pomoc-długowłosy i szylka szuka dtWysłany: Nie Kwi 18, 2010 11:35
Moim zdaniem Maciusia nie można na siłę oswajać.
Tym bardziej, że odkąd został złapany, ze stresu nic nie je...
"U kota, który nie je dłużej niż 3 dni dochodzi do stłuszczenia wątroby, na skutek jego specyficznej fizjologii; potem dochodzi do zmian w nerkach i innych narządach wewnętrznych i takiego kota nie można już uratować"
http://ukulele.pl/zalecenia.htmlWarto ryzykować jego życiem/zdrowiem? Tylko dlatego, że jest piękny, młody i puchaty?
Co jeśli dojdzie do zmian w wątrobie/nerkach? Wtedy ani wypuścić go nie będzie już można, bo na wolności nie da się go leczyć i karmić cholernie drogą, specjalistyczną karmą, ani do adopcji nie będzie się nadawał-bo nie dość, że dzik, to jeszcze jego utrzymanie i leczenie będzie bardzo kosztowne...
to co powiesz o uwięzieniu ponad 20 takich Maciusiów

Te dzikie koty, które są u Izy, straciły wszystko. Drzewa, altanki, wszelkie schronienia. Były szczute psami, nie miały szans na życie w tym miejscu. W tym czasie cypisek zalogowana jako Normanek robiła sobie nawet jaja z tego na Izy wątku.... uważasz, że to było w porządku?
Lepiej je było koty tam zostawić by zginęły, niż dać im szansę na życie?
Dlaczego porównujesz te koty do Maciusia, który nie chciał jeść? Iza coś pisała o ich problemach z jedzeniem?
A wracając do Maciusia przypomnij sobie również, dlaczego cytowany przez ciebie post się tam pojawił - sama o to prosiłaś, bo nie mogłaś przekonać cypiska do wypuszczenia kota! Tak się jej spodobał przecież, bo długowłosy i wypuścić go nie chciała...
e-dita pisze:Cudak, na nikim już takie teksty nie robią wrażenia. Nie musisz nas wychowywać, funkcjonujemy w Szczecinie fantastycznie, pomagając kotom i sobie nawzajem, jak tylko możemy. Na apel o pomoc w tymczasowaniu czy łapance czy innej kociej i mniej kociej sprawie zawsze jest odzew.
A Ty się tutaj pojawiasz właściwie po co? Usiłujesz nas do siebie zniechęcić? bo przyznaję, że nawet z pozytywnym skutkiem. Czy również chcesz nas przekonać o tym, że nie zasługujecie na wygraną? Bo im więcej piszesz, tym bardziej się w tym utwierdzam.
Twoje pisanie odnosi skutek odwrotny do zamierzonego.
Zaczęło Wam się palić pod nogami i robicie dziwne ruchy, dość rozpaczliwe zresztą.
Ależ ja na nikim wrażenia nie chciałam robić, ani nikogo wychowywać, czy też zmieniać czyichś poglądów. Zadałam wam pytania, bo byłam naprawdę ciekawa, dlaczego nie robicie nic by uratować koty, choć czasu i energii na działania wam nie brakuje.
Pod nogami nic się nam nie pali. Gorsza tragedia mnie niedawno spotkała niż przegrana w ankiecie miau, więc z dystansem podchodzę - jak się uda to fajnie, koty będą przez jakiś czas miały zapewnione dobre żarcie, jak nie to trudno, na pewno tę przegraną przeżyją.