Dziś lub jutro do weta na szczepienie trafi Duży Miś.
Pytałam też o szczepienie Soni, mogę ja zaszczepić jeszcze przed zdjęciem opatrunku, więc zaniosę ją w następnej kolejności.
Sabinka chyba nie jest ciachnięta bo przy głaskaniu robi świecę

Może uda się zapisać na listę darmowych sterylek, oby.
Majeczka dalej kicha choć jakby ciut-ciut mniej, za to apetyty jej służy, baaaardzoooo służy


Sonia w każdej wolnej chwili próbuje zlizać opatrunek, biedactwo moje, a to jeszcze tak długo musi mieć, czasem tak się żali, maleńka moja

Sabinka nabiera ciałka, boczki już nie są tak zapadnięte, jak na początku ale i tak leciutka dalej jest, takie słodkie kochane pióreczko, uwielbia na rączkach być i wtulić się we mnie, słoneczko chudzieńkie.
Gucinek rozrabia jak pijany zając, gania i zaczepia pozostałe koty, przydałby mu się towarzysz zabawy bo pozostałe jakoś nie kwapią się do tego. Czasem Michał się z nim pobawi. Guciowi przydałby się taki kociak jak Miluś lub Uszatka, one też uwielbiały kocie zabawy. Dalej trzyma mnie na dystans (czyt. odległość ręki

Bonifacio troszkę więcej jada ale mało przybiera na wadze, brzusio i dupeńka dalej chudzieńkie, tak bym chciała, żeby już nabrał ciałka. Lubi być blisko, jak najbliżej. Lubi dotyk dłoni, rozpływa sie wtedy i tak pieknie mruczy.
Duży Miś wychodzi zza łóżka po solidnej porcji załóżkowych głasków. Boi się, ciągle się boi, mnie, kotów...
Biorę na ręce, ale za długo nie chce być, ucieka, głaskam go z łapanki, przy każdej możliwej okazji, żeby widział, że nic mu nie grozi, że go nikt już nie skrzywdzi ale jeszcze potrzebuje czasu, aby uwierzył w to.
Jesooo, czemu ludzie nie zdają sobie sprawy, jaką krzywdę wyrządzają swoim niegdysiejszym pupilom

